który mogę postawić na równi z LOTR. W filmie naprawdę ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić (no, może Radagast tak trochę ;)), a to, że ma "dłużyzny" moim zdaniem działa tylko na jego korzyść, bo postaci nareszcie mogą odetchnąć, a akcja nie gna do przodu na łeb, na szyję, jak to miało miejsce chwilami we "Władcy". Muzyka również daje radę, szczególnie motyw przewodni w "The World Is Ahead" i "Over Hill". Naprawdę polecam, szkoda, że pozostałe części już nie dorównały.