Twórcy precyzyjnie pokazują, jak dysponując paroma niezłymi pomysłami zrobić nudny i kiepski film. Z drugiej strony, czy dorosły człowiek oglądając film dla dwunastolatków może spodziewać się dzieła, które zaspokoi jego intelektualne zapotrzebowanie? Mamy do czynienia po prostu ze zlepkiem kina familijnego, okruchów "Wehikułu czasu", "Kuli" i bajki o żywej wodzie. Dlatego niech nas nie dziwi obecność szczupłych blondynek w szortach i podkoszulkach na ramiączkach, grubego chłopca z problemami zdrowotnymi, energicznego profesora, rodzinnej tajemnicy i t.p., i t.d. W każdym razie szkoda, bo mogło być całkiem dobrze, a tymczasem jest jak widać - dajmy na to, że znośnie, chociaż przez pierwsze pół godziny z ekranu wieje taka nuda, jak halny w Tatrach. Mimo wszystko nadal "Goonies" są niedościgłym wzorem dla sensacyjnego kina przeznaczonego na potrzeby młodszej widowni.
Aha, pewnie z uwagi na wiek widzów określenie "shit" tłumaczone jest "w mordę", chociaż uważam, że wyraz "kurde" byłby bardziej adekwatny i nie deprawował oglądającej film młodzieży, bądźmy bowiem realistami i zastanówmy się, czy jest coś, co może dziś zdeprawować dwunastolatka?
Fakt, iż dwunastolatek zna słowo jeb*ać/kur*wa/ch*uj nie znaczy, że powinniśmy go przy nim używać.
Masz absolutną rację, ale być może nie zauważyłeś, że nie nawołuję do używania żadnego z przytaczanych przez Ciebie słów. Wyraz "kurde" brzmi w dzisiejszych czasach wręcz infantylnie, zwłaszcza gdy skonfrontujemy go z paskudnym i powszechnie stosowanym - nawet w środkach masowego przekazu - słowem "zajebiście".
Chyba głównie Goonies był inspiracją (wspomniany zresztą w tym filmie). Można było to opowiedzieć lepiej, z większym wdziękiem i większą spójnością narracyjną, wtedy może wyszło by coś całkiem niezłego.
Myślę, że jednak nie! Obawiam się, że twórcy mieli raczej nadzieję na stworzenie czegoś na miarę "Goonies" XXI wieku, ale z oczywistych względów (intelektualnych) im się to nie udało. Wiele filmów z ewidentnie dobrym pomysłem poległo właśnie z powodu kiepskiego scenariusza, w który starano się "zapakować" ów pomysł. "Time trap" to kliniczny wręcz przykład, jak zrobić klapę mając w zanadrzu asa. Szkoda! Można mieć tylko nadzieję, że nie powstanie sequel.