Po film sięgnęłam właściwie tylko ze względu na Edwarda Nortona, którego gra zachwyciła mnie ostatnio w paru produkcjach. Niestety, tutaj Norton wiele do zdziałania nie miał; szkoda go na takie miałkie romansidełka zbudowane dla dodania atrakcyjności na przewrotnej intrydze. Intryga przewrotna może i jest, ale tylko pod warunkiem, że zaakceptuje się za jednym zamachem także całkowitą niewiarygodność użytych środków, biorąc pod uwagę stan współczesnej (a zwłaszcza ówczesnej) wiedzy i nauki. Można argumentować, że i "Prestiż" od takich pomysłów rodem z fantastyki wolny nie był. Fakt, ale tam przynajmniej byliśmy świadkami eksperymtenów Tesli, które w rezultacie tymi niesamowitymi odkryciami zaowocowały. W "Iluzjoniście" natomiast mamy bez zastrzeżeń i pytań uwierzyć na słowo scenarzyście i zachwycać się metafizycznymi umiejętnościami tytułowego bohatera, które pozwalają mu na spektakularny finisz z cyklu "i żyli długo i szczęśliwie". Zdecydowanie nie dla mnie. Pucułowata Jessica Biel w roli pożądanej piękności też jakoś nie bardzo. Ech, a trzeba było wierzyć tym, których gustom filmowym ufam, że nie warto sięgać po "Iluzjonistę".
Trafiłam na ten film w ten sam sposób, po części podzielam Twoje zdanie, potencjał niewykorzystany. Ale sięgnąć po ten film można, gdyż wbrew pierwszemu wrażeniu jest to film lekki.
To jest FANTASY! Jak nie potrafisz zaakceptować rzeczy surrealistycznych występujących w tym gatunku to po prostu go unikaj i oglądaj sobie filmy dokumentalne czy coś!
Co za ludzie, fantasy oglądają, a mówią, że to wszystko 'niemożliwe'. Ja p*****lę. Chyba właśnie dzięki rzeczom niemożliwym w prawdziwym życiu filmy są tak pociągające, bo pozwalają oderwać się od tego całego przyziemnego gówna, a już SZCZEGÓLNIE fantasy. Got it?
Nie lubisz - nie oglądaj.
Dzięki, rozbawiłaś mnie tym postem. :) Dawno już nikt nie uraczył mnie odpowiedzią z gatunku "co ty pieprzysz, filmu nie zrozumiałaś". :)
Nie wiem na jaki efekt liczyłaś, ale za stara już jestem i za długo już siedzę na FW, żeby mnie takie pokrzykiwania nastolatków wzruszały (może metrykalnie nastolatką nie jesteś, ale mentalnie z pewnością). A złość piękności szkodzi, więc walnij sobie może jakąś meliskę czy coś. ;)