Szczerze lubię filmy o Indianie Jonesie. Tę część także, a może nawet najbardziej. Podoba mi się, że zanim bohater dotrze do poszukiwanego kielicha, musi przejść przez liczne tajemnicze miejsca, pokonać pułapki, rozwiązać zagadki. Napotyka szeregi znaków i symboli, których rozszyfrowanie przybliży go do sukcesu (rzymskie cyfry w bibliotece, niewidzialny most nad przepaścią, kamienie z literami układającymi się w imię Boga). Wszelkie wskazówki znajdują się w notatniku ojca. Może przeciętny widz nie zwraca uwagi na ten mistyczny klimat, ale dzięki niemu "Ostatnia krucjata" była dla mnie nie tylko zwykły filmem przygodowym. Naprawdę mi się podobało!