PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
2012
7,6 425 tys. ocen
7,6 10 1 424799
6,7 74 krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

To jeden z tych filmów, których lepiej nigdy w życiu na oczy nie widzieć. Film emanuje skrajną
głupotą. Bilbo, niby wygodnicki próżny niziołek, a jak mieczem wymachuje! Na każdym kroku
udowadnia nam swoją wielką męskość, silną moralność i problemy z wysławianiem się. Wielki
bohater Baggins mimo iż odznaczał się tymi szlachetnymi cechami, był nielubiany w grupie i co 20
minut chciał od niej uciekać. Pomińmy już chamskiego Torina i jego odwiecznego wroga Pana
Obrzydlucha. Najgorsze w tym filmie jest to, że głównym wątkiem jest ucieczka przed goblinim
imperatorem, a co za tym idzie bezsensowne walki, pościgi i efekty specjalne co 10 minut. Właśnie
dzięki tej całej akcji i nieposzanowania dla orginału, ten film jest typową hollywoodską produkcją.
To najgorszy film jaki w życiu widziałem. 1/10. Zasłużył sobie. Ciekawe jak im wyjdzie 2 godzinny
film o jednym książkowym rozdziale " bitwa pięciu armii".

ocenił(a) film na 10
MJ_killer

nie masz racji :P

ocenił(a) film na 7
MJ_killer

Mimo iż zgadzam się z tobą w większości kwestii, bo również mam wiele zastrzeżeń do tego filmu, nawet więcej niż te wymienione tu przez ciebie, to jednak ocena 1 to trochę przesada.
Rozwleczona fabuła potrafi zmęczyć, masa dodatków również efektu nie dodaje, a głupota co poniektórych scen każe łapać się za głowę.
Ale efekty są już dobre (choć nie narzekałabym na mniej komputera), aktorstwo jest dobre, soundtracki również złe nie są.
Można więc uznać że film stworzony był z myślą o młodszych odbiorcach i oceniać go pod tym kontem, choćby właśnie przez szacunek dla twórczości Tolkiena, który przypominam, pisząc Hobbita na celu miał stworzenie bajki właśnie dla dzieci, a takowe nie wykluczają skrajnej głupoty.

ocenił(a) film na 1
asa111

Jakoś w książce nie dopatrzyłem się głupoty, jest ona bardzo dobrze napisana pod względem sensu poczynań bohaterów, a dziecinność paru momentów (jak pokonanie trzech trolli) to inna kwestia. Czasami dobrze jest spojżeć na świat oczami dziecka :) ... ale nie amerykańskiego.

ocenił(a) film na 7
MJ_killer

Również twierdzę że patrzenie na świat oczami dziecka często jest dobre.
Między innymi dlatego nie krytykuję tego filmu, nawet mimo wielu zastrzeżeń.

ocenił(a) film na 1
asa111

Masz racje co do oprawy filmu, dla mnie np. Bilba gra odpowiednio wyglądający aktor, szkoda tylko że zmarnowali tę szansę

MJ_killer

Film nie jest zły, mógł być gorszy. Aczkolwiek mógł być też ciut lepszy:) ale cóż

ocenił(a) film na 10
MJ_killer

Akurat wydaje mi się, że 1 część bardziej niż 2 cz. przypomina klimatem książkę Tolkiena.

Dlaczego Bilbo wymachuje mieczem – a czy czasem od małego nie szukał przygód? Nawiązuje do tego motyw kiedy Bilbo był dzieckiem i „bawił się mieczem” – w filmie rozszerzenie + przypomnijmy sobie jak on macha tym mieczem! ;) z pewnością nie są to ruchy wyszkolonego wojownika lecz coś w stylu – byle machać w każdą stronę i nie dać się zabić. Trochę to wygląda komicznie macha tym mieczem jak packą na muchy – to właśnie pokazuje, że Bilbo gdy jest zmuszony odnajduje w sobie odwagę ale robi to nadal w niezgrabny jako nowicjusz.

W książce Bilbo wspomina o ile dobrze pamiętam parę razy, że „tęskni za domem” co do tego, że jest „nielubiany” nie pamiętam dokładnie jak to szło w całej książce ale powołując się na fragment przy Samotnej Górze – Krasnoludy palcem nie kiwnęły wysłały Bilba na „zwiady” a gdy się okazało, że Bilbo zbudził Smoka zaczęły go obwiniać i przypisywać mu najgorsze zło. Wtedy Bilbo się „wkurzył” i powiedział im, że „odwala” za nich całą robotę, a oni mu nawet nie podziękują ani razu tylko ciągle mają do niego pretensje. Więc chyba tak do końca motyw, „niechcianego Bilba” nie jest taki głupi.

Ale Thorin w książce nie jest też 100% szlachetny itd. zresztą to co zrobił potem Bilbowi za akcję z Arcyklejnotem to było czyste chamstwo choć pamiętajmy, że Thorin już wtedy był pod wpływem „choroby do złota”

Walki jak walki akurat te w 1 części nie gryzą mnie tak jak „pościgi i wybuchy” w 2 części które moim zdaniem są tam bardziej nachalne niż w 1.
Twoja ocena 1/10 - owszem broń Boże nie musisz dawać 10 z serduszkiem jednakże kostiumy, scenografia, itd. oraz gra aktorska zasługują na uznanie. Martin absolutnie sprawdził się w roli hobbita a jak Ian McKellen świetnie akcentuje tonem głosu poszczególne wypowiedzi – min. fajnie można to zaobserwować w grobowcu Nazguli. Bo czy ten film jest tak tragiczny jak „Kac Wawa” czy „Zmierzch”? Nie sądzę.

ocenił(a) film na 2
calays

Zmierzch jest lepszy..............podobała mi się postać Alice..........i emocje Edwarda kiedy się dowiedzal że Bella nie żyje

ocenił(a) film na 1
calays

1. Wymachuje mieczem jak nowicjusz? Może dla ciebie i mnie tak, ale hollywood chciał w ten sposób pokazać jego męskość, akurat tak mieczem wymachiwał, że magicznie każdy atak goblina parował, a pamiętajmy, że w książce nie miał nawet takiej okazji, bo jeden z krasnoludów niósł go na plecach (bo Bilbo był zbyt wolny) a goblin chwycił krasnoluda za kostkę, co spowodowało spadek hobbita w przepaść, a nie jakaś brawórowa (czyt. żałosna) walka.
2. Motyw niechcianego Bilba nie jest głupi, bo był w książcę, tyle że do wyjścia z goblinich tuneli. Problemem jest sposób jego przedstawienia. Krasnoludy wysłały hobbita, bo był najcichszy, zdobył już wcześniej ich szacunek i przecież to właśnie do tej roboty go wzieli ze sobą, był tym całym "włamywaczem". Schemat szykowanego bohatera wyrzucającego z siebie wszystkie żale i niesprawiedliwości jest typowo hollywoodski, nieprawdaż?
3. Pamiętajmy lepiej, że oceniam pierwszy film. Drógiego nie widziałem, zapewnie bym tego nie przeżył, z wyjątkiem sceny walki ze Smaugiem, jakiegoś wylewania złota, przejażdżki kolejką i błyskotliwysz słów upośledzonego psychicznie smoka: "Ja jestem [cośtam], ja jestem śmierć!"
4. Gra aktorska? Nie rozśmieszaj mnie. Co do głosu to miałem niemiłą okazję oglądania wersji z dubbingiem, ale "grobowiec nazguli"? Co jeszcze oprócz Leonidasa przegapiłem?

ocenił(a) film na 1
calays

1. Wymachuje mieczem jak nowicjusz? Może dla ciebie i mnie tak, ale hollywood chciał w ten sposób pokazać jego męskość, akurat tak mieczem wymachiwał, że magicznie każdy atak goblina parował, a pamiętajmy, że w książce nie miał nawet takiej okazji, bo jeden z krasnoludów niósł go na plecach (bo Bilbo był zbyt wolny) a goblin chwycił krasnoluda za kostkę, co spowodowało spadek hobbita w przepaść, a nie jakaś brawórowa (czyt. żałosna) walka.
2. Motyw niechcianego Bilba nie jest głupi, bo był w książcę, tyle że do wyjścia z goblinich tuneli. Problemem jest sposób jego przedstawienia. Krasnoludy wysłały hobbita, bo był najcichszy, zdobył już wcześniej ich szacunek i przecież to właśnie do tej roboty go wzieli ze sobą, był tym całym "włamywaczem". Schemat szykowanego bohatera wyrzucającego z siebie wszystkie żale i niesprawiedliwości jest typowo hollywoodski, nieprawdaż?
3. Pamiętajmy lepiej, że oceniam pierwszy film. Drógiego nie widziałem, zapewnie bym tego nie przeżył, z wyjątkiem sceny walki ze Smaugiem, jakiegoś wylewania złota, przejażdżki kolejką i błyskotliwysz słów upośledzonego psychicznie smoka: "Ja jestem [cośtam], ja jestem śmierć!"
4. Gra aktorska? Nie rozśmieszaj mnie. Co do głosu to miałem niemiłą okazję oglądania wersji z dubbingiem, ale "grobowiec nazguli"? Co jeszcze oprócz Leonidasa przegapiłem?

ocenił(a) film na 10
MJ_killer

Jego męskość? Aha, może nie interpretujmy za bardzo czegoś czego nie ma;p bo zaraz się dowiem, że jak u Tuwima odcień zasłon w domu Bilba odpowiada "wolności ojczyzny" ;p Bilbo jest ogromnym farciarzem w najbardziej beznadziejnej sytuacji - tak też jest w książce (zawsze można sobie to i owo przypomnieć) :) to wymachiwanie mieczem jest na chybił trafił, a że mu się udaje? Czemu nie a co "farciarz" Bilbo robi przed Bitwą Pięciu Armii? No właśnie, chyba mi nie napiszesz, że wtedy też okazuje swoją "męskość"?

Ale Bilbo w książce ma wiele pretensji do krasnoludów właśnie o to, że miał być tylko "włamywaczem" a przez ich ciągle prośby "zrób to" powiedział im wprost, że może zaraz to on będzie musiał zabić smoka choć to nie leży w jego kompetencjach oraz umowie. Więc sądzę, że akurat ten motyw w każdym momencie jest odpowiedni.

Akurat fragment "ja jestem ogniem, ja jestem śmiercią" - jest absolutnie z książki!!! Tylko w książce mówi to w skarbcu przed Bilbem a tu podczas lotu :) co do reszty - musisz sam obejrzeć a nie opierać się na "pogłoskach"

Gra aktorska Martina, Iana oraz innych aktorów, przypomnij sobie książkę jeżeli masz czas oczywiście :) zrozumiesz wtedy, że Martin to 100% hobbit jak się patrzy!!! oglądałeś dubbing - dla mnie zbrodnia ale rozumiem, że mogłeś nie mieć szansy na inną wersję. Może kiedyś spróbujesz/dasz szansę wersji z napisami.

Hmm.... ja mam cię nie rozśmieszać? ;D to ty dałeś "IŚ" - 8 a tam są jeszcze większe "hity" względem książki niż w Hobbicie tak uważam po znajomości tej pozycji literackiej oraz filmowej. No ale są gusta przecież, każde inne.

ocenił(a) film na 1
calays

Czasami to nie chodzi o gust, tylko o rozum. Jeżeli dla ciebie to wszystko wyglądało naturalnie, a poczynania bohaterów były mądre, to ja ci tego z głowy nie wybije. Może twoja wyobraźnia ogranicza się do tak sztywnej gry aktorskiej i zjechanych schematów. Wyraziłem swoją opinię, ty powiedziałeś, że nie mam racji. Może i tobie wydawało się, że zrobiłeś to w sposób inteligentny, ale ja widze w tobie takiego zelinka2493.
PS :-):-(;-):-P=-O:-*:OB-):-$:-!:-

ocenił(a) film na 10
MJ_killer

Yhm więc jeżeli chodzi o "rozum" to naprawdę w tym momencie jeszcze bardziej dziwne dla mnie jest twoje posunięcie się w tej ocenie. Co dla ciebie wygląda nie naturalnie - jakiś przykład chętnie się odniosę. No wiesz, słowa o znaczeniu honoru oraz wartości życia i śmierci są jednak chyba "mądre" ale te dzisiejsze kanony ahh ... gdzie ty masz schematy? ja chętnie podyskutuję ale poproszę cie o przykłady z filmu bo tak słowa możemy sobie rzucać na prawo i lewo. Po tym jak się ustosunkowałeś do mojej wypowiedzi...zastanowiłam się czy masz rację i poddałam tę kwestię pod zapytanie - chodziło mi o to. Nie rozwijamy tego?Ok.

Nie mam absolutnie zielonego pojęcia o kim ty do mnie mówisz .... wybacz.

Yhm ... o co ci chodzi??? użyłam buziek 2-3 rodzajów aby moją wypowiedz uczynić bardziej "luźną" aby nie traktować naszej rozmowy "super śmiertelnie poważnie" ale jeżeli uważasz to za coś złego i nie wiem .... żałosnego??? To wybacz, mogę nie wiem pisać do ciebie językiem urzędowym/ uniwersyteckim czy Bóg wie jakim sobie zażyczysz waćpan ;)

calays

Zgadzam się tylko z częścią wyżej napisanych wypowiedzi. Chodzi mi o to, że rzeczywiście "HOBBITA" można było zekranizować w jednym filmie, ewentualnie w dwóch, jednak w celach czysto komercyjnych dodano niepotrzebnie wiele scen emanujących jedynie zwykłym efekciarstwem. Sama zaś walka z Azogiem Plugawym, który w powieści jest tylko wspominany, uważam też nieco za przesadę, choć ostatecznie może być. Wolałbym, by film był wierniejszy powieści i zachował klimat Tolkiena, ale cóż.... komercja i gra pod publikę dzisiaj rządzą światem filmu i nie można na to poradzić. A szkoda.

Mimo wszystko uważam film "Hobbit - Niezwykła podróż" za zły. Jest lepszy niż następna część, to więcej niż pewne. Podoba mi się, że krasnoludy, które w książce nie były zbyt mocno rozróżnione poza kolorami bród oraz imionami, to jednak w filmie każdy z nich stanowi osobistą indywidualność i budzi zainteresowanie. Sama gra aktorska jest doskonała, szczególnie Bilbo mi się podoba oraz Gandalf, a Gollum kilka razy nawet mnie ubawił zwłaszcza tekstem "Baggins? A co to Baggins, skarbie?" xD. Zaś scena, jak krasnoludy śpiewają piosenkę podczas wieczerzy u Bilba po prostu bawi do łez. Wzrusza mnie za to rozmowa Gandalfa z Galadrielą oraz jak Thorin dziękuje Bilbowi za to, że ten go ocalił.

ocenił(a) film na 10
kronikarz56

Moim zdaniem pomysł podzielenia Hobbita na 3 części jest jak najbardziej trafny – błędem reżysera jest wybór (z pośród nakręconego materiału) złych scen. Pojawia się pytanie – dlaczego w wersji kinowej pokazał „coś tam” zamiast pokazać „to” co widzimy dopiero w rozszerzeniu? Dla mnie problem pojawia się właśnie tu. Akceptuje wersję rozszerzoną tylko. Przykładowo w Pustkowiu Smauga czekamy teraz na sceny z ojcem Thorina, czekamy na przeprawę przez rzekę w Puszczy – moje pytanie, dlaczego PJ zdecydował się pokazać kilkanaście razy Legolasa z rudą koleżanką zamiast np. pokazać nam Thraina? No właśnie – pomysł 3 części jest fajny, tylko materiał źle wyselekcjonowany, jak dla mnie dopiero rozszerzenie daje satysfakcję.

Azoga w książce w ogóle nie ma ;) tzn. on nie żyje – nie mam pojęcia dlaczego „zła postać” została zmieniona – ożywiona, ale nie przeszkadza mi aż tak ten Azog. Jest to jest, nie byłoby go – to nie. Akurat Niezwykła Podróż jest bardzo zbliżona do książki, Pustkowie pół na pół albo zmienione kolejnością są wydarzenia – np. słowa Smauga „Jestem ogniem, jestem śmiercią” czy jak to szło dalej …. W książce jest podczas rozmowy z Bilbem a tu mamy na końcu filmu – i inne podobne „zabiegi”.

Niezwykłą Podróż bardzo cenię, bo przypomina mi opowieść snutą na dobranoc, a sama książka taka jest. Klimat dla mnie najzupełniej zachowany książki i Śródziemia. Dostałam to na co czekałam ;) Przyznam, że zagadki w ciemnościach (które wprost uwielbiam) są dla mnie idealne. Co do Bilba - uważam, że to najlepiej zagrany hobbit a Martin swoją grą aktorską powala, on jest po prostu tym hobbitem!

calays

Cóż.... tak czy inaczej jestem zdania, że lepiej by było, gdyby powstały tylko dwa filmy na podstawie HOBBITA Tolkiena i powinny być one wierniejsze, o wiele bardziej wierne powieści pana J.R.R. Tolkiena. Mimo wszystko nie powiem, żeby to było złe dzieło. Naprawdę nieźle wyszła ta trylogia. Co prawda jeszcze trzecia część będzie w kinach około w grudniu, mimo wszystko sądzę, że pewnie też będzie niezła. Choć na pewno będzie mniej wierna książce niż poprzednie części, a w dodatku postawiona na efekty specjalne, co uważam za nieco żałosne. W "Pustkowiu Smauga" spodziewałem się innej rozmowy Bilba ze Smaugiem, takiej jaka była w powieści. Wielka szkoda, że ona taka nie jest. Zdecydowanie zawsze książka Tolkiena będzie lepsza od filmu, ale jednak nie można stwierdzić, iż ta adaptacja jest beznadziejna. Jeśli chodzi o grę aktorską, to nieco inaczej wyobrażałem sobie Thorina, ale cóż... Nawet nieźle wyszedł. Zaś Bilbo jest moim zdaniem doskonały. Naprawdę pan Martin świetnie gra Bilba. Uroczym smaczkiem był Ian Holm w prologu filmu jako stary Bilbo wspominający swoje życie.

ocenił(a) film na 10
kronikarz56

Hm ale jak bardzo chcesz bardziej odwzorowanej książki wobec filmu? Owszem są zmiany ale naprawdę nie aż takie. Np. rozmowa Bilbo-Gandalf w pierwszych minutach filmu jest z książki tak samo zagadki z Gollumem. A rozmowa Bilba ze Smagiem - co ci konkretnie przeszkadza? Bo ta rozmowa jest naprawdę jak z książki. Nawet przykład mogę przytoczyć ;)
---------------------------------------------------
„Bilbo szybko odskoczył wstecz, błogosławiąc swój pierścień. Wtedy Smaug przemówił: — No coż, złodziej! Czuję cię nosem, odróżniam twój zapach. Słyszę twój oddech. Chodź no bliżej. Proszę bardzo, nie żałuj sobie, jest tu wszystkiego dość,nawet za wiele. Ale Bilbo nie był takim nieukiem w zakresie wiedzy o smokach, żeby mu uwierzyć;
jeśli Smaug na to liczył, grubo się zawiódł. — Dziekuję ci, o Smaugu Groźny! — odpowiedział. — Nie przyszedłem po prezenty. Chciałem tylko przyjrzeć ci się i sprawdzić, czy naprawdę jesteś tak wspaniały, jak głoszą legendy. Bo nie wierzyłem legendom. — A teraz wierzysz? — spytał smok mile połechtany pochlebstwem, choć nie brał wcale komplementów za dobrą monetę. — Doprawdy, pieśni i legendy bledną wobec rzeczywistości, o Smaugu, pierwsza i najgorsza plago świata! — odparł Bilbo.
— Jak na złodziej i łgarza jesteś bardzo dobrze wychowany — powiedział smok. — Widzę, że znasz moje imię, ale ja nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek spotkał twój zapach. Ktoś jest i skąd przybywasz, jeśli wolno zapytać? — Wolno, oczywiście. Przybywam spod Pagórka, a droga moja wiodła nad górami i pod górami. Również przez powietrze. Jestem ten, który chodzi po świecie niewidzialny. — W to uwierzę bez trudu — rzekł Smaug. — Ale to chyba nie jest imię, którego zazwyczaj używasz? — Jestem znalazcą tropów, przecinaczem pajęczyn, posiadaczem ostrego żądła. Wybrano mnie ze względu na szczęśliwą liczbę. — Piękne tytuły! — szyderczo mruknął smok. — Ale nawet szczęśliwe numery nie zawsze wygrywają. — Jestem ten, który żywcem grzebie przyjaciół i tropi ich, a potem znów żywych wyciąga z wody. Pochodzę z dna worka, ale nikomu nie udało się nakryć mnie workiem. — To już brzmi nieprawdopodobnie — zaśmiał się zgryźliwie Smaug.
— Jestem przyjacielem niedźwiedzi i gościem orłów, zdobywcą pierścienia i wybrańcem szczęścia. Jestem też mistrzem w jeździe na baryłce — ciągnął dalej hobbit, bawiąc się tą grą w zagadki.
— To już lepsze — powiedział Smaug — ale nie daj się zbytnio ponosić fantazji. Tak właśnie, a nie inaczej należy rozmawiać ze smokami, jeśli ktoś nie chce wyjawić swojego imienia (bo tak dyktuje rozum), ale nie chce też rozwścieczyć przeciwnika jawną odmową (co również dyktuje rozum). Żaden smok w świecie nie oprze się urokowi zagadek i każdy straci sporo czasu próbując je rozwiązać.

W podzięce za smaczną kolację ofiaruję ci dobrą i zbawienną radę: o ile możności nie zadawaj się z krasnoludami. — Z krasnoludami? — spytał Bilbo z udanym zdziwieniem. — Nie zawracaj mi głowy! — odparł Smaug. — Znam zapach i smak krasnoludów; nikt go nie zna lepiej ode mnie.”






„— Po zemstę! — ryknął i od błysku jego ślepiów cała pieczara rozjaśniła się jak od czerwonego pioruna. — Po zemstę! Król spod Góry nie żyje, a gdzież jest jego potomstwo, które by odważyło się szukać odwetu?”

„Moja zbroja warta jest dziesięciu tarcz, zęby służa mi za miecze, pazury — za włócznie, cios mojego ogona to grom, skrzydła niosą huragan, a mój dech — śmierć!”

„— Zawsze słyszełem — rzekł Bilbo głosem piskliwym ze strachu — że smoki od spodu mają ciało bezbronne, zwłaszcza w okolicy... w okolicy piersi; lecz pewnie tak dobrze uzbrojony smok jak ty znalazł i na to jakąś radę. Smaug nagle ostygł w chełpliwym zapale. — Twoje wiadomości — warknął — są przestarzałe. Jestem zarówno od strony grzbietu, jak od spodu opancerzony żelazną łuską i twardymi kamieniami. Nie ma takiego ostrza, które by mnie przebiło. — Mogłem się tego spodziewać — rzekł Bilbo. — Doprawdy, nie masz w świecie nikogo, kto by ci dorównał, o Samugu, którego się nie ima żaden oręż.”

„Bilbo, ale w duchu myślał: „Stary durniu! Masz przecież w zagłębieniu pod lewą piersią spory płat nagi jak ślimak, co wylazł z muszli!” Obejrzawszy dokładnie brzuch smoka pan Baggins marzył już tylko o tym, żeby się oddalić.”

„odwrócił się na pięcie i pomknął w górę tunelem. Ostatni dowcip nieszczególnie mu się udał, bo smok plunął za nim straszliwym płomieniem, a chociaż hobbit piął się, jak umiał najszybciej, nie zdążył odbiec dość daleko, nim Smaug wetknął szkaradny swój łeb w wylot tunelu.

--------------------------------------

Owszem ja już pomijam kwestie zabawy "ja uciekam a Smaug goni" ale rozmowa - sama rozmowa jest wg. mnie b.dobrze odwzorowana. A ty na co liczyłeś konkretnie? Jakie oczekiwania?

calays

Właśnie chodziło mi o to, by nie toczyła się ona w taki sposób, jaki w filmie się toczyła. Sądziłem, że Bilbo podobnie jak w powieści cały czas będzie niewidzialny dla Smauga, ten będzie go tylko czuł i nie będę za nim cały czas ganiał po całej sali, co wygląda bardzo żałośnie dla każdego, kto uwielbia książkę jak i ja. To raz. A dwa, że po tej rozmowie następuje żałosna i niesamowicie efektowna walka drużyny Thorina ze Smaugiem, która oczywiście nic nie przynosi - bo nie może przyjąć, skoro i tak Smauga musi zabić Bard. Zamiast pokazywać tego wszystkiego oraz dodawać wątki nie mające miejsca w powieści, skupiliby się na fabule i cóż.... i już by wystarczyły dwa filmy, żeby całą fabułę powieści pokazać.