Wiadomo, że filmowe zakończenie względem książkowego uległo diametralnej zmianie, zostało wręcz okrojone z płynących z niego wartości.
Zastanawiające jest to, czy konieczny był taki zabieg, aby film odniósł większy sukces? Czy bardziej niebanalne zakończenie i zatarcie granicy między dobrem, a złem to coś, co w przemyśle filmowym już nie przejdzie (albo przejdzie z mniejszym echem i tylko w niszowych produkcjach)?
Fakt, że obecne zakończenie jest (prawdopodobnie) bardziej dramatyczne, mniej dołujące i nie zachęca do kontemplacji nad ujętym problemem (a co za tym idzie nie skłania do wysilenia mózgownicy, za czym ludzie niespecjalnie przepadają szukając rozrywki). Z drugiej strony, czyni film mało wyszukanym, a zakończenie staje się mocno przewidywalne. Odbiorca dostaje jednak upragniony happy end.
Generalnie w całym filmie najbardziej niebanalna wydaje mi się scena skoku Zobrista, który w drodze na bruk zahaczył o kilka dachów. :D
Zapraszam do dyskusji. Czy to zakończenie musiało zostać zmienione, aby film odniósł większy kasowy sukces? Czy przeciętny widz nie przetrawiłby albo nie docenił książkowego zakończenia? Czy powinniśmy wystosować petycję o dokręcenie alternatywnego, książkowego zakończenia? ;)