O co chodziło z tymi walczącymi, kamiennymi olbrzymami?
Czy to było w książce, bo nie kojarzę?
Powtarzacie po innych ze im się wydawało a wcale nie tak było.
Cytuje za mistrzem Tolkienem:
"Schronili się na noc pod nawis skalny, a Bilbo, zawinięty w koc, dygotał od stóp do głów. Ilekroć wystawiał spod koca głowę, widział w świetle błyskawic po drugiej stronie przepaści kamiennych olbrzymów, którzy wyszli z kryjówek i zabawiali się ciskaniem głazów to w siebie nawzajem, to w ciemność przepaścistej doliny, gdzie padały z łoskotem między drzewa rosnące na jej dnie, rozpryskując drzazgi. Potem zerwał się wiatr i lunął deszcz, tak że nawis skalny nie mógł już wcale wędrowców ochronić. Wkrótce też wszyscy przemokli do nitki, a kuce pospuszczały głowy, wtuliły ogony między nogi i zaczęły rżeć z przerażenia. Dziki śmiech i wrzask olbrzymów rozlegał się dokoła po górach.
- To na nic! - rzekł Thorin. - Jeżeli nas wicher nie zmiecie, deszcz nie zatopi albo piorun nie ustrzeli, olbrzymy gotowe zabawić się nami w piłkę nożną i kopniakiem posłać do nieba."
Jednak zastanawiające, że ostatnio ten wątek robi furorę - patrz 'Noe' z Crowe'em.