...a w tle upadek kolonializmu.Wspanialy film. No dobra , na poczatku mi sie tak strasznie bardzo nie podobal ,ale gdy Camille zabiła Seweryna wcisnal mnie w moj fotel.od tego momentu byl juz cudowny do konca.
Niech będzie pochwalony. Mnie podobnie jak Tobie film średnio się podobał - tylko w moim przypadku scena z Sewerynem nie zmienila tej opinii. Film strasznie fatalnie zagrany, egzaltowany do upadłego (nawet Catherine nie pomaga), a jak na epicki rozmach zabrakło tu jednak rozmachu wlasnie. 'Indochiny' bardzo przypominają "Doktora Żywago" - niestety nie przewyzszając go - nie te czasy? nie ta klasa. Widać to zwlaszcza w postaci Camille, w której nie trudno odnaleźć analogię do Lary "Matki Rosji" granej przez Julie Christie. Przy tym filmie to nawet nasza epopeja narodowa wg Wajdy staje się prawdziwą perełką.
Pozdrawiam.
Samarytanin.
bez obrazy ale cos ci sie poplatalo jak to ogladalas, bo film jest swoista madame buterffly a nie zadnym doktorem zywago tzn nie kwestionuje ze ten film jest zly bo jest bardzo dobry ale moim zdaniem wyciagnelas troche bledne wnioski poza tym osoba wyzej sie wypowiadajaca napisala ze film sie jej bardzo podobal a nie srednio tak jak Ty tu napisalas
mam nadzieje ze nie poczujesz sie urazona moja wypowiedzia bpo nie mialam nic zlego na mysli
pozdrawiam:) :*
ja mialam to samo wogole w pewnych momentach mi sie wszystko mieszalo no juz nie mowiac ze z samego poczatku akcja rozgrywala sie za szybko ale teraz patrzac na to juz po obejrzeniu calego filmu to wiem ze to byl watek krotki i ktory trzeba bylo tak szybko poprowadzic
podsumowujac, bo sie troche rozpisalam, to jednym zdaniem zgadzam si ecalkowicie z Twoja wypowiedzia :)
pozdrawiam :)