Widziany dzisiaj, w Tilburgu, IMAX 3D HFR.
Krótko i treściwie - trylogia "Władcy pierścieni" należy do ścisłej czołówki moich ulubionych filmów, choćby dlatego, że w przeciwieństwie do "Hobbita" (bezustannie) angażuje emocjonalnie. Głównym problemem tego prequela jest kilka przegiętych fragmentów rodem z gier komputerowych, które odzierają całość z bliźniaczej wiarygodności, dostojności. Ponadto, w pierwszej połowie kuleje tempo i darujcie sobie, proszę, argumenty typu "to dla fanów", tym bardziej, że w "Drużynie pierścienia" takiego problemu wcale nie było. To winna narracji i montażu, bowiem momentami można odnieść wrażenie, że kamera musi zahaczyć o każdą pierdołę, a niektóre z licznych humorystycznych akcentów niezbyt bawią.
Z drugiej strony, realizatorsko jest to zdecydowanie jeden z najbardziej imponujących filmów, scenografia momentami jest obłędna (Rivendell)! Gandalf i Sméagol jak zwykle zagrani bezbłędnie, Freeman jako Bilbo to strzał w dziesiątkę i jako protagonista nie ustępuje Frodo (na pewno jest lepiej zagrany), cenny nabytek to też Thorin, choć faktycznie stylizują go momentami na Aragorna. Reszta krasnoludzkiej kompanii w większości okay. Niestety, muszę się jednak przyłączyć do narzekających na Radagasta - nietrafiony pomysł. Ostatnie 30-40 minut w sumie bardzo dobre (poza dwoma przykładami "przegiętych sekwencji) i daje nadzieję, że dalej będzie już tylko lepiej.
Ogółem, solidny blockbuster w sam raz na Święta, ale tylko blockbuster, a nie arcydzieło. Jestem ciekaw, jak będą wyglądały kolejne części, póki co pozostaję przy opinii, że rozbicie tego na 2 części mogłoby zniwelować wszystkie słabości.
7-7.5/10
Odpowiem na wszelkie Wasze pytania dotyczące filmu.
I tak na wypadek, gdyby ktoś nie zrozumiał: bardziej bajkowa, ludyczna konwencja wcale mi nie wadzi; inaczej ma się sprawa z tym, że film zwyczajnie wydaje się przydługawy i średnio porywa, bo jest rozciągnięty do granic możliwości.
Ale przede wszystkim chciałem jeszcze dodać, że prolog jest cudny.
1.Jak sprawdza się HFR?,ogląda się dobrze czy przeszkadza przez cały film
2.Nie czytałem książki Hobbit ani nie nastawiam się na żadne arcydzieło lubię przygodowe filmy z niezłym baśniowym klimatem Trylogię Władcy ubóstwiam ale nie oczekuje tego samego czy mogę się zawieść ?
3.Jak wypada CGI ?
4.Jak wypadło 3D ?
4.
1. Cudownie, jak dla mnie uczta dla oczu, nie sądzę, by wybór tej wersji był ryzykowany i mógł wzbudzić tyle ambiwalentnych emocji, co ostatnio 48 fps.
2. Myślę, że bardzo Ci się spodoba i raczej nie ma mowy o rozczarowaniu.
3. W większości bez zarzutu, choć w paru miejscach można było wyczuć zgrzyt i fałsz. Ale i tak gwarantowana nominacja do Oscara za FX.
4. Powiedziałbym, że obok "Avatara" póki co najlepsze - nie wiem, czy nawet nie bije filmu Camerona, ale po prostu nie widziałem go od dawna, stąd ciężko mi to przywołać.
Na ekranie widzimy go zaledwie parę sekund, "pojawia się" w retrospekcji Radagasta. Ale oczywiście jego obecność pociąga już choćby temat rozmów podczas obrad w Rivendell. Obstawiam, że największą rolę odegra w trzeciej części.
Widzisz, " Władca Pierścieni " a zwłaszcza dwie ostatnie części są już na tyle odarte z dostojności, że bardziej się tego zrobić nie da ( płaczliwy Theoden i złośliwy Demethor, który ginie w debilny sposób, Gimli z ADHD i Legolas " super hero ", itp. ), tym bardziej, że " Hobbit " zbyt wiele owej dostojności w książkowym oryginale nie posiada, to prosta historia o pokonaniu smoka i odzyskaniu skarbu i dopiero WP nadaje jej głębszego sensu.
I jeszcze jedno: dla wielu osób " Drużyna Pierścienia " jest nudna jak flaki z olejem i nie są w stanie jej oglądać a dla mnie jest to najlepsza część trylogii, więc o wolnym tempie i o dłużyznach " Hobbita " wypowiem się po seansie we wtorek.
A wiesz, że jak dla mnie również "Drużyna" również wiedzie prym? A jednak pozostanę przy powyższym zdaniu.
Ale koniecznie daj znać, co uważasz, gdy już obejrzysz.
Nikt wręcz nie powinien mieć wątpliwości, że Drużyna jest najlepsza. Od zawsze dziwota, czemu jest inaczej... :/
To ciekawe, co powiesz na kilka akcji z "Hobbita". To, że konwencja ma z założenia więcej lekkości nie musi koniecznie oznaczać tak przegięte akcje. Sam pomysł Radagasta poruszającego się na saniach ciągniętych przez gryzonie sam w sobie zły nie jest, ale scena jego ucieczki przed watahą podprutych orków pachnie już slapstickowymi gagami. A to tylko jeden z kilku takich momentów.
Niemniej, zgadzam się, że parę rzeczy można było zrobić w trylogii lepiej.
Daruj sobie odgrywani rolę filmowego omnibusa, skup się lepiej na bazie do scenariusza - ksiązkach. Jackson robi co może by z jednej książeczki zrobić 9 godzin filmu. Trylogia to trylogia, akcję rozłożono inaczej. Radagast faktycznie nic specjalnego, ale ta postać nie stanowi powodów do narzekań. Piękne lokacje i muzyka. Film na poziomie Władcy i tyle.
W którym miejscu odgrywam filmowego omnibusa?
Och, w to, że robi co może akurat nie wątpię. Co do tego, dlaczego to robi mam już poważne wątpliwości, bo w przeciwieństwie do "Władcy" naprawdę można odczuć chwilami sztuczne przedłużanie. Co do reszty - zgoda.
J/w: "Powiedziałbym, że obok "Avatara" póki co najlepsze - nie wiem, czy nawet nie bije filmu Camerona, ale po prostu nie widziałem go od dawna, stąd ciężko mi to przywołać".
Osobiście dzielę 3D w filmach na "meh, to tam było CzyDe" i "przyzwoite", a "Hobbit" zdecydowanie należy do tej drugiej grupy, bo trzeci wymiar jest widoczny i przy tym nie rozprasza, a ładnie komponuje się z kadrami. Zaryzykowałbym, że może nawet przekonać do siebie niektórych przeciwników.
A myślicie, że dadzą wersję BEZ 3D? Moja wada wzroku np: eliminuje mnie z odbiorców tej wątpliwie cennej nowinki...
Wystarczy zobaczyć repertuar, to nie jest trudne, na prawdę... Tak będzie też w 2D. Tylko pamiętaj żeby wybrać wersje z napisami ! ;p
"Naprawdę" się pisze*. Filmu u nas nie ma jeszcze. Szukać w kinach zachodnich nie będę. Jestem tutaj, to sobie zapytam, a co. Te napisy to odnośnik do mej wady? ; ) Ja nie napisałem, że jestem ślepy, tylko że pewne właściwości oka nie pozwalają mi widzieć 3D.
Mam coś z tym "na prawdę" i niestety często tak pisze : P Co z tego że filmu u nas nie ma? Repertuar już jest dawno w internecie... A ludzie mają pozamawiane bilety. Napisy to odnośnik do tego abyś nie oglądał filmu z dubbingiem, bo to nie byłby mądry wybór.
No, ale wygodniej zapytać tutaj, skoro już czytam wypowiedzi, bo zawsze ktoś odpowie. :P A to to jasne! Nienawidzę dubbingu. A pobyt np: w Niemczech i oglądanie tam telewizji to jest makabra...
Jestem ciekawy czy to ciągłe narzekanie na przydługie fragmenty zasługuje na tak zaniżoną ocenę. Co tak naprawdę kuleje w tej akcji? W jednej z recenzji czytałem, że gdyby wyciać 10 min sekwencji filmowej, tak ważnej dla fanów właśnie, krytycy stracili by wszystkie argumenty. Sądzę, że Jacksona o tym widział, ale chwała mu za to, że mimo świadomości dania pożywki krytykom przedłużył film. Ekranizacji twórczości Tolkiena nigdy dość. Filmu nie widziałem, ale sądząc po zwiastunach i po tym do czego sprowadzają się wypisywane minusy, jestem przekonany, że film będzie wspaniały. Każdy mierzy jednak własną miarą, która świadczy o nim samym.
Zgadzam sie.
Film widzialem pierwszego dnia premiery w UK. Prawdziwa uczta, 2.5 godziny to w sam raz, dla fanow Tolkiena, ale marudy i "kolekcjonerzy nowosci" moga byc lekko rozczarowani, bo po co zajmowac 40 minut na scene w domu Bilba skoro mozna bylo walczyc z orkami ;)
Widzę, że i tu znalazło mnie czarno-białe myślenie. :) Nigdzie nie napisałem, że brakuje mi szatkowania Orków czy w ogóle akcji. Ba, moje ulubione filmy z ostatnich lat są wręcz oparte na dialogach i przez wielu uważane za nudne. Jak napisałem poniżej, Tolkien jest jedną z moich licznych miłości, znam materiał, z którym pracował Jackson i w sumie dziwię się np, że jako fan Tolkiena kupiłeś niektóre sekwencje akcji - naprawdę uważasz, że nie były przegięte? Mowa o choćby upadku na kładce, a to tylko jedna z kilku takich scen. Mam wrażenie, że niektórych satysfakcjonuje pokazanie podobnych plenerów, odgrzewana muzyka, podobna estetyka, poetyka i już potrafią przymknąć oko na wszelkie niedoskonałości filmu. Ciężko mi uwierzyć w to, że ktoś obyty z kinem nie będzie widział choćby skopanego tempa. Mi to niestety wadzi i nie ma w tym nic z miłości do akcji, a to, że przez rozciągnięcie nie wszystko porywa i tyle. Niemniej, powrót do jednego z najwspanialszych uniwersów cieszy i czekam na dalszy ciąg.
Twoje ostatnie zdanie całkiem uczciwie stawia sprawę i równie uczciwie napiszę, że przypada mi smutna rola rozerwanego między miłością do Tolkiena a krytyką filmu i uważam, że sprawiedliwie go oceniłem. Nie wierzę, że osoby obyte z kinem nie odniosą wrażenia, że rzecz jest sztucznie przeciągana i kupią wszystkie pomysły, którymi raczy nas tym razem Jackson. Mimo radości z powodu powrotu do Śródziemia nie mogę postawić go na piedestale obok "Władcy pierścieni", bo niestety tym razem nie wszystko się udało i tyle. Odpiszę coś więcej wieczorem.