Chyba jednak nie był to film robiony pod Żydów, jak niektorzy twierdza
"Zacietrzewieni narodowcy, którzy na historię patrzą jak na mecz, czepiają się, że w złym świetle pokazuję Polaków – mówi Pawlikowski. – A niektórym przewrażliwionym Żydom w Stanach nie podobało się, że moja bohaterka była kiedyś stalinowskim prokuratorem i ma krew na rękach. Jeszcze bardziej irytował ich fakt, że Ida, w której płynie żydowska krew, wraca do klasztoru. Ludzie, którzy patrzą na świat przez pryzmat polityki, ideologii, rasy, nic z tego filmu nie rozumieją, nie widzą, że to nie jest opowieść z tezą. Zawsze chciałem tworzyć skomplikowane, paradoksalne postaci. Takie, jakie znam z życia i jakie lubię widzieć w filmach. Cytując Jeana Renoira: "Tout le monde a ses raisons!", każdy ma swoją prawdę, swoją rację. I ja wierzę, że w duszy każdego wymieszane jest dobro i zło tak jak u filmowego zabójcy, który zostaje w pustym grobie załamany, przegrany. W gruncie rzeczy żal mi go, on z tym ciężarem żyje od dawna. Ida także go żałuje. Jest prawdziwą chrześcijanką."