Obejrzałam dziś premierę i jestem na tyle ukontentowana, że jutro idę ponownie na seans (również dlatego, że wyskoczyłam w trakcie seansu do toalety i nie wiem co się stało z Talibem ;)) Uwielbiam takie lekkie, francuskie kino, gdzie można się pośmiać i zrelaksować. Kino w pierwszej kolejności traktuję właśnie tak - jako sposób na relaks, dobrą zabawę i oddech od problemów. Film porusza aktualne tematy, ale traktuje wszystko łagodnie, jak to komedia. Klimat podobny do jedynki, humor również, ale "jedynka to jedynka". Drugie części zazwyczaj nieco tracą w odbiorze. Jest mniej świeżości, zaskoczenia. Ale to, co mnie zachwyca, to więzi, jakie stworzyli bohaterowie przez ten czas. Ma się wrażenie, że są ze sobą fajnie zżyci, szczególnie zięciowie, dobrze im się razem gra. I ten teledysk z tytułowym utworem! Boski!