niezbyt udany film, a nawet powiem, że słaby. Arnie oczywiście, jak to on, gra wielkiego zbawiciela świata, bla bla bla...
"I stanie się..." nie jest zbyt zajmującym filmem, momentami twórców chyba nadmiernie ponosiła fantazja, no chyba, że ktoś lubi 'dark' rzeczy.
Nie ratuje filmu nawet dosyć ciekawa Robin Tunney i hmmm, nawet kuszący Gabriel Byrne (który kiedyś, tak na marginesie, podobno chciał zostać księdzem).
4/10