to jedynie to, że do filmu muzykę zrobił Nightwish (nie wiem czy dobrze napisałem nazwę kapeli).
Trailer wzbudził obawy - o brak głębi w fabule. Film potwierdził... Na pewno spodoba się fanom kapeli. Jeśli chodzi o treść to są leprze filmy o takiej samej. Efekty specjalne fajne. Film ujdzie, ale jeśli szukacie czegoś co skłania do myślenia to ten film raczej nie będzie dobrą opcją chyba, że lubicie tę dziarską muzykę gotycką.
Tego filmu nie charakteryzuje brak głębi, raczej jej wszechobecność i - często nawet dla fanów - niezrozumiałość. Ale żeby ją dostrzec trzeba choć troszkę znać twórczość Tuomasa, bo bez niej to faktycznie zwykła historia o staruszku chorym na demencję.
być może...to tylko moja opinia... :)
a co do niezrozumiałości - to zawsze kwestia sporna. bywa że coś jest mądre ale tego nie rozumiemy, bywa że szukamy na siłę. To bez znaczenia i tak, bo nawet jak dzieło jest kompletną szmirą, to jeśli chcemy i tak znajdziemy głębię. Z tym że tak naprawdę to nasza własna głębia, dzieło to tylko zapalnik.
Coś w tym jest... Ciekawe podejście z tą głębią, podoba mi się. ;)
Gem i jej podobieństwo do Hanny... Rozkoszne. <3
Dobra, nieważne. XD
Przeczytałam dziś Twój post i Bogu dziękuję, że jeszcze są tacy ludzie na świecie co szanują opinię innych. Odnoszę się dokładnie do słów: ,,bo nawet jak dzieło jest kompletną szmirą, to jeśli chcemy i tak znajdziemy głębię. Z tym że tak naprawdę to nasza własna głębia, dzieło to tylko zapalnik."
A mówię to przy okazji tego, że właśnie skończyłam odpowiadać na posty baaaaardzo niekulturalnych ludzi, którzy to co w Twoim krótkim stwierdzeniu próbowałam wytłumaczyć (i się nie udało), nie byli w stanie zrozumieć. Naczytałam się jedynie obelg pod moim adresem.
Wiem i całkowicie Ciebie rozumiem - kiedyś odczuwałem podobne rzeczy.
Jeśli wyłapiesz na skoroś tę wypowiedź, którą zacytowałaś, wtedy zrozumiesz, że nawet nie ma potrzeby się wykłócać, bo nawet jak nikogo nie przekonasz to nie utracisz własnej głębi (no chyba że wmówisz sobie że ją utraciłaś i uwierzysz w to). Pełne dotarcie do tego opiera się na medytacji i poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: kim jestem?
Odpowiedź jakiej się wtedy szuka nie jest koncepcją - gdyż nie jesteś koncepcją. Odpowiedź jest bezpośrednim doświadczeniem siebie. Znając siebie cały ten cyrk staje się tylko bez znaczenia teatrzykiem :)
.. a czasem nawet ktoś się obudzony znajdzie.
Witam Panią i życzę miłego wieczoru :)
Zgadzam się w kwestii prostoty, ale jedynie ogólnej; film wydaje się ogólnie zrozumiały, prosty, mówiący o istotności wspomnień w naszym życiu, złożoności ludzkiej psychiki - to jest proste i jasne dla każdego, kto Imaginaerum obejrzy. Jednak film zawiera wiele symboli i to nie tylko takich, które są oczywiste jedynie dla fanów. Symbolika bałwana, ukryty kod na jednym z obrazów, sporo małych ukrytych drobiazgów w wycinkach z gazet... zatem ogół jest klarowny, ale niektóre szczegóły pozostaną zagadką dla wszystkich, łącznie z fanami, aż do końca. Tylko twórcy wiedzą, co jeszcze zostało ukryte. Coś jak sporny film "Atlas chmur" - dla jednych prostolinijny kicz, dla innych ciekawa interpretacja złożona z mozaiki zdarzeń i ludzkich losów.
''to jedynie to, że do filmu muzykę zrobił Nightwish (nie wiem czy dobrze napisałem nazwę kapeli)''
Oglądasz film o zespole, którego nazwy nawet nie chciało ci się sprawdzić. Żartujesz sobie, czy naprawdę jesteś aż takim ignorantem? Pozwól, że wyjaśnię ci dwie rzeczy. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt wiele na twój ograniczony rozum:
1. Film powstał na podstawie albumu zespołu. Co za tym idzie - fabuła filmu jest z nim ściśle związana. ( nazwy zespołu nie znasz, więc nawet nie pytam, czy przesłuchałeś album)
2. Jako że jest to film podstawie albumu muzycznego, to nie trudno się też domyślić, że to muzyka będzie na pierwszym planie, natomiast fabuła będzie przypominać bardziej teledysk, więc drugiego dna po prostu nie ma. Bardziej liczy się interpretacja poszczególnych scen, ale do tego trzeba się zaznajomić z twórczością zespołu lub przynajmniej ostatnim albumem.
A poza tym:
- 30-letni Tom - grany przez Tuomasa Holopainena, jest keybordzistą i autorem piosenek w zespole. Domyślam się, że poniekąd film zawiera historie z jego życia.
- Możliwe, że Anette Olzon (wokalistka zespołu) grała Ann, która w filmie też była w jakiś sposób powiązana z zespołem.
myślę że powinieneś/powinnaś zapoznać się z tym kawałkiem to nowa odsłona kluczowego kawałka powiązanego z fabułą filmu https://www.youtube.com/watch?v=d69be8NjyiU :)