PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
2012
7,6 425 tys. ocen
7,6 10 1 424799
6,7 74 krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

W listopadzie ubiegłego roku po raz pierwszy przeczytałam Hobbita, co sprawiło, że zakochałam się w Śródziemiu. Jako że wolałam przeczekać pierwsze wrażenia po książce zanim wzięłam się za Władcę, zaczęłam z nudów szukać filmów, które mogłabym obejrzeć. Na widok "Niezwykłej Podróży" nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu i od razu włączyłam film, który, mimo drobnych odstępstw strasznie mi się podobał. Króliki Radagasta sprawiły, że nie mogłam przestać się szczerzyć sama a do siebie, ale najbardziej czekałam na wizytę w Rivendell, która sprawiła, że zaczęłam walić głową w ścianę. To jak Kompania się tam dostała przebolałam, chociaż od początku liczyłam, że usłyszę piosenkę, która ostatecznie przekonała mnie do Elfów i która sprawiła, że pokochałam tą rasę:
" O! Co tu robicie?
Dokąd śpieszycie?
Koń zgubił podkowę,
Rzeka rwie parowem!
Tra-la-li tra-lo-le
Doliną w dole,
O! Czeko szukacie?
Dokąd zmierzacie?
W piecu niedaleko
Już się placki pieką!
Tra-la-la tra-le-le
W dolinie wesele ha, ha!
O! Czemu milczycie, brody stroszycie?
Dlaczego pan Baggins,
Tak słynny z powagi,
Z Balidem, Dwalinem
Kłusuję w dolinę
W tę noc, hoc, hoc!
O! Czy zostaniecie cz też uciekniecie?
Już światło dnia gaśnie,
Jeździec w siodle zaśnie,
Konik się potyka,
A u nas muzyka, ha, ha!"
Mimo wszystko zniosłam to i zniecierpliwiona czekałam, co będzie dalej, ale gdy elfy pojawiły się na horyzoncie padłam. W tamtym momencie powtarzałam sobie, że Jackson ma szczęście, że nie wiem, gdzie jest, bo gdybym go znalazła byłoby źle. To jak została przedstawiona w filmowej wersji Hobbita moja ulubiona rasa to... Zamiast wesołych, radosnych, przyjaznych i lekko zbzikowanych elfów, jakich oczekiwałam, odebrałam wrażenie jakby elfy były jakimiś aroganckimi, przemądrzałymi, irytującymi, sztywnymi jakby ktoś im kijki w rzyć powsadzał i wrednymi postaciami.
O ile obraz elfów w Pustkowiu Smauga pasuje mi do tego, jak wyobrażałam sobie ich w książce, to w Niezwykłej Podróży zabili tym klimat i przez resztę filmu byłam zbyt zirytowana by skupiać się na wydarzeniach, co spowodowało, że musiałam oglądać go jeszcze raz.
A Wy co o tym sądzicie?

Szalona_Marzycielka

Przeczytałaś Hobbita jako pierwszego i dlatego taki obraz elfów z Rivendell - "zbzikowanych" i śpiewających śmieszne piosenki uznajesz za właściwy dla elfów Śródziemia. Jeśli Ci się podobają elfy w książkowym Hobbicie to masz do tego prawo, są bardzo sympatyczne i swojskie, ale ten obraz elfów kompletnie różni się od wszystkich innych elfów Tolkiena i tak naprawdę nie pasuje do Śródziemia. Tolkien zaczynał pisać Hobbita jako zupełnie osobną, śmieszną historyjkę dla dzieci, która w jego pierwszym zamierzeniu nie miała mieć nic wspólnego ze Śródziemiem i trochę sobie z elfów zażartował. Dopiero pisząc Władcę Pierścieni jako sequel Hobbita doszedł do wniosku, że ten świat to jednak Śródziemie, które już od wielu lat tworzył w Silmarillionie i że WP zakończy część wątków z tamtej dawnej opowieści.

We Władcy Pierścieni elfy są przedstawione jako postacie poważne i z dystansu, tak dostojne, że aż onieśmielające. Część osób uważa je za "zbyt idealne", ale to nie jest tak naprawdę pełny ich obraz. Takie przedstawienie można wytłumaczyć tym, że poznajemy elfy z punktu widzenia hobbitów uczestniczących w wyprawie, a oni nie mieli okazji poznać ich na codzień, tylko widzieli ich "oficjalną stronę". W Silmarillionie natomiast elfy nie są wcale idealne i poznajemy także ich "ciemną stronę", ale nigdzie tam nie są "żartownisiami".

Dużo zależy od pierwszego wrażenia, bo to co pierwsze ustalamy sobie często jako wzorzec. Ja czytałam najpierw Władcę Pierścieni i poznałam "dostojne" elfy. Kiedy potem czytałam Hobbita, myślałam sobie "Co za profanacja, jak to możliwe, że elfy, i to jeszcze w Rivendell, urządzają sobie takie śmichy-chichy i co one w ogóle wyprawiają? I jak to możliwe, że leśne elfy potrafią się upić winem?" Zresztą jeszcze później, przy Silmarillionie, myślałam sobie "A to co znowu? Jak to możliwe, że elfy potrafią być wredne?" ;)

PJ musiał dostosować obraz elfów z Rivendell w Hobbicie do obrazu elfów z Władcy Pierścieni, żeby zachować spójność. Jeśli chodzi o elfy z Mrocznej Puszczy, są przedstawione podobnie jak w książce, bo ten obraz aż tak bardzo się nie gryzie z resztą świata Śródziemia.

Hm, wygląda na to, że gdybyś znalazła Tolkiena i go dopadła, to też byłoby z nim źle, bo on też w innych swoich książkach zniszczyłby Ci obraz elfów jaki wyniosłaś z samego Hobbita ... ;D

ocenił(a) film na 9
Nerwen_AG

Czytałam, a raczej zaczęłam czytać, Władcę Pierścieni jeszcze przed Hobbitem i wymiękłam po naradzie. Hobbit sprawił, że ostatecznie przekonałam się do Śródziemia, a ostatecznym argumentem były właśnie elfy. Potem, kiedy znów sięgnęłam po Władcę, nie przeszkadzały mi te różnice, chociażby dlatego, że Hobbit, o ile mi wiadomo, adresowany był dla dzieci a Władca... cóż, wątpię czy przeciętny siedmiolatek go zrozumie. Z Silmarillionem miałam już styczność, ale poległam, więc wkrótce będę robić drugie podejście, bo tak łatwo nie odpuszczam... Mimo tego moje serce podbiły elfy z Hobbita, więc jednak się zawiodłam. Poza tym jeśli oglądał ekranizację jakiejś książki, zazwyczaj nie przepadał za zmianami. Sporo rzeczy jestem w stanie zaakceptować, ale niektóre zmiany sprawiają, że zgrzytam zębami. Tak było właśnie z elfami.

ocenił(a) film na 9
Nerwen_AG

Na Tolkiena to ja się nie gniewam, bo za bardzo go lubię. Poza tym to nie on stoi za ekranizacją mojej drugiej ulubionej książki xD

Szalona_Marzycielka

Jeśli wymiękłaś za piewszym razem po Naradzie, to wygląda na to, że chyba jeszcze byłaś wtedy trochę za młoda na Władcę, ale jak widać już się do niego przekonałaś. Do Slimarillionu się nie zniechęcaj, nawet gdyby teraz Ci nawet jeszcze nie poszło, to być może dobrze Ci z nim pójdzie choćby i za kilka lat. Wszystko ma swój czas. Ja za pierwszym razem nie mogłam się do niego tak do końca przekonać i to nawet nie ze względu na poważniejszą tematykę czy trudność w czytaniu, bo miałam wtedy już trochę ponad 20 lat, tylko brakowało mi rozwiniętych opisów takich jak we Władcy, bo Slimarillion jest pisany jako streszczenie historii i trochę się go czyta jak podręcznik ;)

Prawda, Hobbit był pisany wyraźnie dla dzieci, a jego pierwszy "oficjalny recenzent", syn wydawcy mający wtedy 11 lat, napisał, że "książka powinna się spodobać dzieciom w wieku 5-9 lat". Władca jest w zasadzie dla dorosłych i młodzieży. W jednym z listów Tolkien pisze, że ku jego pewnemu zdziwieniu Władcę czytają także dzieci w różnym wieku, a jego opinia jest mniej więcej taka "mogą czytać, nie zaszkodzi im to, ale wielu rzeczy jeszcze nie będą w stanie dostrzec i zrozumieć". Natomiast Silmarillion już jest w zasadzie dla dorosłych, to znaczy nie ma w nim niczego raczej niestosownego dla dzieci, ale czyta się go trudniej.

Dobrze, że Twoje serce podbiły elfy z Hobbita i dzięki nim polubiłaś Śródziemie :)

ocenił(a) film na 9
Nerwen_AG

Kiedy po raz pierwszy zaczynałam czytać Władcę miałam jedenaście lat i cóż.... powiedzmy, że styl, jakim pisał Tolkien nie przypadł mi do gustu. Co ciekawe drugi raz po Władcę sięgnęłam zaledwie osiem miesięcy później, mając już lat dwanaście, po zapoznaniu się z Hobbitem, i książka wciągnęła mnie do tego stopnia, że pierwszym, co robiłam po powrocie do szkoły było rzucenie się na łóżko i czytanie Władcy. Tak bardzo mi się to spodobało, że wszystkie trzy części "połknęłam" w dwa tygodnie, z czego trzy dni musiałam czekać na dostanie w swoje ręce Powrotu Króla. U mnie głównym problemem z Silmarillionem jest to, że w żadnej bibliotece w całym powiecie nie ma tej książki. Zrozumienie to już inna sprawa, chociaż muszę przyznać, że jest trudniej. Próbowałam czytać jako e-booka, ale poddałam się ze względu na to, że sporo rzeczy musiałam przemyśleć i często wracałam do danych fragmentów, co jest zdecydowanie trudniejsze podczas czytania e-booka niż zwyczajnej książki. Moja rodzina dostała za zadanie znalezienie mi tej książki w papierowym formacie, więc być może uda mi się przeczytać do końca roku.
Hmm, zależy też co kto lubi. Na przykład w mojej byłej klasie, poza mną i w pewnym sensie koleżanką, nie było osoby, która lubiłaby fantastykę, a że większość z nich żeby coś zrozumieć musi to sobie wyobrazić, miałaby problem ze zrozumieniem tych książek. Nie żebym twierdziła, że nie są inteligentni, ale na pytania "Potrafisz wyobrazić sobie niskiego człowieka? Tak, a potrafisz wyobrazić sobie niskiego faceta z długą brodą? A niskiego faceta z długą brodą, dodatkowo ubranego jak w średniowieczu?" odpowiadają "tak", a na następne pytanie "Czy w takim razie potrafisz wyobrazić sobie krasnoluda?" odpowiedź brzmi "nie".
Pod koniec ubiegłego roku szkolnego w podręczniku mieliśmy początek Hobbita, na którego podstawie moja klasa miała napisać charakterystykę Bilba. Cóż, szósta klasa, więc przeczytanie trzech stron tekstu nie powinno stanowić jakiegoś wyzwania. Po minach pozostałych stwierdzam, że niezbyt im się to podobało.
Ja już piszę, a potem słyszę jak ktoś woła do mnie po imieniu i się pyta:
"Ej, a co tak właściwie robił ten cały Bilbo?", padłam gdy koleżanka z ławki odparła:
"Był kogutem domowym" .
Obawiam się, że prędko się do Tolkiena moi znajomi nie przekonają.
Jeśli chodzi o to, że Silmarillion jest dla dorosłych bym się kłóciła, ale jako że przeczytałam jedynie sześćdziesiąt stron, mogę się mylić, jednak z tego co zauważyłam poza trudniejszym stylem i tym, że czasami trzeba coś przemyśleć, nie widzę większych problemów. Nie mniej żałuję jednak, że Tolkien nie dokończył pisać tej książki, bo może wtedy łatwiej byłoby przyswoić niektóre fakty.
Hobbita oglądałam całego i pierwszą i drugą część, ale ekranizacji Władcy nie podołałam w pełni. Wchodziłam do pokoju, w którym oglądała siostra tylko gdy były sceny z elfami lub co ciekawsze z udziałem Aragorna oraz bitwy. Zbieram się do obejrzenia całości, ale w chwili obecnej jakoś nie mogę się przełamać.

Szalona_Marzycielka

"Był kogutem domowym" - padłam, kiedy to przeczytałam ;)

To prawda, nie wszyscy lubią fantastykę i trudno kogoś do tego zmusić. Może jest też tak, że wielu nastolatków uważa, że fantastyka jest tylko dla dzieci i z samej zasady nie chcą mieć z nią nic wspólnego, bo "już wyrośli z bajek". Myślę nawet, że szósta klasa to za późno, żeby omawiać Hobbita jako lekturę, bo niektórzy czują sie oburzeni, że znowu każe się im czytać bajki, kiedy oni są już prawie dorośli. Być może bardziej podobałby się im Hobbit wcześniej, w klasie na przykład trzeciej. Część z tych osób jeszcze zainteresuje się fantastyką i odkryje Tolkiena później, w wieku choćby 18 i więcej lat i doceni wartość tych książek i głębszy przekaz. A inni - trudno, nie muszą w końcu wszyscy mieć tych samych zainteresowań.

Myślę, że trudności z wyobrażeniem sobie postaci wynikają z tego, że te osoby niewiele czytają, nie mają w tym wprawy i z tego powodu nie mają rozwiniętej wyobraźni, a to z kolei zniechęca je do czytania - błędne koło.

Wyobrażam sobie tę niecierpliwość, z jaką trzy dni czekałaś na Powrót Króla :)
Co do Silmarillionu, to jego trudność polega nie na skomplikowanej czy niezrozumiałej treści, tylko właśnie na dużym nagromadzeniu informacji, które trzeba przemyśleć i wracać do poszczególnych fragmentów, żeby wszystko ze sobą powiązać. Rzeczywiście trudno to zrobić na e-booku. Życzę Ci, żeby rodzina wkrótce zdobyła książkę papierową. Silmarillion jaki znamy jest częściowo streszczeniem utworów, które Tolkien pisał w bardziej rozwiniętej narracyjnej formie nie tak zagęszczonej, ale ich nie dokończył. Zaczął pisać na przykład bardzo długi poemat o Berenie i Luthien, ale w Silmarillionie jest tylko jego streszczenie prozą. Jeśli chodzi o grupę wiekową, powiem tak: Silmarillion po prostu nie był adresowany szczególnie do dzieci, jak Hobbit, tylko ogólnie do ludzi lubiących fantastykę.

Polecam również Niedokończone Opowieści, bo znajdują się w nich m.in. fragmenty dwóch historii z Silmarillionu w formie rozwiniętej - O Tuorze poszukującym drogi do Gondolinu oraz inna wersja Dzieci Hurina, różniąca się drobnymi szczegółami od tej opublikowanej osobno, a o wiele bardziej rozwinięta niż rozdział o Turinie Turambarze w Silmarillionie. Jest tam jeszcze rozdział Wyprawa do Ereboru, czyli opowiadanie o kulisach wyprawy krasnoludów z punktu widzenia Gandalfa i jak to się stało, że wybrał Bilba. (to miał być normalny fragment jednego z końcowych rozdziałów Powrotu Króla, kiedy Gandalf opowiada hobbitom i Gimlemu w Minas Tirith jak doszło do tej pamiętnej wyprawy, ale Tolkien musiał skrócić książkę ze względu na koszty wydania)

Nie musisz się przełamywać na siłę do filmowego Władcy. Może będzie podobnie jak z książkowym - za jakiś czas, może nawet tylko kilka miesięcy, przyjdzie "ten właściwy moment".