Czytałem dawno temu opowiadanie o gościu ścigającym mordercę z obozu koncentracyjnego, krwawego faszystę, zbrodniarza, robiącego eksperymenty na ludziach. Zlokalizował go w jakiejś górskiej wiosce w Ameryce Południowej ale gdy tam dotarł to zbrodniarz już nie żył. Był uważany przez lokalnych ludzi za anioła który całe swoje życie pomagał innym ludziom, leczył za darmo biednych, nigdy nie patrzył na siebie ale na innych. Okropne jest życie ludzi, pełne niesprawiedliwego cierpienia. Bez sensu. Ciekawe jakie zbrodnie wyjdą za 50 lat gdy odtajni się różne archiwa i wyjdzie kto i kogo wysłał na tamten świat, tym razem bez ideologii, tylko za kasę i władzę.