Jakiegoś rodzaju idealizowanie kobiet przelewa się przez film. Tak jakby zawsze był winny mężczyzna, no i w dodatku gdy już jest winny, to nie tam raz, ale całe jego życie jest fałszywe, wszystko co robi jest "moralnie niepoprawne".

Ale nie o tym, zadaniem filmu nie jest ukazywanie rzeczywistości, a wyolbrzymianie rzeczywistości. Tak też jest w tym filmie. Także to nie ten powód wyżej obniża moją ocenę. Rozumiem, że komedie rządzą się swoimi prawami, ale mimo to przeszkadzało mi, że film był ogromnie schematyczne. Jak większość komedii, w 10 minut można było się połapać o czym dokładnie będzie ten film i zgadnąć fabułę.

Humor. To dopiero ciekawy temat, wszystkich w kinie ogromnie cieszyły filmowe żarty, a były one na poziomie "Movie 43". W większości związane z ludzką fizjologią. Poważnie? W ilu filmach może to jeszcze śmieszyć ludzi? Ciężko dopatrzeć się czegoś inteligentniejszego, co prawda nie musiało być inteligentnie, nie oczekiwałem tego, ale miałem nadzieję, że będzie to chociaż średni humor. Oczywiście dla w większości w sali kinowej było zabawnie, bo ludzie chyba zawsze będą się śmiać z żartów związanych z niezręcznością, upokorzeniem (zwłaszcza tych złych bohaterów, tych dobrych nigdy, jak w bajkach dla dzieci) i jak już wspomniałem, fizjologią.

Aktorstwo - ogólnie słabe, Kate Upton wyszła chyba najlepiej z trójki głównych bohaterek(może to nie aktorstwo a urok), Diaz słabiutko, Mann przeciętnie. A role męskie to dno, z wyjątkiem Dona Johnsona, który chyba najlepiej tutaj zagrał, ale też niestety bardzo krótko.

Inne aspekty:
Muzyka - okropnie słaba, ciężko w ogóle nazwać to muzyką.
Zdjęcia - brak czegokolwiek oryginalnego, a fajnie jak zdjęcia cieszą oczy.
Fabuła - oklepana, schematyczna, w dodatku bardzo odrealniona.

Moja ocena to 2/10. Polecam osobom lubiącym żenujący humor i kobietom, które chcą coś odreagować na filmie, który wyśmiewa się z mężczyzn. Ja szybko o tym filmie zapomnę.