tyle sie nasluchalam o tym filmie, ze spodziewalam sie czegos lepszego.
owszem, tez lubie brytyjski akcent i luzacki klimacik podrasowany fajnymi ujeciami i kilkoma zabawnymi
dialogami, ale... historia na dobra sprawe jest o niczym - nie niesie zadnego przeslania a fabula...jest jakas?
zakonczenie skomentowalam slowami: łotafak? naiwne i nie z gruszki ni pietruszki...
Już wszystko tłumaczę:
Fabuła opiera się na seksie i braniu, i dobrej zabawie. Ewentualnie zahacza również o wielką, wspaniałą przyjaźń, która z kolei opiera się na seksie, braniu i dobrej zabawie. Morał z tego taki, że należy ćpać i dobrze się bawić. Och, i uprawiać seks, naturalnie.
Oczekiwałam dużo, dużo więcej. Wychodzi na to, że albo nie mam poczucia humoru, albo nie potrafię dostrzec drugiego dna (jest jakieś?). Albo, uwaga, nie potrafię docenić prawdziwych filmów! Owszem, potrafię, ale te o pieprzeniu i ćpaniu w ogóle mnie nie kręcą.
Jedyny plus to świetne aktorstwo, nic więcej.