PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=209604}
7,3 14 tys. ocen
7,3 10 1 13846
7,0 21 krytyków
I'm Not There. Gdzie indziej jestem
powrót do forum filmu I'm Not There. Gdzie indziej jestem

Rewelacja

ocenił(a) film na 9

Znakomity. Rewelacyjny. Arcydzieło.
Bardzo trudno znaleźć naprawdę dobry film biograficzny - dobry, czyli taki, który broniłby się nie tylko jako mniej lub bardziej wierne, tak czy inaczej politycznie poprawne/niepoprawne opowiedzenie historii kogoś znanego, ale jako samodzielne dzieło sztuki, jako suwerenna wizja artystyczna. Przy oglądaniu nawet tych najfajniejszych - takich jak "Frida", "Ray" czy "Pollock" - nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to są rzeczy do znudzenia konwencjonalne, przewidywalne jak kino katastroficzne. Jak do tej pory, znałem tylko jeden, który wyłamywałby się ze schematu: "Rok diabła" Zelenki o Jaromirze Nohavicy. Teraz dołączył się drugi...
Kapitalnie spójna - choć mogłoby się przez długi czas wydawać, że tu się nic z niczym nie łączy - opowieść o Bobie Dylanie przez opisanie różnych jego wcieleń, różnych możliwych narracji jakby wziętych z nieświadomości samego pieśniarza. Pat Garret i Billy Kid - postacie z filmu, do którego muzykę robił przecież sam Dylan - inscenizują jedną z tych narracji; mały murzyński chłopiec, bardzo chcący być, jak i Dylan, bardem lat wielkiego kryzysu na wzór Woody'ego Guthriego - drugą; jakaś inkarnacja Arthura Rimbauda, poety będącego dla Dylana wielką inspiracją - trzecią. Sam piosenkarz wyłania się dopiero z wszystkich tych opowieści.
Znakomite zdjęcia, czasem wysmakowane jak u Felliniego, genialne aktorstwo (zwłaszcza Cate Blanchett!) - naprawdę, jeden z najlepszych filmów, jakie w ogóle widziałem, nie tylko ostatnio. Wielki, naprawdę wielki szacunek dla reżysera, zdjęciowca, montażysty, scenarzysty, aktorów. Zero tandety, zero mitologizowania, zero silenia się na kultowość. Naprawdę - oniemiałem...

ocenił(a) film na 10
Ras_Democritus

szacun! fajna recenzja popieram w 100 procentach

ocenił(a) film na 9
Ras_Democritus

Świetnie napisane. Podobało mi się też, że film nie unika a wręcz podejmuje pewne interesujące kwestie, jak np. sława i jej konsekwencje. Twórca posłużył się niezwykle barwną biografią Dylana by ukazać dylematy i przybliżyć nam życie artysty, ale w I'm Not There znajdziemy również uniwersalne rozważania dotyczące na dobrą sprawę nas wszystkich. Sława, miłość i jej przemijanie, natura ludzi, wolność, wreszcie wielowątkowość naszych charakterów.

To wszystko w świetnym stylu, oryginalnie i przede wszystkim bezpretensjonalnie. Super film, na mocną dziewiątkę.

ocenił(a) film na 8
fifi1101

nie jestem ogromna fanka dylana, nawet mala, ale film mi sie spodobal. na poczatku wydawal sie chaotyczny - dopoki glebiej sie czlowiek nie zastanowil, ale to moze wlasnie jest dobre, ze nie wszystko jest podane na tacy, ze czegos sie trzeba domyslic, cos do siebie dopasowac.
uwiodly mnie zdjecia. szczegolnie te czarno biale z blanchett. i jej gra aktorska... kiedy powiedzialam mamie, ze to kobieta, to nie chciala mi uwierzyc.
bardzo przyjemnie przewija sie w tym wszystkim muzyka, na pewno oryginalny film. ale faktem jest, ze nie dla kazdego. nie kazdy po prostu go zrozumie, tak samo jak wtedy muzyke dylana;)