Zastanawia mnie co reżyser miał na celu pokazując w wielu ujęciach postaci mocno u dołu ekranu. W wielu przypadkach nawet nie było widać sporej częsci twarzy, a pełno pustki było nad głowami.
IMO chodziło właśnie o pokazanie pustki... Zauważ też, że takie ujęcia pojawiają się przede wszystkim na początku filmu; im bliżej końca, tym postacie (przede wszystkim sama Ida) zajmują więcej kadru.
Nie wiem czy to nie będzie nadinterpretacja, ale ja to odbierałem jako wszechobecność Boga, ta pusta część kadru należała do Boga. Są to ujmujące, piękne ujęcia natomiast według mnie były nadużywane w tym filmie i w pewnym momencie zaczęły irytować kiedy widz musiał cały czas patrzeć w dół ekranu, wystarczyło by to zastosować 4 czy 5 razy w ciągu filmu, ale to tylko moje subiektywne refleksje.