Jak dla mnie film słaby, nie wiem czego tu się bać. Zresztą wogóle zauważyłem, że ostatnio W Stanach panuje moda na takie słabe horrory, gdzie jeden nie różni się niczym od poprzedniego. W każdym filmie grupa osób /amerykańska młodzież (oczywiście niczego nie świadoma i bezbronna)/ zamknięta lub zagubiona gdzies w opuszczonym domu, w starym miescie, na gorącej pustyni, w starym hotelu, czy opuszczonym szpitalu, ścigana jest przez złe duchy, seryjnych morderców, wampiry, rodzine mutantów, czy innych psycholi.
Jak dla mnie See no Evil, to powielanie wciąż tego samego tematu, i kolejna -może nie rzeź- ale krwawa jatka, którą urządają nam amerykańscy producenci. Tak więc, po Teksańskiej Masakrze, Wzgórzach z oczami, Hostelu wprost ze Słowacji, Zejściach w podziemie, dzwoniących nieznajomych, czy wreszcie po Stay Alive, przyszła pora na film o facecie - psycholu, polującym na grupę młodzieży za pomocą haka na łańcuchu, i wyrwywjącym oczy swoim ofiarom. Nic tylko umierać ze strachu.

Taka moja opinia

-Peace-