Co to ma być? Oczekiwałem w miarę kreatywnego kina familijnego jak w pierwszych 3 częściach a dostałem jakiś odmóżdżacz dla 4-latków z ADHD... W co drugiej scenie bohaterowie biegną, krzyczą, wymachują rękoma i robią głupawe miny często bez powodu. Niczym przedszkolaki po przedawkowaniu cukru. I to wszystko w ramach groteskowego przesadyzmu. Ja włączyłem Hotel Transylwania czy Minionki? Chociaż nie, w tym drugim przynajmniej animacja była dobra a tutaj na każdym kroku widać oszczędności. Jak nie tanie, kopiowalne ruchy to zbliżenia na durne gęby postaci. Bo jak widać tylko twarz to reszty nie trzeba animować. Przecież to wygląda jak budżetowy serial, który w połowie został anulowany a to co zdążyli stworzyć zostało tanim kosztem przerobiono na film, który u nas w średniowieczu nazwanoby "straight-to-DVD"... Niemniej pal sześć technikalia. Je bym jakoś przeżył gdyby fabuła była znośna, ale nie jestem w stanie nazwać jej inaczej jak beznadziejną. Bohaterowie zachowują się jak nadpobudliwe pajace i jawnie cofnęli się w rozwoju. Jedynka była o tym jak Drac zaakceptował Johnego i dzięki niemu stał się lepszym czło... wampirem. Natomiast w Transformanii z jakiegoś powodu na samą myśl o nim reaguje slapstickowymi minami. Natomiast rzeczony Rudzielec co prawda zawsze był spontaniczny i ekspresyjny, ale tutaj zdegradowali go do osobowości głupawego szałaputa. W ogóle nie myśli, tylko prze przed siebie z durną miną. Przecież on taki nie był i miał swoje zalety, na przykład umiał rozkręcić dobrą zabawę. Co wszyscy doceniali, nawet jego teść. A tutaj gdyby nie jego interwencja to jubileusz byłby katastrofą? Scenarzysta w ogóle oglądał poprzednie części czy kazał swojemu 4-letniemu dziecku je streścić? XD I OK, sam pomysł na zmianę ról był spoko, ale niestety nie dowieźli go...