Witam wszystkich. Postanowiłem zabrać głos na pewny dręczący mnie oraz fora temat, choć od razu chce zaznaczyć, że nie jestem zawodowym krytykiem i brak mi doświadczenia w pisaniu takich prac. Potraktujmy ją, więc jako zwykłą wypowiedź, nie narzucającą swojego opinii użytkownikom, a tylko się nią dzielącą, w celu poznania zdania innych. To pozwoli uniknąć nam sprzeczek słownych, tak często wynikających podczas rozstrzygania wielu spornych tematów.
Hobbit był dla wielu wielkim wydarzeniem i nie mogło się obyć bez wielu dyskusji, często niezwykle zażartych. Padały mocne słowa, odpowiadały im jeszcze mocniejsze. Mnie jednak zainteresował szczególnie jeden z wątków ówczesnych i również dzisiejszych debat, a mianowicie zarzuty wobec patosu występującego w filmie oraz natury samego dzieła. Treści obu oskarżeń przeplatają się niezwykle płynnie, więc i ja nie będę dzielił mojej wypowiedzi na dwa akapity, lecz spróbuję zwięźle wyrazić moje zdanie i podać powód, dlaczego czuję się nieco poruszony tymi opiniami.
Twórczością J.R.R. Tolkiena interesuję się od dopiero kilku lat; do jakiejkolwiek biegłości bardzo mi daleko. Jednak już teraz czuję się z nią mocno związany i jest ona mi bardzo bliska, stanowiąc ważną część mojego życia. Tak jak miliony ludzi czekałem na Hobbita i w końcu dane mi było go obejrzeć. Nie będę tu jednak pisał o moich odczuciach i emocjach związanych z oczekiwaniami i wrażeniach po obejrzeniu. To inna historia. Jakbym jednak nie ocenił filmu, to czuję zdziwienie, gdy czytam opinie, które wytykają Hobbitowi nazbyt wielką ilość patosu, nazbyt podniosły charakter. To dla mnie nieco dziwne. Peter Jackson zawiódł wielu, jednak bez względu na to, kto by reżyserował, poczułbym poważny cios, gdyby przedstawiłby mi obraz pozbawiony właśnie tego znienawidzonego przez wielu patosu. Nie da się przedstawić jakiegokolwiek dzieła z świata Śródziemna pozbawiając jego postaci tego przerysowania, które pozwala nam odróżnić postacie dobre od złych. To jedna z cech charakterystyczna dla dzieł Tolkiena, nadająca mu pozór dzieła z okresu wieków średnich. Trudno mi zrozumieć ludzi, którzy narzekają na właśnie na te strony filmu, by po chwili zadeklarować się jako długoletni wielbiciele pisanych dzieł Tolkiena. Jak to możliwe, że książka, w której patos osiąga poziom często groteskowy dla ludzi współczesnych, nie budzi w nich tych samych, a nawet potężniejszych uczuć niż sam film, który odbiega pod tym względem od pisanego pierwowzoru. Ta sama sytuacja ma miejsce w szerszym, pozwolę sobie użyć tego słowa, zakresie, gdy oglądający zaczynają narzekać i potępiać podstawy zarówno filmu , jak i samej książki. Czuję się niezwykle zdziwiony, gdy czytam na temat zbyt spokojnych hobbistów, nazbyt honorowych krasnoludów, obrzydliwie smukłych elfów. To uderzanie w fundamenty zarówno całej twórczości Tolkiena, jak również wielowiekowych podań, na których Anglik oparł swoje dzieła. Oglądający zdają się często ignorować informację na temat fabuły książek, czując się zaskoczeni i wręcz źli, gdy ta filmowa się z nim zgadza, zarówno w małym, jak i większym stopniu. Rozumiem, bowiem skargi, mówiące o zbyt wielkich różnicach; przepaściach pomiędzy ekranizacjami, a ich papierowymi odpowiednikami. Odwrócenie tej tendencji budzi we mnie konsternację. To tak jakby pójść na film, bo spodobała nam się książka, na podstawie, której jest kręcony, ale po wejściu na sale mieć nadzieję, że wszystko będzie wyglądać inaczej (razem z podstawami), że będzie wręcz zaprzeczeniem tego, co przeczytaliśmy. Być może niektórzy rzeczywiście tak postępują, ale powinni zdawać sobie sprawę z odmienności swoich wyznaczników i na forach internetowych publikować opinie, dopiero po ich wytłumaczeniu. Wielu osób, bowiem w Internecie podejmują decyzje na temat wyprawy do kina i powinni mieć podane informację pełne.
Dziękuję za przeczytanie mojej wypowiedzi i proszę o Wasze wypowiedzi. Co sądzicie na temat patosu w Hobbicie ( a także Władcy Pierścieni) , jego miejsca oraz ewentualnych zmianach w przedstawieniu rzeczy i postaci na trwałe powiązanych z oboma dziełami w filmach i próbach zmiany ich charakterów.
Zgadzam się w 100%. Bardzo dobrze powiedziane.
Patos i honor są charakterystyczne dla opowieści Tolkiena, bez tego nie Śródziemie nie byłoby tym czym jest. Realizm w fantasy, a nawet naturalizm, stał się modny ostatnimi czasy i podejrzewam, że ta tendencja odgrywa dużą rolę w postrzeganiu książek Tolkiena i filmów na podstawie jego dzieł, na niekorzyść Mistrza, niestety. Tolkien przyjął taką konwencję i albo się ją zaakceptuje i tym samym film, a jeśli komuś się ten styl nie podoba, to może lepiej je omijać. WP, właściwie całość dzieł Tolkiena ma bardziej charakter baśniowy, symboliczny, a także należą do opowieści rycerskich i epickich. Ja osobiście nigdy nie miałam problemu z patosem w filmowym WP ani w Hobbicie, nie uważam też, żeby Jackson przesadził. Nigdy nie czułam się zniesmaczona.
Co do charakteru postaci.
Kiedyś padły na tym forum zarzuty o prymitywny humor ( taki był moim zdaniem tylkow przypadku trolli )albo niekulturalne zachowanie krasnoludów. A ja się zastanawiam, kto oczekuje wyrafinowania od tępych trolli albo prostych i szorstkich w obejściu krasnoludów.
Hobbitowi wytyka się też bardzo często płaskość postaci i jednowymiarowość, tak jakby w książce była pokazana ich głębia psychologiczna. Co ciekawe, w WP też bohaterowie nie byli specjalnie skomplikowani, ale tam nikt tego nie zarzuca. Filmowe wersje postacie Hobbita są moim zdaniem nawet dokładniej zarysowane niż książkowe, tam niektórzy z krasnoludów przez całą książkę nawet się nie odzywają. Pogłębiono psychologię Thorina, dodano mu (zupełnie prawdopodobne moim zdaniem) rozterki związane z utraconym dziedzictwem, zemstą po rodzinie i kraju, nadmierną dumę, która cechowała przecież krasnoludy, zwłaszcza te wysoko urodzone, ale znowuż podniosły się głosy, że wymyśla się coś, czego w książce nie było, że profanacja itp.
Może te niekonsekwencje w zarzutach wobec Hobbita wynikają stąd, że większość osób nastawiała się na coś innego, i chyba mieli błędne oczekiwania.
Nie wiem, w sumie. Ja dostałam to, na co czekałam i nie zawiodłam się. Może spodziewałam się tylko mniejszej ilości efektów komputerowych.