Zdumiony jestem faktem, że film otrzymał tak wysoką ocenę. Po wyjściu z kina poczułem się oszukany, film ten nie powstał po to by przekazać coś wartościowego a jedynie wyciągnąć pieniądze. Jeden znany aktor i poza tym nic, banalne i sztampowe dialogi, fabuła niczym żenująca kopia matrixa nie obrażając braci Wachowskich. Ludzie piszący o skomplikowanej fabule niech zaliczą kilka filmów Kieślowskiego czy Terry Gilliama to może na nowo zdefiniują to słowo. Ktoś trafnie napisał, że jest to film na miarę Harego Pottera.
Pojawia się tęsknota za kinem sci-fi amerykańskim z lat osiemdziesiątych.
Namawiam ludzi zniesmaczonych tym filmem do pisania komentarzy, nie bójcie się tej zatrważającej ilości pozytywnych komentarzy, niech FilmWeb trzyma jakiś poziom.
Nie polecam filmu widzom ceniącym kino wysokich lotów.
Oho, następny samozwańczy wojownik, który będzie wmawiał ludziom, że nudziarstwo w kinie jest lepsze niż dobra zabawa.
dokładnie! zawarłeś w jednym krótkim zdaniu to co ja wysmarowałam na chyba 20 linijek ;D
Zgadzam sie z Toba. Po wyjsciu z kina bylem po prostu zniesmaczony. Ten obraz byl doslownie o niczym. Silenie sie na pseudointelektualizm i jakies ukryte przeslania. Myslalem, ze w tym momencie, kiedy przeniesli sie do snu z Fisherem wyskoczy za chwilke agent Smith i zacznie z nimi walczyc. Tego filmu nawet nie warto analizowac, bo nie jest tego wart.
Niestety wiecej jest ludzi, ktorzy nie znaja sie na prawdziwym kinie i ciesza sie, ze amerykanie rzucili im kolejnego gniota do obejrzenia.
człowieku co wiesz o tych ludziach o których piszesz? Ja ci powiem jedno, ci ludzie tutaj którym film się podobał są wyżej od ciebie choćby z tego powodu, że mimo iż dla nich dziwne jest to że nie podobał ci się ten film, to nie obrażają cię że nie znasz się na kinie! Jak śmiesz nie znając nas mówić, że nie mamy pojęcia o kinie, bo nam się Incepcja podobała? Ile masz lat kolego? Czasy podstawówki chyba już minęły...
Daj spokoj, walka z wiatrakami:) Tacy byli, sa i beda. Oni wiedza lepiej, ty nie wiesz nic. Oni maja racje, ty nie masz.
Tylko Ty masz rację, tylko TY wiedziesz prym, za Tobą nikt nie pójdzie jak w dym.
Ogarnięcia się życzę
Pozdrawiam
Nawet nie masz jaj by pisać ze swojego konta ??
Ludzie --- to zwykły troll , a bogucek to jego alterkonto ( oba konta mają po 3-5 postów... dziwne ) i identyczną lokalizacje ,
no i IDENTYCZNY styl pisania . Chłopina chce sie wylansować udając jedynego (może jeszcze ma parę kont w zanadrzu ) "trzeźwego" widza .
o kurcze.. Ty to naprawde chyba nie wiesz co mowisz.
i pisze z wlasnego konta, a to nie jest zadne alterkonto.
Wiesz jaki to jest styl pisania? czlowieka inteligentnego z wyrobionym stylem, poprzez znajomosc literatury.
Po Tobie widac, ze czesciej przy telewizorze niz przy ksiazce przesiadujesz biedny czlowieku.
no i dlatego po wyjściu z kina czujesz się oszukany :P a przecież to tylko kino. no i właśnie, ta: "zatrważająca ilość pozytywnych komentarzy". to chyba jednak jakiś głębszy problem, kiedy komuś przeszkadzają pozytywne komentarze. jednemu podoba się jedno, drugiemu podoba się drugie. i nikt nikim nie pomiata z tego powodu. taki z Ciebie intelektualista?
a gdzie tu widzisz zdolnosci telepatyczne..?
Film jest po prostu slaby i tyle.
A co z tego, ze jest tak duzo pozytywnych komentarzy? a jesli Justin Bieber ma najwieksza w historii ilosc obejrzen na swiecie, to znaczy, ze jest swietnym wokalista- a jest beznadziejny.
Jak na - cytuje "czlowieka inteligentnego z wyrobionym stylem" obce jest ci pojecie sarkazmu ... hmm??
"słaby i tyle " - rewelacyjny argument , normalnie nie do podważenia . .. miszcz !
to nie byl sarkazm.. sarkazmem byloby napisanie - widze, ze jednak jestes bardziej oczytany, niz myslalem.
Wiec ju znawet sie nie probuj bronic.
Obejrzyj sobie jeszcze 10 razy ten film to moze w koncu zasniesz i nie bedziesz spamowal.
Sarkazm był w moich słowach .. nie łapiesz co ?? ...hmm
No i wkońcu wszyscy teraz już widzimy , że jesteś troll na 100 % .... hehe .
Baj ;)
jeżeli mówisz mi o Justinie Bieberze, to ja już wiem, że jesteś nastolatkiem..... Intelektualisto ;P kierujący się emocjami.
jaki to jest twój styl? piszesz normalnie jak każdy, tylko jesteś obrzydliwie przepełniony pychą i wielkim mniemaniu o sobie.
i tak, inteligentnie jest oceniać ludzi po tym czy wolą tv czy książki :/ co za zacof
Masz wyrobiony styl poprzez czytanie książek? A polskich znaków takich jak "ż", "ć" to tam nie było czasem? Bo u Ciebie jakoś ich nie widzę...
Ojciec_Sukcesu, nie nazywaj trollem kogoś kto po prostu wypowiada się negatywnie o tym filmie, założyłem konto przed chwilą,jestem gorszy ponieważ dłużej tu jesteś i się więcej wypowiadasz?, zgadzam się z twórcą postu, chociaż nie do końca, porównując filmy o jakiś tańcach które były mi zaprezentowane, przed seansem incepcji, już po samym trailerem wkradło się moje zażenowanie czym teraz ludzie starają się nas faszerować, naprawdę film wypadł dobrze, 7/10, do genialnego mu nie daleko, ale to jeszcze nie to chociaż jako film sci-fi jest dobry, matrixowate.
jeden znany aktor?? ja tam widzę przynajmniej 7 znanych aktorów.. i co takiego jest skomplikowanego w filmach Gilliama?
Zauważ parę rzeczy :
-nieprzekonująca argumentacja ( słabe to , słabe tamto .. )
-"kontrowersyjne" porównania z klasykami np. Kieślowski .. to tak jak na forum Avatara zaczeto gadać o Bergmanie
-wezwanie by inni się udzielali w topicu ( więcej ludzi - większy lans)
Film może się komuś nie podobac , ale to tutaj akurat śmierdzi prowokacją .
Pozdr.
A ja się nie zgodzę. Podobne do Matrixa? Nawet nie nasunęło mi się takie skojarzenie. Z resztą trzeba pogodzić się z faktem, że w 90% mamy do czynienia z kinem komercyjnym, jest też kino offowe, ale skoro takie was pasjonuje, to po co w ogóle płacić (swoją drogą naprawdę kupę kasy) za seans filmu, który jest typowym blockbusterem? Jeżeli chodzi o 'Incepcję' to sama idea jest moim zdaniem niesamowita, poczułam się wciągnięta w te sny i po wyjściu z kina długo jeszcze marzyło mi się, by coś podobnego było możliwe. Nie było nadmiaru jakiegoś naukowego żargonu, który czyniłby film niezrozumiałym. Dobre efekty i muzyka budująca napięcie. Co z tego, że był tylko jeden znany aktor (btw. aktorka, która grała Mal (Wrogowie Publiczni) i ta, która grała Ariadne (Juno) też są znane, pozostałe twarze też nie były mi całkiem obce, ale tytułów teraz nie przywołam) skoro film zagrany był dobrze? Osoba krytykująca taki film, najwyraźniej po prostu źle wybrała. No, bo czego oczekiwaliście? Co to znaczy, że film ma coś przekazać? Co to znaczy wyciągnąć pieniądze? To, że film jest rozrywkowy, wcale nie znaczy, że ma wyciągać pieniądze. Następnym razem jak będziecie się wybierać do kina, to poczytajcie o czym on jest, a nie że potem piszecie o 'wyzysku' i 'oszukaniu'. Nie było w opisie filmu nic co mogłoby wskazywać na to, że jest wielce głęboki. Gdyby tak było, pewnie bym na niego nie poszła, bo głębokie filmy to sobie mogę obejrzeć w domu, do kina idę się rozerwać, pooglądać efekty specjalne, bo w domu nie uzyskam takiego samego wrażenia.
A tak z innej beczki, czy trzeba się tak wyzywać i obrażać? Wyzwiska typu 'troll' itd... Po co? To tylko dyskusja o filmie, każdy ma prawo do własnego zdania. Ja swoje zaprezentowałam, ktoś się może z nim nie zgadzać, co nie znaczy, że jest niedorozwinięty, czy głupi, po prostu ma inny sposób myślenia. Tyle.
Co do matriksowych skojarzeń , to nie licząc walki w holu - film ten wiele bardziej kojarzy mi się z Vanilla Sky i 13th Floor .
Go Vanilla Sky też kojarzy się z Matrixem. W tych wszystkich mamy wirtualny świat który ma zasłonić gorzką prawdę.
Cieszę się, że choć jedna osoba postanowiła wejść w polemikę zamiast mnie obrażać.
Zapraszam na kawę amib92, kiedyś tam....
Filmy Nolana podobają mi się bardzo, ale "Incepcję" mogę polubić jedynie za niektóre momenty i utwór "Dream is Collapsing". O wiele za dużo zamotania co nie działa dobrze, przynajmniej na mnie. Zbytnie efekciarstwo - można było poświęcić ten czas na jakieś ciekawe dialogi, wyjaśnienia, niektóre sceny dla mnie zupełnie niepotrzebne. Straszne nadużywanie zwolnionego tempa, nie mogłem się opędzić od jednej myśli przez większość "popisowych" scen - zbyt wiele pierdół i ozdobników . Mi na przykład nie wystarcza to, że ktoś jest architektem lub sniącym, powinno to być o wiele bardziej rozwinięte, nie podoba mi się opieranie fabuły na hasłach.
Jest duża szansa, że w pewnym momencie, widz się pogubi, film jest zrobiony tak, aby pójść na niego ponownie do kina, bo trudno jest ogarnąć wszystko za jednym razem co dla mnie jest niedopuszczalne, według mnie do filmu powinno się wracać jeśli nam się bardzo spodobał, a nie po to że nie wszystko zrozumieliśmy.
Miało być super - wyszło przeciętnie. Nie warto się zagłębiać w analizy i inne tego typu akcje, miała być papka dla mas, a to wyszło znakomicie.
cornholio_2 zgadzam się w 100% we wszystkim co napisałeś, mam identyczne zdanie , z tymi skuterami to wydaje mi się, że to tak jest jak opisywali nie wiadomo skąd się wziąłeś w danym momencie, czy coś takiego. Mnie bardziej zaciekawiło to, skąd oni wszyscy umieli jeździć zawodowo na nartach + każdy z nich był wyszkolony niczym rambo, wraz z umiejętnościami karate Bruce`a Lee.
Gdyby ktoś zarzucał prodigYy omamy :D - przy edycji posta usunęła mi się końcowa część
SPOJLER SPOJLER
o wyekwipowanej drużynie na górskim stoku, wg mnie bez sensu, dlaczego każdy miał broń ładunki wybuchowe lub granaty? Rozumiem podświadomość Fischera przeniosła ich w tamto miejsce, ale dlaczego każdy miał tę cholerną broń?
Pozdrawiam
EDIT:
Coś sobie przypomniałem, o ile końcowa scena jest bardzo dobra, o tyle nie wiadomo czy sama incepcja w końcu się udała, a przecież o to w tym filmie chodziło.
Nie mogę się opedzić od wrażenia, że Nolan mógł pójść absolutnie na CAŁOŚĆ i wejść w jeszcze jeden sen we śnie we śnie albo śnić w podświadomości podświadomości - wtedy niektórzy pewnie mieliby ołtarzyk "incepcji" w pokoju. Przemyślanym filmem był Matrix czy Vanilla Sky, ale stawiać Incepcję koło nich? Raczej nie.
widać bardzo się różnimy, bo ja stawiam Incepcję (której nie traktuję jak arcydzieła) duuuuuużo wyżej od Matrixa. No Vanilla Sky to już inna para kaloszy
No, może rzeczywiście trochę przesadzili z tym slow-motion. Jeśli chodzi o umiejętności, to ja sobie to tłumaczyłam tak, że skoro śnią to mogą wszystko. Mi się też czasami śni, że tańczę na broadwayu, ci nie zmienia faktu, że w rzeczywistości, tancerka ze mnie to owszem, ale taka co ma dwie lewe nogi ;)
Uważam że się mylisz koleżanko :) Ich umiejętnosći to co najwyżej wyszkolenie w życiu, skoro mogliby tak nabywać umiejętności we śnie to mogli równie dobrze uczynić z siebie Neo lub agenta Smitha.
W filmie pełno jest niekonsekwencji co dopuszcza wiele teorii, więc nie chce zaczynać żadnego flame'a :P
Ty mówisz niekonsekwencja, a ja bym powiedziała niedopowiedzenia. To fajne, że możesz sobie sam zinterpretować film i tłumaczyć jakieś rzeczy po swojemu. Rodzi to wiele tematów do rozmów no i przy okazji rozwija twoją własną wyobraźnię. Kto powiedział, że w filmie wszystko musi być dokładnie wyjaśnione? Samo otwarte zakończenie nakłania do myślenia, tak jak cały film pozwala się kreować widzowi. Tak ja to odebrałam. Co do tych umiejętności... Przecież ten jeden facet mógł wcielać się w snach w inne postaci, (wujka czy kobietę) więc czemu nie mogliby stwarzać swoich umiejętności? Tak samo, była scena, w której nagle ma rakietę, czy tam bazookę (jeszcze na pierwszym poziomie snu) mówi wtedy coś w stylu 'since we are dreaming, let's dream big', stąd moja interpretacja. :)
w pierwszym poziomie architekt robił co chciał i mogli mieć bronie, samochody itp. dalej widocznie nie, ale to jest właśnie niekonsekwencja bo architekt tworzył labirynty na każdym poziomie snu, ale nie mógł potem mieć wpływu na wygląd wyposażenie ludzi - lipa, rozumiem że projekcie chciałyby zaciukać architekta za zbyt dużą ingerencję, ale na śnieżnych górach i tak wszystkimi projekciami byli ochroniarze, więc nie widzę powodu dla którego nie mogliby mieć o wiele więcej broni skoro i tak musieli pomóc fischerowi dostać się d sejfu.
Nie odniosłam jakoś wrażeia, że brakowało im broni... Może nie mieli jej więcej, bo nie potrzebowali? xD
Lepiej mieć więcej niż mniej, Saito nie ochronił Fischera, mieli mnóstwo kłopotów, a plecaczek granacików wszystko by załatwił :D
wreszcie jakaś porządna odpowiedź na nie. Tylko przypomnę, że to właśnie miał być wyjątkowo efekciarski film science fiction, akcji. Wydaje mi się, że chyba po prostu wybrałeś zły film, nieodpowiedni do twoich upodobań, bo doszukujesz się w nim czegoś, co nie ma miejsca w tego typu filmach. Takim moim skromnym zdaniem oczywiście :)
Co do tego, że film był zbyt zagmatwany i trzeba na niego iść drugi raz żeby zrozumieć się nie zgadzam. Jak pójdziesz drugi raz a nawet trzeci to nic więcej ci się nie rozjaśni. Po prostu film jest dość trudny i skonstruowany tak żeby można było się później długo domyślać co w końcu było prawdą a co nie, a także żeby każdy mógł go zinterpretować po swojemu.
Poza tym uważam, że to wspaniale, że wreszcie jakiemuś reżyserowi chciało się nakręcić film, którego nie łatwo jest całkowicie zrozumieć. Czas wysilić mózgownice, a nie mieć podane wszystko na tacy.
Po twoim poście wydaje się, że jesteś raczej ambitnym widzem, więc dziwię się, że chcesz żeby po seansie wszystko było dla ciebie jasne. Czy też nie możesz dopuścić do siebie myśli, że po prostu pierwszy raz nie załapałeś do końca filmu? ;) ja uważam że już choćby za to należy mu się bardzo wysoka ocena. Za to, że nawet ci którzy zazwyczaj łapią wszystko i w mig wiedzą jakie będzie zaskoczenie mają z tym filmem dylemat. To jest własnie geniusz!
Spieszę z odpowiedzią - wydaje mi się, ze załapałem, przynajmniej dużą większość, ale po prostu wkurza mnie mnóstwo zagmatwania i niekonsekwencji w filmie. Przykład - wyekwipwoana drużyna na szczycie górskiego wzgórza - dlaczego mieli cały arsenał broni, przecież mogli miec równei dobrze helikopter.czołg i byłoby pozamiatane? jeśli to kwestia widzimisię archtekta to trochę debilna sprawa. Jedna sprawa której chyba nie zrozumiałem, czy architekt jest jakoś inaczej podłączony do tej maszyny czy to jest po prostu ranga 'duchowa'?
Czy incepcja się udała - o to w filmie chodzi a nie dostajemy odpowiedzi? Dla mnie akurat ta kwestia to duże niedopatrzenie, a nie nakłonienie do interpretacji. jeśli chodzi o różne poziomy - dlaczego Cobb znajduje się potem w podświadomości u Saito? Powiedzmy że zginął w limbusie i od rany przez Mal, ale to nie wyjaśnia dlaczego znalazł się u Saito, zginęli przecież 'niezależnie' a Dom nawet po tym jakby zginął w limbo budzi się o poziom wyżej, ale nie ma jak podłączyć się do Saito bo maszyna do snu została zniszczona przez wybuch/zryw, a on nie jest przecież architektem snu nie może tego 'stworzyć'.
Podsumowując - zbyt dużo naraz.
Nawiązując jeszcze do postu googaify nie lubię mieć podanego wszystkiego na tacy - to mi uwłacza, ale ostatnio panuje moda na zbyt duże zamotanie widza, tak było w pewnym stopniu w "Greenzone" tak jest w "Incepcji" i było też lekko w "Robin Hoodzie" - szczyt chamstwa reklamować film o życiu Robin Hooda, a dostajemy cały film o życiu w Loxley, a Robin Hoodem główny bohater staje się w ostatnich 5 minutach - wkurw roku.
Wcześniej można było robić film skomplikowane ale zrozumiałę i wszystko było w nich dobrze wyjaśnione - wspomniany amtrix Vanilla Sky czy Donnie Darko, ale ostatnio brak mocy twórczej scenarzyści rekompensują ogromną nawałnicą "zwrotów akcji", efekciarstwa i nowych pojęć nie wyjaśnionych w żaden sposób. Szkoda.
Pozdrawiam.
póki pamiętam, wiele osób pisze o otwartości na interpretacje tego filmu - proszę was, najzwyczajniej w świecie Nolan was zamotał tak jak chciał a wy piszecie że można to wielorako interpretować. Trzeba odróżnić możliwość różnej interpretacji filmu czy zdarzeń (np Donnie Darko) od zwyczajnego robienia z widza zamotanego.
Nie sądzisz, że to zależy tylko od widza? Ty się czujesz zamotany, a ja czuję, że mam większą możliwość interpretacji. Dlaczego uważasz, że Nolan mnie zamotał (tak wzięłam to do siebie, bo też o tym pisałam). Wyprowadź mnie z błędu jeśli się mylę, ale czy to znaczy, że jestem głupsza od ciebie? Bo nie widzę jak zły reżyser mną manipuluje i nakazuje myśleć tak, a nie inaczej? To dosyć odważne, nie? Prawda jest taka, że to czy uznamy film za sukces, czy nie zależy tylko i wyłącznie od nas i naszego nastawienia.
Co do sukcesu Incepcji... Na tym przecież polega idea otwartego zakończenia. Reżyser pozwala widzowi decydować. Sam uznaj, czy się udało czy nie. Sam odpowiedz sobie na pytanie, czy bączek w ostatniej scenie się przewrócił. W filmie wygląda to tak samo jak w książce, weźmy na przykład 'Kordiana'. Nie wiemy, czy główny bohater ginie, czy nie, myślisz że to niedopatrzenie?
Zacznę od końca. Teraz to ty próbujesz mi wmówić ze jestem głupi. Wcale nie uważam że celowo, ale jednak umiem odróżnić otwarte zakończenie od niedopatrzenia. Otwate zakończenie mamy w "Skazanych na Shawshank"(opowiadaniu) czy "Przedwiośniu ", jeśli koniecznie chcesz lekturę.
Podam inny przykład żeby nie było, że nie odróżniam możliwości interpretacji od niespójności Ktoś pisze pracę na nowy temat i nie wie jak wyjaśnić pewną kwestię, jest ona jednak wymagana do tego aby w pełni zrozumieć poruszane przez niego zagadnienie (w fizyce zwykle wrzucają wtedy jakąś stałą przez którą trzeba przemnożyć wynik i wszystko działa ale nie wiadomo dlaczego), ma do wyboru albo postarać się bardziej i dotrzeć do tego co mu umyka, do czego nie może dojść albo kwestię pominąć (pozdrawiam studentów którzy mieli sprawozdanie z laborek :D).
Jeśli mówimy o dziedzinach humanistycznych, to w pierwszym przypadku można wyjaśnić wszystko do końca lub pozostawić pewną swobodę na interpretację. Jednak na pierwszy rzut oka widać czy ktoś wie o temacie wszsytko (lub bardzo wiele) i prowadzi nas do pewnego momentu i później pozwala nam samym się domyślać pewnych rzeczy czy próbuje nas prowadzić i w pewnym momencie zostawia nas w lesie bez mapy. Według mnie w Incepcji często miała miejsce sytuacja z lasem :).
Teraz kolejna kwestia - nie jesteś głupsza ode mnie, nie to było celem mojego posta, ale najzwyczajniej w świecie nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, że film był zrobiony tylko i wyłącznie dla kasy i pseudointelektualistów którzy chcą snuć wokół niego niesamowite idee, ale jak już napisałaś to zależy od widza.
Pozdrawiam
Nie chciałam ci wmówić, że jesteś głupi, wręcz przeciwnie, nienawidzę tego, że na forach ludzie notorycznie się obrażają tylko dlatego, że ktoś ma odmienne zdanie (a przecież mamy do tego prawo, jako wolni ludzie, podziękować dzielnym przodkom) poza tym trudno przeoczyć, że wykształcony z ciebie człowiek :)
Jakoś od razu wiedziałam, że jesteś ścisły... (tak zrozumiałam z twojego fizycznego wywodu, który o mało nie przyprawił mnie o palpitacje serca -> humanistka) raczej się nie dogadamy, ale rozumiem twój sposób rozumowania. Nie całkiem do mnie przemawia, ale nie powiem, że jest absolutnie nieuzasadniony.
Co do ostatniego akapitu twojej wypowiedzi, to rozumiem, nadal uważam film za świetny, może wynika to z tego, że ja wręcz nie lubię gdy mam coś podane czarno na białym, uwielbiam kombinować, nawet jeżeli reżyser zostawia mnie 'samą w lesie bez mapy'. No i nie mam się za pseudointelektualistkę... Ewentualnie gówniarę, bo przecież dopiero będę w październiku 18 lat kończyć.
Pozdrawiam
żeby było ściślej, nie lubię mieć podane wszystko czarno na białym, bardzo podobały mi się wspomniane Donnie Darko, Zakochany bez pamięci itp. po prostu incepcja mi do gustu nie przypadła za dużo nieścisłości (kolejny raz:D). Będę obstawał przy swoim że Nolan za bardzo chciał przekombinować. Pozdrawiam, konczę już z tym wątkiem:)
PS To że bardziej lubię ścisłe dziedziny nie czyni ze mnie kaleki w dziedzinach humanistycznych, przecież humanista kiedyś to był człowiek wszechstronnie uzdolniony, teraz lduzie wypaczyli to słowo. Można być dobrym w wielu dziedzinach.
przeczytam całość później, bo teraz jestem zbyt zmęczona, ale jedno mogę powiedzieć... czy na pewno obejrzałeś cały film? Incepcja się oczywiście udała.
A skąd wiesz że się udała? To że Saito wypuścił Cobba w sumie nic nie znaczy. Przecież wspomniano wcześniej (bodajże przez Eamesa) że incepcje nie udawały się do końca, także nie wiadomo czy incepcja się powiodła i jeśli tak to czy młody Fischer załatwił imperium ojca. To akurat jest otwartość scenariusza, ale według mnie wyszło tak ponieważ scenarzysta doszedł do wniosku, że wystarczyło zasymbolizować koniec tego wątku, ponieważ ludzie i tak myśleliby o innych rzeczach związanych z filmem.
Tyle ode mnie, już nie chce mi się dyskutować, każdy swoje zdanie o filmie ma wyrobione, dla jednych gniot absolutny, dla innych średniaczek (do nich należę) dla reszty film wybitny lub bardzo dobry, ważne jest to żeby mozna było porozmawiać o niektórych sprawach z nim związanych bez zbytniego flame'a i trollowania.
Szczerze pozdrawiam
"A skąd wiesz że się udała? To że Saito wypuścił Cobba w sumie nic nie znaczy. Przecież wspomniano wcześniej (bodajże przez Eamesa) że incepcje nie udawały się do końca, także nie wiadomo czy incepcja się powiodła i jeśli tak to czy młody Fischer załatwił imperium ojca. To akurat jest otwartość scenariusza, ale według mnie wyszło tak ponieważ scenarzysta doszedł do wniosku, że wystarczyło zasymbolizować koniec tego wątku, ponieważ ludzie i tak myśleliby o innych rzeczach związanych z filmem. "
Incepcja się udała, bo po przebudzeniu w samolocie, ktoś z ekipy (chyba Arthur) uśmiechnął się do Cobba, a Saito sięgnął po słuchawkę, by wykonać telefon. Oczywiście, można to uznać za niewystarczające, ale czasem tylko po mimice i gestach aktorów poznajesz, jak potoczyła się akcja.
To ze nie wyrabiałeś za fabułą i nie wytłumaczono Ci całości filmu pod koniec (łopatologicznie tak jak w ostatnim Terminatorze, pod amerykańską publikę) nie oznacza że film jest słaby. Po prostu takie filmy nie są dla Ciebie, nie powinieneś się za nie zabierać:)
Jeśli nie masz innych argumentów poza tym, że takie (tzn jakie?) filmy nie są dla mnie to też ci odpowiem w twoim stylu, żeby mówić o nadążaniu za fabułą, musi ona się w filmie znajdować.
niestety dałem się sprowokować a nie mam już możliwości edycji, a taka fajna byłą dyskusja. A drogi erde, skoro nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to możesz równie dobrze nie odpowiadać na moje posty, bo jestem dla ciebie zbyt głupi bo nikt mi łopatologicznie nie wytłumaczył o co chodzi, brakuje mi takiego zakonczenia jak w ostatnim Terminatorze, wtedy wszystko było jaśniutkie jak słoneczko.