Obojętnie, co mówią fani serii o "Hobbicie", prawda jest jedna: film rozciągnięty do granic
możliwości, z fatalnymi efektami specjalnymi. Raczej nieudany. Aż żal patrzeć, że po kilkunastu
latach powstają filmy gorsze niż "Władca pierścieni". Czy naprawdę cofnęliśmy się, jeśli chodzi o
efekty specjalne? Wszystko komputerowe, sztuczne, bajkowe. Miałem wrażenie, że oglądam
animację, a nie prawdziwy film. Fabuły w tym nie ma, przymierzałem się do obejrzenia jakieś 50
razy na przestrzeni ostatnich 2 lat. Wreszcie po obiedzie siadłem przed telewizorem i obejrzałem
coś, co nie ma nic wspólnego z książką Tolkiena. Ewidentny skok na kasę, można było wszystko
zmieścić w godzinie. Seans zaliczam do przyjemnych - nie jest to film wymagający skupienia, ale za
wiele wspólnego z książką nie ma. Jako bajka całkiem udany.
Przeczytałem, stoi na półce w moim pokoju. Nie powiesz mi chyba, że film jest adaptacją książki? Powiedziałbym, że luźnym nawiązaniem.
Kto wie... wielce prawdopodobne, że zobaczyłem białego orka na wilku i stwierdziłem, że to chyba nie "Hobbit", tylko nowa produkcja Jacksona rodem ze Śródziemia.
I co z tego, ze jest biały ork? Co z tego? A gdyby Tolkien go nie uśmiercił w swym uniwersum i wrzucił do ksiażki o tytule "Hobbit, czyli tam i z powrotem", to byś klaskał w dłonie?
Gdyby film był IDENTYCZNY jak książka to wydaje mi się że byłby gorszy.. Np. moment w którym Thorin leci na łeb na szyję razem z innymi krasnoludami wchodząc ( a raczej "wlatując" ) do domu Bilba w książce.. Trochę dziwnie by to wyglądało nie sądzicie ? A w filmie lepiej to moim zdaniem przedstawili. W wchodzi jak król, a w książce bardziej to wygląda komicznie. Chodzi mi tylko o tą JEDNĄ scenę.
kamilxxx09 a gdzie w książce masz wątek z druidem i bohaterem Bilbo ratującym Thorina? Bilbo uratował kompanie przed trollami, Bilbo wyrzucił beczki z krasnoludami - wszystko Bilbo. Można przypuszczać że w trzeciej części zabije smoka!!!
no tak ale klimat w hobbicie polegał na tym ( przynajmniej według mnie ) że Bilbo powoli pokazywał swoje zdolności a tu od początku jest naj naj naj...
Obejrzałem fragmentami z ciekawości, film powinien się nazywać ''Tropem Władcy Pierścieni'' wiele kadrów jest wręcz wygryzioną kalką z WP ,produkcja próbuje / chce być książką, naśladować ją ale tekst literacki się przeżywa a film odbiera zbyt teatralnie. Gdyby Ian Holm był młody można zaryzykować stwierdzenie że zagrał by cały film koncertowo, daje jedynie plusa za Nowa Zelandię. Świat chyba oszalał że tak prostą historie wyniósł na piedestał jakby nie znalazło się wiele innych ciekawszych fabuł powieściowych .
"Świat chyba oszalał że tak prostą historie wyniósł na piedestał jakby nie znalazło się wiele innych ciekawszych fabuł powieściowych ." - nie, po prostu Hobbit jako ksiażka to podstawa literatury fantasy, która stała się w kolejnych latach, a nawet jest dzisiaj, źródłem inspiracji dla wielu twórców fantasy.
Dobrze, ale jako widz czuję się oszukany, bo spodziewałem się filmu, który opowie historię przedstawioną w książce, a nie coś zupełnie nowego, mieszaninę innych książek Tolkiena. Nie miałbym pretensji, gdyby twórcy inaczej nazwali film, a nie oszukiwali widzów, że idą na "Hobbita", bo nie idą. Na szczęście nie poszedłem do kina na żadną z części i się nie wybieram.
Tak się skałda, ze ta "mieszanina" to w głownej mierze wątki związane z Hobbitem bardzo mocno np. Biała Rada, Azanulbizar czy Dol Guldur. Polecam przeczytać Niedokończone opowiesci, Silamrillion lub dodatki do Powrotu Króla.
A twórcy nie oszukują widzów, bo to logiczne, ze film nigdy nie będzie w 100 % zgodny z ksiażka. Nie ma takich filmów, bo wtedy nazywało by się to "ksiazką", a nie filmem. Po to się robi filmy, by ukazać historię na bazie praw filmowych, a nie książkowych.
Nie nazywałoby się to Hobbitem, gdyby w filmie nie było: historii krasnoludów, zagadek z Gollumem, płonących drzew, orłów, trollów, jaskini trollów, Rivendell, poszczególnych postaci tj. Bilba, Gandalfa, krasnoludów, Wielkiego Golbina, Elronda itp., Miasta goblinów, kamiennych gigantów, piesni krasnoludów, scen w w Bag End i wielu wielu innych.
90% ludzi, podobnie jak ja, oglądało film z myślą, że zobaczą wydarzenia, które rozegrały się w książce. Możesz uważać inaczej, ale tak właśnie było. Tymczasem książka została rozdarta na trzy filmy, z których pierwszy jest dość nudny i mało porywający. Jedyny warty odnotowania moment to zabawa w zgadywanie z Gollumem. Mój ulubiony fragment książki.
Dość nudny? Po prostu nie rozumiesz budowania klimatu, kreowania bohaterów, a dialogi zastąpiłbys grubą warstwa akcji i efektów specjalnych. Sorry, nie zrozumiesz tego. Uwazasz film za banalny, a jednak nie potrafisz zrozumieć tak prostych kwestii.
Zdajesz się być zagorzałym obrońcą wierności motywów książkowych z ich filmową adaptacją. Co powiesz w takim razie o: http://www.filmweb.pl/film/Hobbit-1977-32209 , który jest starszy niż Internety (jakie dziś znamy)? :P Nie pytam ze złośliwości, lecz z czystego zaciekawienia jaka jest Twoja opinia. Pytanie kieruję także do przedmówców.
Może udałoby się wybrnąć z tego klinczu "tak, nie, tak, nie", porównując adaptacje między sobą?
- Niestety nie oglądałem jeszcze tej wersji z 1977 roku, ale podobnie jak autor wątku, po PRZEMOŻENIU się co do Hobbita na TVN'ie, pójdę za ciosem w bardziej kameralne i swojskie lata - jeśli chodzi o kinematografię.
Kurczę, książka wywarła na mnie takie wrażenie! A czytałam ją w 2005 roku - jako lekturę szkolną. A film? Rozczarowałam się. A może po prostu po WP nie mogę się przestawić na przedstawienie Śródziemia z innej perspektywy? Uwielbiam fantastykę, baśnie, ale tutaj rozwleczona fabuła zaczęła powodować u mnie wiercenie się i zaglądanie do komputera. Z wielką niechęcią sięgnę teraz po kolejne części. Bo mam o wiele lepsze filmy w planach do obejrzenia, po prostu.
No i na wielki minus zasługuje cała ekipa filmowa która pozwalano by na planie zdjęciowym zaniedbano zwierzęta - 27 zdechło. Kurde, kto by pomyślał, że w takich czasach, przy takich budżetach dochodzi do takich rażących zaniedbań.
Mówię sobie: dobrze,że nie poszłaś do kina bo żałowałabyś pieniędzy, ale nie poszłabym też by protestować przeciw znęcaniu się nad zwierzętami.
Ewidentny skok na kasę???? serio ???? Władca Pierścieni moja droga bez filmowego Hobbita jest nie pełny bo Hobbit to preqwell i w ogóle to jest adaptacja nie ekranizacja to normalne że film różni się od książki.
Igrzyska śmierci to też był skok na kasę, film dla rządnych przemocy nastolatków. W Hobbicie sceny śmierci i walki są dozowane, w Igrzyskach cały czas patrzymy, jak młodzi ludzie bezsensownie się wyżynają, co więcej, jest to główny motyw pierwszej części.
Tak, po kilkunastu latach powstają filmy gorsze od WP, ponieważ wszystkim się podobają naiwne Igrzyska (chyba że mówiąc ,,gorsze" miałeś na myśli, że gorsze wizualnie).
Zapewne odnosisz się do mojego avatara, Igrzyska śmierci lubię, ale avatar mam, bo po prostu nie wiem, jaki ustawić :D Uważam jednak, że są lepszym filmem of Hobbita, znacznie gorszym od sagi WP.
Spodziewałam się ataku urażonego fana, a tu taka miła niespodzianka :). Lubię, gdy ludzie normalnie się wyrażają, z niektórymi fanami tego filmu można zwariować (moja siostra się o tym przekonała). To ja w tym wypadku chyba niemiło się zachowałam. Po prostu wkurza mnie debiut tego filmu.
Igrzyska śmierci mają swoje słabości i jako książka, i jako filmy. Mimo wszystko jest to ciekawe widowisko, chociaż do bólu podobne do "Battle Royale". Jak na ironię, dzisiaj zastanawiałem się nad zmianą avataru ;) Z Hobbitem z kolei mam ten problem, że uważam to za skok na kasę. Kompletnie nie podobają mi się efekty specjalne - uważam, że są zbyt baśniowe, być może przez to, że reżyser zastosował inną technikę. Nie znam się na tym za bardzo, ale widać różnicę. Hobbit jako film na niedzielny wieczór - świetny, dla fanów sagi być może też, ale w odniesieniu do WP wypada po prostu bardzo słabo. Mimo to przyjemnie mi się oglądało, może miałem za duże oczekiwania, a może po prostu jestem zbyt surowy. Chyba skuszę się jednak na drugą część i dopiero wtedy ocenię. A wracając do Igrzysk śmierci, nie oglądałem jeszcze ostatniej części. Miałem iść do kina, ale słyszałem, że jest przeraźliwie nudna i zastanawiam się, czy jest sens marnować pieniądze.
Nie ma sensu. Byłam dzisiaj ,,pod przymusem" z klasą i był bardzo przygnębiający, ciągle gruzy, Katniss przez cały czas miała łzy w oczach, dużo nagłych hałasów przyprawiających o podskoki serca itp itd, nie polecam. Pisze to osoba, która nie lubi Igrzysk, więc może jestem trochę zbyt jednostronna, ale ze wszystkich części jakie widziałam, ta jest najgorsza. Lepiej wybierz się na Wielką Szóstkę, bardzo zabawny a zarazem wzruszający film (z kolei na igrzyskach, mimo wielu scen śmierci, nie wzruszyłam się ani razu).
A co do Hobbita to do jednego masz rację- film jest za bardzo baśniowy i jaskrawy. Możliwe, że to dlatego, że starali się go kierować również do młodszej widowni.
Byłem wczoraj w kinie na Igrzyskach, rzeczywiście smutne, ale generalnie jako sympatyk tej serii nie narzekam, chociaż wolałbym obejrzeć jeden film, a nie czekać rok na drugą część. Nie uważam, by trójka poziomem aż tak odbiegała od poprzednich części.
Fatalne efekty specjalne? No proszę Cię. Przecież Twoje stwierdzenie zakrawa na absurd! Jak można powiedzieć, że CGI zaprezentowane nam w Hobbicie jest fatalne? Przecież jest zjawiskowe i bardzo dopracowane. Śmiem twierdzić, że dziś spece z WETA DIGITAL nie mają sobie równych. Owszem, wygląda to bardzo baśniowo i kolorowo ale taki też był zamysł reżysera. Poza tym kręcenie filmu cyfrowymi kamerami 3D też daje wyżej wymieniony efekt. Wszystko to łączy się w określoną i spójną wizję. Tak to właśnie miało wyglądać. Władca Pierścieni - mroczny, miejscami przerażający, "brudny", kręcony zwykłą kamerą. Tak, uwielbiam WP! Hobbit wymaga dodania koloru i baśniowości. Nie oceniajmy filmu przez pryzmat wcześniejszych dokonań Jackson'a.