Mimo wszystko podoba mi sie ten film. Cenie Arniego za to, ze probuje
odejsc od swojego wizerunku, choc wiadomo,
ze daleko to on nie odejdzie. Mysle, ze ten film poniesie kleske,
podobnie jak i inne jego dzielo - "Bohater ostatniej akcji" - jest zbyt
rozny od tego do czego nas przyzwyczail.
Nie mozna przez tyle lat grac w sieczkach, a potem czekac,
az publicznosc uwierzy, ze kolejny film jest "dzielem", tylko dlatego,
ze bohater jest zmeczonym bylym policjantem, zagladajacym do kieliszka.
Arnie mogl zagrac w kolejnym szybkostrzelnym hicie - Terminator 3,
Pamiec absolutna 2 - i zarobic kolejne miliony $, a tak po dlugiej przerwie
i paru wpadkach podjal ryzyko i zagral w czyms choc troche innym. Za to
naleza mu sie brawa, a ze mu troche nie wyszlo ... Trzymam kciuki za
nastepny jego film.
A sam film ... wcale nie tak duzo efektow specjalnych, Szatan pokazuje sie
na szczescie dopiero na koncu, Arnie probuje jak Mel Gibson popelnic
samobojstwo, moze przesada bylo jego "ukrzyzowanie" i nieco
obrzydliwy koktajl spozywany na sniadanie, zakonczenie jednak mnie
zaskoczylo ( wyciagnal wnioski z "Armagaddonu" ?) ... a mimo tego,
wyszedlem z kina zadowolony...