"Ida", Oscarowy film Pawła Pawlikowskiego wcale nie jest tak wspaniały jakby chciało wielu. Trzeba przyznać , że jest znakomicie rozreklamowany. Jeden z nie wielu przykładów na dobre działanie marketingu. Zebrał przy tym spory kosz peanów dzięki , którym można było zbudować dobrą kampanię promocyjną ale nie jest to w żadnym razie film wybitny. Dobre kino wykonane na światowym poziomie, niestety po raz drugi z koszmarnym zaprezentowaniem postawy "Polaka chytrusa", "Polaka kapusia". Po raz drugi pokazano, tym razem całemu światu że w Polsce Polacy żydów likwidowali. Wielka szkoda, że dla kontrastu nie powstał film o Marku Edelmanie (Robert WIęckiewicz w roli Pana Marka byłby najlepszym wyborem) i tak oto człowiek zgrzyta zębami, że z jednej strony ma do czynienia z najlepiej wyreżyserowanym powojennym polskim filmem ale z drugiej ten wątek poszukiwania grobu rodziców Idy, Polak chytrusek z postawą: zrzeknij się domu i daj spokój mojej rodzinie, to pokażę CI gdzie jest grób Twoich rodziców, których zabiłem. Normalnie ręce opadają. Sama Ida, też niezłe ziółko, ciotka niczym wąż kusi dziewczę by zakosztowało w grzechu i w końcu dziewczę ulega pokusom już po śmierci ciotki. W sumie niby to siostra zakonna ale zimna sucz, wykorzystała seksualnie saksofonistę, który miał szerokie plany wobec Niej po czym gdy ten spał wyszła bez słowa z domu ciotki do zakonu, A przykazanie: "Szanuj bliźniego swego jak siebie samego" to co? Koniec końców dobrze zrealizowany film ze scenariuszem, który mógł być lepszy.
Jak chcesz skutecznie trollować, to nie możesz się posługiwać aż tak przesadną ironią (np. "niby to siostra zakonna ale zimna sucz, wykorzystała seksualnie saksofonistę").
Ale czy tak nie było? Saksofonista roztaczał przed Idą szerokie plany, ta się aby uśmiechała i kiedy ten spał wymknęła się "po angielsku" i poszła sobie jakby nigdy nic.