a kojarzysz pewien stary, francuski film, który opowiadał o więźniach, którzy też muszą walczyć aby przetrwać? Nie pamiętam jego tytułu, a chętnie bym go obejrzał.
Niestety nie, nie pamiętam. Ale kilka dni temu dość obszernie przeglądałem dyskusję pod Igrzyskami i jestem przekonany, że w dyskusji padła nazwa, jakiegoś francuskiego filmu. Chyba za jakiś czas jeszcze raz poszukam tego tematu...
Ooo... chyba znalazłem: "A stawką jest śmierć"
http://www.filmweb.pl/film/A+stawk%C4%85+jest+%C5%9Bmier%C4%87-1982-36147
Dzięki :) Poza tym kojarzę, że była książka "Wielki Marsz" Kinga (jak wspomniała tysenna) - godna polecenia i niewątpliwie obniży Twoją ocenę Hunger Games ;)
Mnie bardziej przypomina Wielki marsz Kinga(na razie chyba niezekranizowany). Ale Zmierzch? Ani trochę.
W "Zmierzchu" główna bohaterka musi wybierać pomiędzy superprzystojnym, świecącym się na słońcu wampirem a równie ładnym wilkołakiem z wygoloną klatą (w sumie nie wiem czy tak jest, nie widziałem filmu ani nie czytałem książki :P) za to w "Igrzyskach śmierci" nasza heroina ma dylemat - przystojny i seksowny myśliwy z którym spędzała zimne wieczory w lesie czy w założeniu seksowny i wysoki (na 10 cm koturnach) piekarz tak zakochany w głównej bohaterce, że kiedyś jej rzucił czerstwy chleb.
W wakacje przeczytałem pierwszą cześć tej książki i podczas czytania drugiej części spostrzegłem dlaczego ta seria ma tylu fanów - to nie jest film/książka z gatunku antyutopia o surwiwalu, człowieczenstwie i czymś tam jeszcze. To jedynie proste romansidło dla nastolatek, lepiej zamiast tego obejrzeć Beara Gryllsa czy innych idiotów w tv.
Bear Grylls to mięczak przy Les Stoudzie ;) Polecam.
Ja też identyfikuję HG jako taki okrutniejszy Zmierzch - z tego samego powodu, co Ty.
Tyle, ze watki okolomilosne glownej bohaterki nie sa ani jedyne, ani najwazniejsze w calej historii. Patrzac na to w ten sposob(kazdy dylemat "milosny"= zmierzch), ludzaco podobne powinny byc powiesci/filmy
1. Dracula Coppoli(osobiscie nie znosze, ale dla niektorych to antyteza Zmierzchu)
2. Harry Potter
3. Przeminelo z wiatrem
4. To! Stephena Kinga
5. Bezsennosc- tego samego autora
6. Co sie wydarzylo w Madison county
7. Gladiator
8. Milennium
9. Wiedzmin
10. Wszystkie produkcje/opowiesci o krolu Arturze.
Oczywiscie, czesc z tych ksiazek/filmow to romanse. W kazdym wystepuje- mniejszy lub wiekszy- dylemat milosny. Czy wszystkie nalezy porownac do Zmierzchu?
To co wypisałaś to normalne filmy z wątkiem romantycznym a ja dokładnie napisałem dlaczego te dwie serie są do siebie podobne - dylematy miłosne głównej bohaterki są (przynajmniej w HG) najważniejsze, znacznie ważniejsze od całego wątku antyutopii, surwiwalu, wątku politycznego itd. Gdyby przenieść akcje HG do jakiegoś liceum a zamiast tytułowych igrzysk śmierci kazać głównej bohaterce wystąpić w jakimś szkolnym przedstawieniu itd itd to zostało by z tej historii dokładnie tyle samo czyli "o nie, zaczynam cos czuc do tego piekarza, co o tym pomysli mysliwy do ktorego chyba tez cos czuje ale nie jestem pewna, ktorego wybrac?" i właśnie dlatego ta seria jest tak kiepska i tak popularna jak "Zmierzch" - to proste romansidło dla nastolatek.
Coś w tym jest, chociaż... przyznam się, że "Zmierzchu" nie czytałam ani nie oglądałam, dopiero parę dni temu w końcu zmusiłam się do pójścia do kina z koleżanką na ostatnią część (żeby nie słuchać ciągle "krytykujesz a nie znasz"). Teraz mogę już otwarcie krytykować i jasno powiedzieć: gdyby Igrzyska polegały jedynie na nastoletnim trójkącie miłosnym w stylu MTV to na pewno nie doszłabym nawet do połowy książki (fHG niestety jeszcze nie oglądałam). Dla mnie najciekawsze w całej trylogii było właśnie to, że pod pozorami historii rodem z harleqinowego świata pani Meyer mamy antywojenną historię, która jawnie krytykuje wyolbrzymioną nieco, ale DZISIEJSZĄ popkulturę. Ja nawet trochę odczytywałam to jako pewną... parodię Zmierzchu. Nastolatki przeczytają, będą się spierać kto jest przystojniejszy - piekarz czy myśliwy - a to nie o to chodzi w powieści! Spójrzmy na ostatnią część (zdecydowanie drugi tom jest najgorszy). Czy Katniss ma jakikolwiek wybór? Cała trójka głównych bohaterów zmienia się nie do poznania, są właściwie wrakami samych siebie. Znaczące jest to, że wybór Katniss (SPOILER, jeśli ktoś nie czytał) następuje dopiero po latach męki, rozpaczy - to samotność zbliża ją do równie samotnego Peety. Tyle, jeśli chodzi o Zmierzch a HG. Dla mnie wątek miłosny nie był jednak najważniejszy. Jeśli już, to był to raczej wątek miłości Katniss do siostry. A ostatnia scena książki, w której ginie Prim... przecież to przekreśla cały sens filozofii głównej bohaterki! To właśnie w tym tkwi siła książek Collins. To po prostu świetny obraz dzisiejszej rzeczywistości. A co do zmierzchowego opakowania... Cóż. To dzisiaj słowo - klucz, by coś sprzedać nastolatkom. Trochę mi tego żal, a z drugiej strony, może inaczej te nastolatki nadal tkwiłyby w literaturze Meyer i nawet nie sięgnęłyby po Collins? Od czegoś przecież trzeba zacząć,jeśli chodzi o książki :)
A powiedz mi co porównywać "Igrzyska śmierci"z "Zmierz" jak to są dwa całkiem odmienne filmy.tego nie rozumiem.
"Zmierz" mi się podobał zarówno książka jak i film.
Doczytałem do momentu w którym napisałaś spoiler. Po przeczytaniu całej pierwszej części i 1/3 drugiej części (odechciało mi się czytać włąśnie przez ten wątek romantyczny) książki wydaje mi się, że jest tak jak napisałem ale oczywiście mogę się mylić i w sumie to co napisałaś zachęciło mnie do przeczytania całej trylogii. Może rzeczywiście będzie lepiej ale skoro twierdzisz, że druga część jest najgorsza to chyba wiesz o co mi chodzi mi chodzi z tym dylematem głównej bohaterki itd. Już w pierwszej części ten wątek romantyczny nie był zbyt fascynujący (wystarczyło, że nie przeszkadzał) za to w drugiej części był po prostu irytujący - zamiast zapowiadanego tournee po wszystkich dystryktach (to by było ciekawe) to czytałem o problemach naszej heroiny czyli o piekarzu i myśliwym...
Pewnie masz racje i ta saga jest lepsza od "Zmierzchu" ale nadal sądzę, że porównania do "Zmierzchu" nie są do końca bezpodstawne.
Wybacz, ale to, co piszesz, to absurd. Gdyby wyciac z Igrzysk wszystkie watki poza milosnym, pozostalby tylko milosny. W Igrzyakach- zwlaszcza w ksiazce- najwazniejszy jest wlasnie totalitarny swiat, bunt i robienie z mordu reality show. Watek milosny jest najmniej wazny- ma znaczenie tylko dlatego, ze Katniss i Peeta ta gra zapewnili sobie przezycie.
Tylko dlatego, ze pojawia sie watek milosny(w szczatkowej formie!), a glowne postacie maja lat nascie, nie oznacza wcale, ze ma to cokolwiek wspolnego ze Zmierzchem.
Dokładnie!
Właśnie przez osoby, które w 'Igrzyskach" widzą romansidło (nie wiem, akim cudem), ten film ma zaniżona ocenę na Filmwebie. Zarówno w filmie, jak i książce, wątek miłosny jest ledwie zauważalny, i przez główną bohaterkę (narratora) książki nieustannie spychany na margines przemyśleń i priorytetów! Obejrzyjcie dokładniej film albo przeczytajcie książkę, zanim coś takiego palniecie, jak Waclaw.
NA temat "Zmierzchu" się nie wypowiem, bo omijam to szerokim łukiem.
Waclaw, ja wstrzymalam sie z odpowiedzia do przeczytania drugiej czesci(teraz przede mna trzecia. Zarowno w ksiazce, jak i w filmie(w pierwszej czesci, drugiej jeszcze nie ma) watek milosny(o ile w ogole mozna go tak nazwac) jest najmniej wazny. W drugiej czesci jest on poruszany na poczatku, przez chwile- po batozeniu Gale'a. Tyle.
Moze sie w filmie/ksiazce nie podobac wszystko- temat, jego ujecie, bohaterowie, sposob prowadzenie, styl. Ale- litosci!- twierdzenie, ze tutaj watek milosny byl najwazniejszy, albo dylemat Katniss(ktorego, nawiasem mowiac, nigdy nie miala) dla mnie jest smieszne.
Przeczytałem całą trylogię 2 razy - i na tej podstawie twierdzę, że po prostu głupoty wypisujesz. Tysenna już ci wszystko wyjaśniła - ja się tylko po jej postem mogę podpisać. A skoro dalej masz zamiar się upierać, że wątek miłosny (o ile to w ogóle można wątkiem nazwać) jest tam ważny, to znaczy, że zwyczajnie nie zrozumiałeś książki.
Tysenna i rafal mają rację, o to mi chodziło :) Chociaż uważam, że druga część jest najsłabsza (ale i tak nie ma co porównywać do Zmierzchu, którego nie czytałam i raczej tego nie zrobię... ).