Fred Olen Ray (mój guru filmów klasy B i niżej) tym razem zabiera nas na przedmieścia Los Angeles, gdzie śledzimy losy prywatnego detektywa, który szuka zaginionej nastolatki. W międzyczasie na ulicy znajdowane są szczątki ludzkie, a na pudełku zapałek nasz twardziel znajduje numer telefonu do tajemniczej Mercedes...
Film ocieka serem (i krwią)! Zaznaczę, że w roli zaginionej dziewczyny moja ulubienica Linnea Quigley, która w końcówce świetnie prezentuje się z piłami mechanicznymi w dłoniach. Jak to stwierdzi nasz bohater: "She's got a great set of tits". Podobały mi się fruwające flaki podczas rozpruwania ciał. Polecam fanom filmowych śmieci i koneserom dzieł Freda.
2/10