Po 1.
W porównaniu do Harrego Pottera książka wydaje się być wręcz płytka, bez emocji, jakichś takich porywów akcji - takie jest moje zdanie, bo czytałam Insygnia a zaraz potem Igrzyska Śmierci. Zaraz pewnie usłyszę, za kogo to ja się uważam, by tak mówić, ale książka, moim zdaniem podkreślam, naprawdę jest bardzo przewidywalna, choć wciągająca nawet. Jak bym miała oceniać - niezła (6/10), a HP daję 9,5/10 (dla porówania, wszystkim częściom).
I nie, nie jestem pustą idiotką szalejącą za Zmierzchem (mimo, że go miałam przed oczami), przeczytałam multum książek wielu autorów i gatunków, ale każdy ma inny gust.
Pisana jest w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym (część pierwsza trylogii), co mnie irytuje (innym może się podobać, więc proszę bez obraźliwych zwrotów i szykan).
Dodam, że czytałam w obu wersjach językowych i jeśli nie macie problemów z angielskim, radzę czytać oryginał.
Aha, powiem jeszcze że jak na razie filmu nie oglądałam (mam zamiar), ale książką jestem zawiedziona.
Są ciekawsze pozycje, bardziej wciągające, rozbudowane, po prostu. Jak ktoś lubi szybką, przewidywalna historyjkę, dla rozrywki w nudny wieczór, to czytać, a jak szuka się czegoś ambitniejszego, olać i już.
PS. Mam wiele książek do polecenia, jak ktoś byłby zainteresowany:)
Pozdrawiam
No więc można, ponieważ w mojej opinii nie pasowała ona do charakteru bohaterki.
Och i dziękuję, że mi powiedziałaś, że w książce jest narrator pierwszoosobowy, sama bym się nigdy nie domyśliła! To nie oznacza jednak, że konwencja nie mogłaby zostać złamana, albo chociaż widok nie mógłby przeskoczyć z jednej osoby na drugą.
Widzisz moim zdaniem to właśnie w filmie jej przyjaźń do Rue została lepiej wyeksponowana, zresztą każdy woli co innego.
Piszesz o miłości podczas wojny, ale jest pewna różnica: po pierwsze wojny z reguły trwają miesiącami, po drugie każdy ma nadzieję na przeżycie, a po trzecie wszyscy w około nie są twoimi wrogami których musisz zabić albo cię zabiją.
Tylko, że w książce ona nie tylko udaje, że coś czuje do niego,ale zaczyna się w nim podkochiwać i jest to opisane w boleśnie typowy sposób.
Gdyby w książce były fragmenty zdradzające jak działali organizatorzy i jak kontrolowali arenę, czytelnicy nie mieliby możliwości odczuwać tego co bohaterka, tej bezradności, braku zrozumienia itd.
W filmie Rue i Katniss zamieniają zaledwie trzy słowa, w książce jest tego o wiele więcej i można się czegoś dowiedzieć o Rue i jej dystrykcie, ale scena jej śmierci jest równie poruszająca i w filmie, i w książce.
A gdy w książce Katniss zaczyna coś czuć do Peety... No cóż, nie wiem co ci tam nie pasowało xd
A tak wgl to spróbuj przeczytać drugą część, bo mi wydaje się zarówno lepsza, jak i gorsza od jedynki (nie wiem jak to wytłumaczyć bez spoilerowania) ,ale trójka jest po prostu świetna.
I jeśli moja poprzednia wypowiedź była wredna to z góry przepraszam, ale chyba za bardzo przywiązuję się do ulubionych książek i podchodzę do tego zbyt emocjonalnie xd
Emocjonalnie tak jak ja :)
Po doczytaniu trylogii nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i zacząłem po prostu czytać od nowa. Nie chciałem kończyć ;)
zgadzam się że igrzysk śmierci można oceniać dopiera jako całość bo ... I tom to zaledwie wstęp do właściwej akcji!
Lilitalamo, mandaryyynko - podpisuję się pod waszymi wypowiedziami wszystkimi kończynami. Książka była... sucha. Bezemocjonalna narracja Katniss doprowadzała mnie miejscami do szału, szczególnie gdy aż prosiło się o jakiś soczysty opis. Widać było w tym naleciałości pani Collins po scenopisarstwie jakim się wcześniej zajmowała. W dodatku ta pierwszoosobowa narracja - przez pierwsze 150 stron czułam się jakbym znowu czytała Zmierzch - nic tylko walnąć knigą w ścianę i już jej nie podnosić. Całe szczęście co rozdział to lepiej i pod koniec nawet mi się podobała. Film dał mi to czego w książce brakowało - emocji, wstrząsów i zaangażowania się w losy bohaterów. W przeciwieństwie do swoich książkowych pierwowzorów, których autorka mogłaby wybić do nogi i nawet bym nie mrugnęła, bohaterowie filmu sprawili, że na seansie pociekła mi łza albo dwie. Tego chciała i to dostałam. Ogólnie miło się rozczarowałam, bo nauczona doświadczeniem oczekiwałam gniotu, a dostałam całkiem porządny film. Szczodre 7,5/ 10 za produkcję powyżej moich oczekiwań.
Zgadzam się - film lepszy niż książka. Oba były dla mnie rozczarowaniem w kwestii Katniss, ale muszę przyznać, że po przeczytaniu książki nie spodziewałam się aż tak dobrego filmu;)
no nie wiem :) jak dla mnie i film i książka są tak samo wspaniałe, a jednak inne :) i nie zgodzę się z opiniami, że IŚ przypominają ZMIERZCH :P
Igrzyska Śmierci nie przypominają Zmierzchu bo Igrzyska to k s i ą ż k a, a Zmierzch...
No cóż na pewno nie zasługuje na to miano.
nie rozumiem tylko jak można porównywać Harrego Pottera i Igrzyska smierci. Są to książki z innego gatunku literackiego. Poza tym jak mówiłaś ze jesteś w połowie 'Kosogłosa' i cię znudził to wcale Ci się nie dziwie. Akcja w ostatniej części zaczyna się dopiero od 18 rozdziału ;)
nie Kosogłosa, ale W pierścieniu ognia, pomyliłam się.
I nie wiem ile razy mam powtarzać, czemu porównałam...
BO MEDIA WCIĄŻ NAZYWAJĄ IŚ NASTĘPCĄ HP!!!!!!!
Mam pytanie do fanów i ludzi obeznanych z cyklem. Jak to jest z realiami gospodarczo-politycznymi zaprezentowanymi w książce? Wiem, że jest 12 dystryktów, które zaopatrują zaawansowany technologicznie Kapitol. W Igrzyskach jest wzmianka, że dystrykt dwunasty, z którego pochodzi główna bohaterka wydobywa jakieś surowce kopalne (węgiel?) i że liczy 8000 ludzi. Mam jakiś błąd w tłumaczeniiu?
No właśnie, też jestem ciekawa. Jakby tak przyjąć, że każdy inny dystrykt byłby nawet 3 razy większy od jej dawałoby to 272 000, co na dobrą sprawę nie zaludniłoby nawet większego miasta, nie mówiąc o państwie.
No to chyba energetyka całości (Kapitol + dystrykty) oparta jest na czymś innym niż węgiel. 8000 mieszkańców? Jedna kopalnia Marcel ma 3000 pracowników. Ilu spośród tych 8 tysięcy jest w stanie pracować w kopalni? Zaopatrują kapitol + wszystkie dystrykty produkcyjne? Absurd. Zresztą nie jedyny w tej książce. Tak zaawansowana technologia, jaką dysponuje Kapitol musi pochłaniać olbrzymie ilości zasobów. A te pozyskiwane są jakimiś chałupniczymi sposobami przez na wpół zagłodzonych mieszkańców.