gdyby nie muzyka, film zapewne nalezalby do grupy "dobre, obejrzyj raz i sie nasycisz" natomiast dzieki niezawodnemu czarowi glowu Lisy Gerrard i wyczuciu klimatu Pietera Bourke film jest JEDYNY w swoim rodzaju. polecam film jak i sciezke dzwiekowa, moje prywatne ulubione utwory to Sacrifice oraz Safe from harm.
nie zgodzę się że muzyka "trzyma" film, ale zgodzę, że jest niesamowita. Nie znałam przedtem Lisy Gerrard, zaintrygowała mnie.
śmiem twierdzić, że nikt nie dorasta Mannowi do pięt pod względem doboru
muzyki do filmów swojego autorstwa - żaden mnie nie zawiódł, każdy
oczarował :)
A mi właśnie ta muzyka przeszkadzała, bo momentami była zbyt nachalna. Ok, facet poświęca rodzinę w imię wyższego dobra, czuję, że to wzniosła chwila, ale nie, ktoś mi to jeszcze musi na czerwono podkreślić.
Cenię Lisę Gerrard, Dead Can Dance też od dawna słucham, i muzyka zwłaszcza na początku super wprowadza w klimat, ale w "podniosłych" scenach za bardzo pojechali z tym kontrastem pomiędzy dość realistycznymi zdjęciami a bohaterskim scorem, trochę bardziej subtelnie by się przydało: to już nie tygrysy & commodusy, to "tylko" koncern tytoniowy.