Rok 1946. W prologu młoda kobieta zostaje zgwałcona przez pijanego mężczyznę, a jej napastnika rozszarpują psy. Mija 36 lat. Na wyspę, na której doszło do tych dramatycznych wydarzeń trafia grupa nastolatków plus wyratowany przez nich rozbitek. Po owej wyspie (z na pierwszy rzut oka opuszczonym domem oraz starym domkiem na łodzie) mają krążyć zdziczałe psy i ma na niej mieszkać starsza kobieta. Okazuje się, że wyspa kryje mroczną tajemnicę i mieszka na niej ktoś spragniony ludzkiej krwi...
Mam szczególny sentyment do "Humongous" (1982) Paula Lyncha, gdyż był to jeden z wielu horrorów, które obejrzałem w latach 90-tych w polskiej telewizji, bodaj na Polsacie - obok debiutanckiego i bardziej znanego slashera Paula Lyncha "Bal maturalny" aka "Prom Night" z 1980 roku. W latach 90-tych na kanałach regionalnej telewizji, TVN, Polsacie czy TVP1 leciały dziesiątki kultowych horrorów. Pamiętam seanse "Głębokiej czerwieni", "The Burning", "Martwego zła", "Balu maturalnego", "Żab", "Tuż przed świtem", "Humanoidów z głębiny" (wersja z 1980 roku), "Lalek" Stuarta Gordona, "Stanley", "Statku śmierci" plus wielu innych horrorów, które jako dzieciak nałogowo nagrywałem na kasety video. Plus oczywiście regularne wypady do wypożyczalni w Tomaszowie Mazowieckim, by pożyczać i czasem przegrywać filmy akcji, sci-fi, thrillery i horrory.
"Humongous" wrył mi się w pamięć na wiele lat dzięki paru scenom: gwałtu i ataku psów w prologu, odnalezienia przez jedną z dziewczyn czaszki psa w leśnej gęstwinie i konfrontacji z monstrum w starym domku dla łodzi. Od czasu pierwszego seansu na Polsacie (chyba) widziałem ten kanadyjski slasher kilka razy m.in. 7 maja 2006 roku, zresztą mam go od dawna na DVD. I nadal lubię ten film, bo jest solidnie zagrany, nieźle nakręcony i oferuje sporo suspensu i trochę makabry. Śliczna Janet Julian wzbudza sympatię widza jako final girl.
W dodatku zawsze lubiłem horrory osadzone na rzekomo opuszczonych wyspach takie jak "The Slayer" (1982), "Antropophagus" (1980), "Bloody New Year" (1987) czy "American Gothic" (1988) i kanadyjski "Humongous" nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.
Kolejny seans za mną. I powróciły podyktowane sentymentem wspomnienia. To na pewno był obok "The Burning", "Just Before Dawn" czy "Prom Night" jeden z pierwszych slasherów, które oglądałem w rodzimej telewizji, w czasach (lata 90-te XX wieku) gdy była jeszcze warta oglądania - przynajmniej pod kątem doboru i jakości prezentowanych, nierzadko kultowych dzisiaj filmów.