[SPOILER]
Mam wrażenie, że Galadriela w filmach jest przedstawiona jako postać ważniejsza niż w książkach. Czy to prawda, czy po prostu czytając WP lata temu, nie zwróciłam na nią uwagi? I jeśli rzeczywiście jest taka ważna to dlaczego?
W Hobbicie uderzyła mnie uniżona postawa Gandalfa wobec niej. Rozumiem, że jest Panią Lórien, ale to niewiele znaczy, są inne elfy, które władają swoimi królestwami. Rozumiem, że posiada Pierścień i pewne moce, ale nie ona jedna, podobnie z Białą Radą, jest członkinią, ale nie przewodniczącą. Za każdym razem, gdy pojawia się w filmach, pokazywana jest niemal jak bogini. W Hobbicie jest taka scena, gdy Elrond prowadzi Gandalfa na obrady i mówi mu, że to nie przed nim musi się tłumaczyć, po czym pojawia się jaśniejąca postać Galadrieli. W moim odczuciu byłoby rozsądniej, gdyby stał tam Saruman - przewodniczący i Majar, co ważne. Czarodzieje pojawili się w Śródziemiu w konkretnym celu, więc wracam do uniżoności, bo czemu Majar, którym przecież jest i Gandalf, musi się kajać przed elfką? Być może członkowie Rady nie są rasistami ;) Szanują się, rozmawiają i służą sobie radą, a nie wydają nakazy czy zakazy, ale w filmie niestety czuć wyższość i niższość.
Z góry dziękuję za ewentualne opinie czy wyjaśnienia :)