"Nuda, nic się nie dzieje". O czym jest ten film? Co "autor chciał powiedzieć"? Cudem dotrwałem do końca filmu i niestety nie uzyskałem odpowiedzi. Dla mnie to taka autorska produkcja dla przybyłych z interioru pseudointeligenckich snobów - jakie piękne czarno-białe kolory, jakaż głębia sięgająca dna i ta zapętlająca się wartka akcja, dająca nam możliwość poczucia się przez chwilę kimś innym, wyjątkowym.
Dziecko, wracaj na ścieżki chały do tresowania smoków... Zakładasz nowy temat, żeby demonstrować popkulturowy gust?
Jesli zaś trollujesz, to rób to przynajmniej oryginalnie a nie głupio.
Nie popłacz się tylko. Byłem tylko ciekawy skąd te zachwyty nad tym filmem i co w nim chodziło. No ale widzę, że moja ocena piewców tego dzieła była trafna, a ich zrozumienie przekazu jest takie samo jak i moje.
Ciekawość zaspokojona? Nadal, jak widać, nic nie rozumiesz. Znasz Gałczyńskiego o ogórku?
Nie, panie "dizajner" :D Jedyna osoba, która odpowiedziała na mój post okazała się kompletnym idiotą nie mającym pojęcia co oglądała.
Jasne - miliony ludzi, którzy ocenili ten film jako dobry (włączne z jury ponad 60 nagród światowych), to idioci a ty, który tego filmu "nie trawi", jesteś jedynym znawcą i wyrocznią w dziedzinie filmów. Po co więc te pytania na początku? Kto tu jest idiotą?!
Poza wszystkim, kompromitujesz się używając inwektyw.
FOAD
A co to mało idiotów na świecie? Co to nie wiedzą, co oglądają, czytają, widzą. Jesteś tego najlepszym przykładem - kiedyś miliony takich jak ty mówiły, że ziemia jest płaska, a słońce kręci się wokół ziemi. A garstka snobów zasiadających w jury, kierująca się prywatnymi czy politycznymi przesłankami jest słabym wyznacznikiem. Pytania są po to, żeby się dowiedzieć o co w tym filmie chodziło - że się powtórzę. Jednak cały czas się upewniam, że "nikt nie wie o czym jest ten film, więc nie musisz się bać, że ktokolwiek zapyta" (parafrazując "Misia").
Nie rozumiesz tego filmu a obrzucasz błotem tych , co go rozumieją i doceniają? Jak można komuś, kto jada kaszankę wytłumaczyć, jak smakuje kawior? Obejrzyj do jeszcze raz, potem jeszcze tyle razy, aż zrozumiesz. Jak to nic nie da, to wracamy do hipotezy ogórka...
Na poważnie: doskonale rozumiem, że twój post założycielski to była prowokacja i że po prostu film hejtujesz. Nie wystarczyło ci dać mu "1" (co już cię kompromituje), to jeszcze musisz się koniecznie zaprodukować w nowym temacie. Zabolało to uznanie dla "Idy" i tyle nagród? Nie znasz lepszych sposobów na frustrację i kompleks niższości niż agresja? Tak naprawdę pokazałeś tylko swoją małość i oszołomstwo.
Jakoś jeszcze nie udowodniłeś, że go rozumiesz. A to, że jesteś nim, bezpodstawnie, zafascynowany da się zauważyć w każdym temacie, w którym obrzucasz błotem każdego, kto tej fascynacji nie podziela. Przy okazji odmawiasz jeszcze ludziom ich konstytucyjnego prawa do wypowiedzi, ponieważ w żaden racjonalny sposób nie potrafisz uzasadnić co w tym filmie jest fajnego. Współczuję ci braku własnego zdania i bezmyślnego hołdowania snobistycznym, pseudoartystycznym dziełom, tylko dlatego, żeby nie narazić się na słowa krytyki ze strony pseudointelektualnego półświatka.
Tak: nie zrozumiałem tego filmu, dlatego oczekiwałem jego wyjaśnienia. Tak: nie podoba mi się ten film, bo wcale nie musi. Nie: nie wystarczyło dać jedynkę, gdyż w przeciwieństwie do ciebie, mam odwagę nie zgadzać się z ogółem.
Megalomania z ciebie wyłazi - do spółki z kompleksami ("snobistycznym, pseudoartystycznym", "pseudointelektualnego").
Jeśli nie zrozumiałeś tego filmu przy oglądaniu, to co ci da wyjaśnianie, że to niejednoznaczny, kameralny dramat psychologiczny o wyborach życiowych, nakręcony skromnym, ale wyrafinowanym sposobem? Jego zrozumienie jest dla ciebie po prostu niedostępne. Jak ogórek nie spiewa, to widać nie może...
Jeśli nie rozumiem paru filmów Antonioniego, nie nadążam czasem za rozumowaniem Schopenhauera i nie trafia do mnie Lutosławski, to nie będę przecież szukał winy u nich, tylko uznam, że ja do tego nie dorastam.
Proszę cię :D Sam to wymyśliłeś? Czy zerżnąłeś z internetu? Zresztą to, że coś jest " niejednoznacznym, kameralnym dramatem psychologicznym" nie czyni z niego zajebistego dzieła. Tak, panie "dizajner", bycie ikrą nie czyni z ikry dobrego kawioru. A ta zalatuje jakby z tydzień leżała na słońcu. I współczuję ci z tego powodu, że "nie dorastasz". Ja w odróżnieniu od ciebie, jak nie rozumiem czyjegoś bełkotu, to tylko dlatego, że ktoś mówi do mnie niewyraźnie.
Sorry dziadek. Zapomniałem, że ty tu czekasz na "froncie walki o godność >Gnidy<".
Sam to wymyśliłeś? Czy to raczej cytat z jakiegoś jurora? Panie "dizajner" bycie ikrą nie czyni z ikry dobrego kawioru. No ale trudno wymagać zrozumienia tak błahej sprawy od kogoś, kto nie ma własnego gustu, a swoje oceny opiera na zdaniu innych (jury, czy te "miliony"). Ten film jest nudny, nie budzi żadnych emocji (może poz znudzeniem), nie opowiada o niczym (od taka, marnie pokazana, historyjka o dwóch przemieszczających się babach), bez początku, środka i końca. Gdyby nie wpleciony, modny ostatnio politycznie, wątek, o mordowaniu Żydów przez Polaków, to byś w życiu o tym filmie nie usłyszał. Poszedł by do szuflady razem z innymi działami typu: "niktniechetegooglądać" i byłby puszczany jedynie w wąskim gronie przyjaciół i adoratorów reżysera.
Ale w jednym Panie "ogórek" masz rację - dla mnie, wielbiciela schabowych, nigdy nie będzie dostępny "wysublimowany smak g*wna", gdyż już sam zapach mnie odrzuca. A ja w odróżnieniu od ciebie, jak nie rozumiem czyjegoś bełkotu, to nie będę szukał winy u siebie, tylko uznam, że ktoś mówi bez sensu.