Oglądając film ma się wrażenie że reżyser w pewien sposób podąża ścieżką Jamina Winansa
reżysera filmu INK (2009) . Niestety powielając pewien wzór nie doścignął kunsztu jego filmu.
Jednakże bardzo dobrze dobrany surrealizm filmu (gdzie są jednak momenty " przesadzone" )
zasługuje na dość wysoką ocenę . Film warto obejrzeć.
Nie zgodze sie z tym że Imaginaerum w jakis sposob powiela Ink. Ja uważam że jedyna cecha która jest wspólna jest ten wyimaginowany świat w którym dzieją sie rzeczy mające duży wpływ na otaczającą rzeczywistosc. Po za tym łączy je jeszcze to ze są świetne. :) Jestem jak najbardziej pod wrażeniem Imaginaerum.
I ja się nie mogę zgodzić, że reżyser w tym filmie nie powielił Jamina Winansa: Choćby nawet takie lelementy jak:
Ink dziewczynka porwana przez koszmary, Imag. chłopiec wciągany w nierzeczywisty świat przez nie bałwana.
Ten sam motyw przewodniu wyjaśniony na końcu filmu - samobójstwo ojca .
Obydwa filmy są świetne, jednak nie sposób się oprzeć wrażeniu że Stobe Harju nie zaczerpnął natchnienia po obejrzeniu filmu Ink :)
o ile pamietam w Ink nie ma mowy o samobójstwie ojca... to mama tej dziewczynki nie zyje a ojciec ulega wypadkowi
no niestety źle pamiętasz ;) najgorsza postać, która zaciąga dziewczynkę w świat koszmarów to jej ojciec który popełnia samobójstwo (moment ten jest wyjaśniony pod koniec filmu jakieś 10 min przed końcem) :)
Widziałem oba filmy. Nie dostrzegłem tutaj inspiracji filmem "Ink", być może są tutaj pewne podobieństwa, ale wynikają one z podejmowanej tematyki. Postacie głównych bohaterów różnią się praktycznie wszystkim, poza tym Imaginaerium znacznie bardziej przypadło mi do gustu. Przede wszystkim udało się stworzyć tutaj niepowtarzalny klimat... wytworzony przez muzykę Nightwish :P
Nie zauważyłam zbieżności... Może faktycznie coś łączy te filmy, ale nie odnoszę wrażenia, że jest to celowe. Ink był świetny tak btw ;)