PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375629}
8,0 428 tys. ocen
8,0 10 1 427669
6,6 99 krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

Otóż krytykom chodzi o to, że w filmie science fiction jest fiction a powinien być tylko science, bo
ktoś powiedział, że jacyś prof jeden z drugim pomagali Nolanowi.

Przypomniała mi się dyskusja pod drugą częścią Hobbita gdy to użytkownik filmwebu uważał, że
gadające smoki są nierealne, tak jakby normalne były spox. W Incepcji jakoś nikomu nie
przeszkadzała nierealność wtłaczania komuś idei na poziomie trzeciego poziomu grupowego
świadomego snu we śnie. Chyba, że przyplątałby się tam Nolanowi jakiś zagubiony profesor...

Pamiętajcie też, że filmy odbieramy na poziomie emocjonalnym i na forum nie ma walki na
argumenty ale na emocje: "bo mnie się ten film bardziej nie podobał niż tobie podobał łaa".
Kogoś komu film przypadł do gustu nie przekonasz turbo argumentami bo on to ma gdzieś i na
odwrót. Więc po co ta piana i waśnie? A właśnie to piwo ma się pienić

ocenił(a) film na 6
emo_waitress

hehe a czego sie spodziewałaś? Niestety ale poziom dyskusji na FW pod filmami w szczególności nowymi jest na poziomie dna. Zazwyczaj są to gimbazjalne pyskówki a jak ktoś napisze rzeczową opinię na temat danego filmu popartą sensownymi argumentami to zostaje do razu zjechany. Odkąd jestem na FW a jestem na nim od kilku lat i jest to już moje 2 konto na tym portalu zawsze tak było, jest i pewne tak będzie dalej. Jak byłem młodszy to często wdawałem się w takie głupie kłótnie na forach ale na szczęście zmądrzałem i przestałem sie udzielać a jeśli już to w jakichś śladowych ilościach. Teraz jak pisze posty to na forach pod filmami mało znanymi gdzie są ludzie w większości kulturalni, potrafiący się sensownie wypowiedzieć. Tobie też polecam odbicie od tych forów gdzie roi się od dużych ilości użytkowników bo zawsze znajdziesz na nich w większości kłótnie jakichś dzieciaczków (bo inaczej ich nazwać się nie da), dyskusje tak naprawdę o niczym sensownym i tematy które w kółko się powtarzają i też nie wnoszą niczego ciekawego jeśli chodzi o dany film. Gdybyś napisała temat o czymś ciekawym to nikt Ci na niego nie odpowie bo nikomu nie będzie się chciało tego czytać, według myślenia większości użytkowników lepiej komuś pojechać, pokłócić się albo spropsować setny temat jaki to film jest zajefajny niż ruszyć trochę głową i napisać coś sensownego.

dansol20

Ja w sumie rzadko przesiaduję na forach filmów, raczej urzęduję na forach seriali, gdzie wdaję się w ciekawe dyskusje, które uwielbiam prowadzić :D Wiadomo, trolle też się zdarzają i dziecioczki z pustostanem w główkach zdolnych jeno do spojlerowania lub chamskich tekstów, ale jest też sporo osób, z którymi można prowadzić pasjonujące rozmowy - i to bez zgodnego zdania i opinii!
Na Interstellar weszłam właściwie przez przypadek, bo sprawdzałam kto podkładał glosy TARSowi i jego koledze. I tak zerknęłam na tematy i no luuuudzieee..... :o

ocenił(a) film na 8
emo_waitress

Nie wierzy się reklamom. Kto to robi wyrządza sobie krzywdę.

Ja szedłem do kina jedynie obejrzawszy trailer i z jednym zdaniem wyrwanym z opisu i kontekstu, że Ziemia umiera i w kosmos leci grupa osób w poszukiwaniu planet zdatnych do życia. Wyposażony w tak szczątkowe informacje poszedłem obejrzeć jakąś biedniejszą wersję Avatara, gdzie pewnie ludzie będą zmykać przed kosmitami na ich własnej planecie, a koniec i tak będzie szczęśliwy.

A tymczasem dostałem film w temacie, którym interesowałem się jako nastolatek czytając "Hiperprzestrzeń" Michio Kaku czy "Czarne dziury" Nowikowa. Szczęka opadła mi do ziemi, kiedy wyczaiłem o co chodzi Nolanowi i jak zręcznie szyje tę opowieść, zaskakując w kilku momentach (m.in. dr Mann). A muzyka wgniotła mnie w kinowy fotel. Jak na dzisiejsze czasy koleś zaryzykował film, z którego kasa niekoniecznie popłynie wartkim strumieniem.

I to nic, że science miesza się tutaj z fiction w sporej proporcji. 99% szarych ludzi i tak by nie zrozumiało żadnej z poruszanych teorii gdyby Nolan zamiast aktorów podstawił fizyczne wzory. Dla dla laika te tematy są tak zakręcone, że wydają się kłócić ze zdrowym rozsądkiem. Wiem po sobie :).

Super film. To nic, że przez większość zostanie zjechany. Pewne jak w banku. Ale ja muszę sobie sprawić na Blu-rayu i postawić obok "Odysei kosmicznej", bo coś mi tu iskrzy pomiędzy tymi filmami.

PS A przy okazji chciałem przesłać gorzkie pozdrowienia nowej szlachcie, na oko 18-20-letniej, która uważa, że obsługa kina jest od sprzątania po nich. Dwie chichrające laseczki i znudzony kolo, który naświnił popcornem i zostawił po sobie syf, jak niekiedy zdarza się to dokazującym dzieciom. Wyniesienie zużytych opakowań z sali kinowej i wrzucenie do podstawionego pod nos pojemnika okazało się zadaniem ponad ludzkie siły. Tylko solidny łomot mógłby jeszcze przestawić tak zwichrowane charaktery.

JFR

Jestem pod wrażeniem - miłośnik filmu Interstellar i nie zieje nienawiścią i nie zrobił ani jednej chamskiej uwagi odnośnie inteligencji adwersarza :D Jesteś w mniejszości, wręcz gatunkiem ginącym :)

Ja osobiście, kiedy zobaczyłam po raz pierwszy zajawkę pomyślałam sobie, że w sumie chętnie poszłabym na to do kina, chociaż przyznaję, że filmy "kosmiczne" raczej mnie rozczarowują od czasów Alienów. No ale zawsze można popatrzeć :)
Niestety po intensywnym chodzeniu na kinowe premiery tego roku i zaliczeniu chyba wszystkich blokbasterów uznałam, że daruję sobie Interstellar pomna scen w trailerze z zapłakanymi dziećmi i ojcami. Po prostu wątki rodzinne i ogólnie ludzkie w blokbasterach są ostatnio tak nudne i schematyczne, że zwyczajnie psują mi cały efekt. Postanowiłam w końcu iść na ten film po artykule w Polityce o s-f w popkulturze, w którym wspomniano o pracy naukowców przy filmie Nolana. No to sobie pomyślałam, że strawię rozemocjonowaną białą usańską rodzinę z wdowieństwem w tle jeżeli dostanę w zamian obcowanie z pięknem nauki :)

Wątek Rodziny okazał się dokładnie taki, jakiego się spodziewałam. Na dodatek jakoś mi umknęło, że gra tam ta od Nędzników, której niezbyt lubię, więc tym bardziej byłam na nie :D Natomiast co mnie rozczarowało, to że kosmos miałam wrażenie, że mi mignął gdzieś w tle, ledwo się pojawił, to już znikał. Co mnie dobiło jednak, to te koszmarnie infantylne teksty, montaż oraz lekceważenie zwyczajnej logiki na rzecz Wielkich Rzeczy. Poza tym film nie był zaskoczeniem, o tym, że duch jest Cooperem powinien się domyślić każdy, kto czytał Thorgala - zeszyt Władca gór bodajże. Nawet ostatnio horror taki wyszedł, gdzie istnieje podobna pętla czasu.
A lepsze wyjaśnienia czym są czarne dziury i ich niesamowita niesamowitość to była w Stargate, w którym obyło się bez pitu-pitu i dorobionych ideologii :D
Nie wiem też w sumie po co fabuła rozbija się na tyle wątków, bo tak naprawdę nie wiadomo, co jest motywem przewodnim filmu: czy jest to grawitacja, czy jest to zagłada i ocalenie ludzkości, czy jest to miłość, czy jest to ekscytacja eksplorowaniem nieznanego, czy jest to czas i jego wpływ na ludzi, czy jest to przetrwanie, czy jest to kosmos... Moim zdaniem, którego wcale nikomu nie narzucam, to mącenie i gmatwanie fabuły, co jest znakiem rozpoznawczym Nolana, staje się też zgubą tego filmu. Wielowątkowość, robienie filmu na bogato, lecz wszystko pod kontrolą i podporządkowane nadrzędnej Wizji - tak. Cudowanie, brak kontroli, upychanie co się da, nie zawsze z sensem i potrzebą oraz niejasny przekaz - nie.

Powiem tak, udziwnili na koniec na maksa, więc stwierdziłam: a tam, uznaję po prostu, że kolega Cooper nie żyje i te końcowe sceny to projekcja starczego umysłu Murphy, która po prostu żegna się z ojcem :D A co do latanie między regałami, to bardzo chętnie poczytam jakieś wytłumaczenie, może ktoś będzie tak uprzejmy :)

Cieszę się, że film ci się podobał, to jest najważniejsze :D

PS. Na mojej projekcji świecili mi telefonami ze wszystkich stron, zapalili e-papierosa, wycieczki do ubikacji następowały w takiej częstotliwości, że zastanawiałam się, czy to nie jest jakiś kod wysłany z przyszłości, jedna grupka dostała zyebkę za słowotok, po czem wstała i se poszła :D Kultura korzystania z kina jest w zaniku.

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Nie rozumiem tego zdania: "filmy "kosmiczne" raczej mnie rozczarowują od czasów Alienów". Chcesz powiedzieć, że rozczarował Cię Alien, czy od czasów Aliena nie widziałaś dobrego filmu "kosmicznego"?

Maskedmumbler

Przepraszam, może nie wyraziłam się dokładnie: chodzi mi o to, że do tej pory niedościgłym wzorem filmu tzw. "kosmicznego" jest pierwszy Alien. Oczywiście lubię też pozostałe Alieny (trochę z sentymentu, trochę za to, że nie udają czegoś, czym nie są^^), szczególnie dwójkę, którą uważam z fantastyczne kino akcji. Ale to jedynkę otaczam pobożną rewerencją ;)
Od tego czasu żaden film "kosmiczny" nie osiągnął u mnie takiego statusu w moim prywatnym rankingu, jak Obcy.

Oczywiście dotyczy to kategorii "ciężkiej" Mam też osobną kategorię kosmosu jako pola do pokazania świetnej rozrywki bez dorobionej ideologi, gdzie tego kosmosu jest dużo i jest też dużo napięcia i niebezpiecznych akcji dających przyjemny dreszczyk :) Staram się rozgraniczać, bo w sumie gustuję zarówno w horrorowym Obcym w brudnym Nostromo, jak i w uszatym Spocku :D

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Też jestem zagorzałą fanką Obcego :) dla mnie Interstellar jest pierwszym filmem sci-fi od czasu Obcego, który wywarł na mnie tak duże, pozytywne wrażenie, choć są to tak naprawdę dwa zupełnie różne podgatunki. Obym nie musiała czekać kolejne 15 lat plus na następne świetne sci-fi bo jedyne czego mi brakuje w życiu to cierpliwości :D

Maskedmumbler

Obawiam się, że nie podzielam zachwytów nad Interstellar :) Cóż, tak wyszło. Mojej koleżance się bardzo podobał ten film, nawet poszła na niego ze mną do towarzystwa drugi raz i to jest też ciekawe, jak różnie można odbierać na ten sam film: po skończonej projekcji powiedziałam do niej (przepraszam jeżeli urażę uczucia fanów): "ku... ale to było głupie", moja koleżanka: :OOOOOOOO
Ale mimo diametralnie różnych opinii nie zaczęłyśmy się targać za włosy po wyjściu z sali, żeby nie było :D

A Obcy to jest Obcy. Jeżeli jeszcze nie widziałaś, to polecam też dodatki do DVD, bardzo ciekawe.

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Rozumiem i szanuję :) Może to tak naprawdę nie jest Twój ulubiony gatunek? Obcy to przecież tak naprawdę horror sci-fi. Niewiele tam kosmosu, a aspektów naukowych to chyba wcale, w Interstellarze za to kosmitów jak na lekarstwo, także obydwa filmy to zupełnie inne bajki.

Jestem potwornym nerdem i umarłabym jakbym nie zobaczyła rozszerzeń do Obcego :D Wierzę, że mnie rozumiesz ;)

Maskedmumbler

Lubię filmy o kosmosie, ale nie ukrywam, że jak już to wolę oglądać dokumenty :D Kosmos to jest COŚ, najlepiej w wydaniu bez ludziów, którzy najczęściej psują scenerię :P
Tak z fabularnych to jestem wielką fanką Stargate Atlantis - dużo kosmosu, dużo gadania o kosmosie (niekoniecznie naukowego, ale za to z wdziękiem), super kosmici :D No i przede wszystkim super fabuła i bohaterowie, dla których można się pociąć ;)

Rozumiem :D

PS. Właśnie sobie przypomniałam, że przecież ogromne wrażenie zrobił na mnie Apollo z Hanksem! Jak mogłam! I obyło się bez morderczych kosmitów ;)

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Ja to się potrafię zawieszać na całe dnie oglądając dokumenty o kosmosie :D Problem polega na tym, że każdy ma inną wrażliwość i stąd wynika fakt, że Tobie się film nie podobał, a mi przeciwnie. Moim błędem był post pierwotny, gdzie pozwoliłam sobie trochę uogólnić i odnieść się do osób, które uważają film za kompletne dno, a na filmwebie pojawiają się po to by napompować sobie ego, dodać +50 do intelektu, + 20 do zajebistości i aurę Międzygalaktycznego Hejtera, rzucając mało odkrywczymi spostrzeżeniami na temat niespójności logicznych, które są przecież dla wszystkich oczywiste. W żadnym wypadku jednak nie chciałam urazić każdego kto dał niższą ocenę niż moja. Swój przytyk skierowałam wyłącznie w kierunku konkretnej grupy osób, które tworzą pierdyliony identycznych nowych wątków w temacie, głównie zatytuowanych lakonicznie: "dno", "gniot", "rozczarowanie".

Maskedmumbler

"Ja to się potrafię zawieszać na całe dnie oglądając dokumenty o kosmosie"


hahahah
skąd ja to znam...
:)

Maskedmumbler

PS:

a jak widzę komenarz/ tytuł ""dno", "gniot", "rozczarowanie".
to nawet nie czytam :)
od razu stosuje antidotum
http://i59.photobucket.com/albums/g299/355sigfan/Humor/Trollspray.jpg

pozdr

ocenił(a) film na 10
dia8el

haha :D ekstra!

ocenił(a) film na 5
emo_waitress

amen.
chciałbym usłyszeć w końcu od fanów Interfelera, co w nim jest takiego super. Może cos przegapiłem?

u mnie na szczęście w kinie było spokojnie, ale JFR ma niestey rację - też wydaje mi się, że dla większości widzów zabranie ze sobą z foteliku pudełka po jedzeniu/piciu i wrzuceniu ich do pojemnika, który obsługa podsuwa pod nos, staje się mission impossible.

ocenił(a) film na 10
davros

Film ma mnóstwo zalet, ale właśnie pomogłeś mi odkryć najważniejszą. Film jest super ponieważ wywarł na Tobie takie wrażenie, że postanowiłeś tracić życie na bezsensowne nic nie wnoszące do dyskusji disowanie go i nabijanie licznika postów w tematach. I nieważne, czy to wrażenie było pozytywne czy skrajnie negatywne, było jakieś ;) Gdyby film był skończenie beznadziejny - zignorowałbyś go :D

davros

Ja w sumie do tej pory nie wiem. Jedyne co czytam, to że film jest super i że kto go nie lubi, to go nie rozumie. Nie jestem zamknięta na argumenty, chętnie poczytam rzetelny post argumentujący Interstellar jako film bardzo dobry. Nie tylko, że jest fajny, bo "mi się podobał" :)

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Kilka z nich (najbardziej obiektywnych) można przeczytać w moim poście kilka oczek niżej. Oprócz tego wychwyciłam parę ukłonów w stronę Odysei Kosmicznej co mnie bardzo cieszy. Ogromnym plusem jest dla mnie muzyka Zimmer'a, klimat filmu, gra aktorska McConaughey, poczucie humoru i inne subiektywne już niestety aspekty takie jak zaspokojenie mojej pasji do tematów eksploracji kosmosu. Naprawdę nie zamierzam nikomu forsować swojego zdania. Dla mnie film jest przepełniony świetnymi scenami: dialogi TARS, scena w szkole gdzie okazuje się, że propagowana jest wersja o tym, że człowiek nie wylądował na Księżycu (bomba!), pogoń za dronem aby zdobyć wojskową baterię do zasilania maszyn rolniczych, egzoplaneta z niewyobrażalnie dużymi falami, opisy warunków atmosferycznych na obcych planetach, poruszenie tematu dylatacji czasu, ukazane różne aspekty człowieczeństwa... Nie oznacza to, że każemu musi podobać się to samo i to jest naprawdę okej. Nie mam z tym żadnego problemu. Dziwi mnie tylko, że są osoby, które uważają, że ten film nie ma w sobie absolutnie nic interesującego i jest tylko pseudonaukowym bełkotem, dają jeden, po czym spędzają długie godziny na wylewaniu nienawiści do filmu. Tacy ludzie to chyba nie mają duszy... nie wiem czym można to jeszcze wytłumaczyć...

Maskedmumbler

Poczucie humoru robotów to był dla mnie najjaśniejszy punkt tego filmu :D

Co do reszty twojego postu - ok, rozumiem dlaczego ci się podobało. Pozostaję jednak przy swoim zdaniu.
Niepotrzebny był dla mnie wątek drona, szkoły, porwania szwagierki Muprhy, Manna - nie wpłynęły one w żaden sposób na fabułę, a ni na bohaterów. Jedne były niepotrzebne, drugie były ślepymi zaułkami, lub dziwaczną próbą usprawiedliwienia obecności w danym miejscu (tak jakby Murphy nie mogła po prostu posiedzieć w domu, trzeba do tego było dodać cały idiotyczny dramatyzm z porwaniem i paleniem jedzenia w tle. Na miejscu jej brata dałabym jej w pysk).
Opisów warunków na innych planetach hm, nie było? Były tylko suche teksty w stylu: da się żyć, nie da się żyć, plus krótki zachwyt nad lodową planetą i kłótnia o to, gdzie mają lecieć sprowadzona niestety do banału (tak w ogóle to skąd Cooper wiedział o życiu miłosnym tej od Nędzników? prędzej z tą informacją powinien wyskoczyć ten drugi gość, który znał się z panną od dawna, a tu nagle Coop rzuca bombę, wut? czy przegapiłam jakiś moment? nic nie wskazywało aż na taką zażyłość między nimi sugerującą znajomość miłosnych sekretów).
Problem z czasem też uważam za potraktowany po łebkach i sprowadzony do szokowania. Doskonały moment żeby pokazać czym jest czas był po spotkaniu z tym drugim gościem po 23 latach jego samotności. Powtórzę: 23 latach samotności!!!! Nic. Brakuje tekstu, czy przywieźli pizzę. Tak właściwie to czas jest zabawą w tym filmie, sprowadzoną na koniec do efektownej sceny, a nie czymś groźnym, czymś co może doprowadzić człowieka do szaleństwa, kiedy próbuje się w nim babrać.

Nie kontruję ciebie - absolutnie nie jest to moja intencją! Piszę tylko jakie mam spojrzenie na aspekty filmu, które ci się spodobały :)

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Ależ ja Ciebie w ogóle nie chcę przekonać do zmiany zdania :) Zapytałaś mnie o zalety tego filmu, ja przedstawiłam mój punkt widzenia. Wszystkie niepotrzebne w Twoim odczuciu sceny według mnie bardzo pozytywnie wpłynęły na autentyczność świata i rozbudowały jego ogólny obraz. Wszystkie te sceny to dla mnie tak zwane smaczki :) Warunki opisywane na innych planetach - były. Oczywiście nie szczegółowo, bo film trwałby godzinę dłużej tylko po to by domorośli astrofizycy zaczęli podważać wszystkie informacje za warte w filmie s-f. Nie wiem już o co chodzi :D próbujesz mnie przekonać, że film był niefajny, czy sama chcesz być przekonywana? :D Powiedz wprost, a spróbuję Cie zaspokoić :D

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

"chętnie poczytam rzetelny post argumentujący Interstellar jako film bardzo dobry"

Można się godzinami siłować na argumenty jednak koniec końców i tak każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Gust jest indywidualną sprawą każdego z nas, nie sposób go tak łatwo zmienić, na pewno nie pod wpływem czyichś (chociażby nie wiem jak rewelacyjnie uargumentowanych) postów na forum.

Jedyny rzetelny, w pełni weryfikowalny, nie podlegający żadnej dyskusji argument (za tym, że Interstellar jest bardzo dobry) jaki mogę Ci podać to statystyka:

9/10 - przy 166 624 (na ten moment) głosach - IMDb
8,2/10 - przy 17 351 (na ten moment) głosach - filmweb

Dziesiątki, setki tysięcy ludzi uległo nagle zbiorowej halucynacji? Argument o szturmie fanbojów Nolana też jakoś do mnie nie trafia. Bądźmy poważni, pod każdym głośnym medialnie filmem uaktywnia się zarówno grupa fanbojów jak i hejterów, jedni walą 9,10-tki, drudzy 1,2,3-ki więc z biegiem czasu to się i tak wyrównuje. Jest jeszcze za wcześnie by twierdzić, że notowania Interstellar się utrzymają, ale średnia 9/10 przy blisko 170 tys głosów już o czymś świadczy i nie można wobec niej przejść obojętnie.

Dobre kino prędzej czy później samo się obroni, złe kino prędzej czy później samo spadnie w otchłań zapomnienia, nie ważne ile kosztowało lub kto był jego reżyserem - przywołać wystarczy chociażby przykład Prometeusza.

eclipticc

Hm, przyznaję się, że nie sugeruję się nigdy ocenami na portalach. Bo dlaczego bym miała? Czy twój gust filmowy jest sto procent zgodny z imdb? Czy nie zdarzyło ci się mieć innej opinii na temat filmu, niż większość i ocena produkcji nie wydała ci się zaniżona, lub zawyżona w stosunku do twojej? :)

O Prometeuszu nie będę się wypowiadać. Nie mogę uwierzyć że ten sam reżyser popełnił Obcego i TO.

Nie chodzi o siłowanie się na argumenty, o próbę przekonania "przeciwnika", o walkę.
Fajnie się rozmawia z kimś, kto ma coś do powiedzenia, kto widać, że poświęcił chwilę na rozkminę tego, co widział, dzięki temu ćwiczy się własny umysł, poszerza horyzonty i po prostu egzystuje z innymi w społeczności. Naprawdę nic więcej nie oczekiwałam udzielając się w tym temacie i czuję się dziwnie tłumacząc się z tego za którymś już razem :D

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

"Czy twój gust filmowy jest sto procent zgodny z imdb? Czy nie zdarzyło ci się mieć innej opinii na temat filmu, niż większość i ocena produkcji nie wydała ci się zaniżona, lub zawyżona w stosunku do twojej? :)"

Jasne, że mi się zdarzyło i to nie jeden raz. Jeśli jednak widzę, że 9 na 10 osób ocenia film na bardzo dobry, a tylko dla mnie stanowi on gniot to zwyczajnie odpuszczam, przyjmuje ten fakt do wiadomości i nie próbuję nikogo przekonywać, że się myli, nie próbuję za wszelką cenę udowodnić, że tylko ja mam rację. (piszę tutaj ogólnie, nie bierz tego w żadnym razie do siebie) :)

Każdy z nas ma prawo do subiektywnej oceny, indywidualne podejście jest wielką wartością, świat byłby cholernie nudny gdyby każdy był taki sam. Z drugiej jednak strony nie ma sensu popadać w skrajność - nie wszystko co masowe jest złe, nie zawsze trzeba iść tłumom pod prąd - a często odnoszę wrażenie, że tak właśnie postępuje całkiem spora grupa krytyków. Nawet gdy nie mają się za bardzo do czego przyczepić szukają na siłę przysłowiowej dziury w całym, byleby tylko odróżnić się od opinii mas, byleby zabłysnąć własnym indywidualizmem, inteligencją, wysublimowanym gustem - wszystko byleby nie dać się zaszufladkować jako jeden z wielu, jako typowy masowy odbiorca.

O zwykłych hejterach się nie wypowiadam, wiadomo, że oni z definicji nienawidzą wszystkiego co jest na topie, co podoba się większości :)

eclipticc

No cóż, daleko mi do bycia znawcą, czy nawet znafcą :D czy koneserem kina, super się bawię czy to na Planecie małp, czy Avengersach i jestem ortodoksem filmowego Kapitana Ameryki o którego mogę walczyć jak o wolność *tutututu patetyczny odgłos trąbki tu wstawić". Wiele filmów z wysoką notą krytyków, lub też zwyczajnie popularnych wśród widzów sama uwielbiam, czy szanuję i nie czuję się z tego powodu mainstreamowa i nie szukam czem prędzej jakiejś niszowej produkcji obsypanej nagrodami na festiwalach w Pusan, czy Sundance, żeby się nie szmacić z pospólstwem :D

Generalnie to oglądam głównie seriale, które aktualnie spełniają moje oczekiwania artystyczne w kwestii kinematografii. Filmów przyznaję się nie oglądam tak często jak kiedyś, chociaż w tym roku byłam w kinie przynajmniej raz na miesiąc, jakoś tak obrodziło dziwnie. Mimo wszystko jednak filmy nie są ostatnio w stanie wywołać u mnie efektu nirwany, jaki dają mi seriale :) Usiłuję sobie przypomnieć, jaki film ostatnio był dla mnie intelektualną, artystyczną i wizualną ucztą i chyba ostatnio tak na mnie podziałał Szpieg. Hm.

"nie próbuję nikogo przekonywać, że się myli, nie próbuję za wszelką cenę udowodnić, że tylko ja mam rację. (piszę tutaj ogólnie, nie bierz tego w żadnym razie do siebie) :)"
nie biorę :) rozumiem cię doskonale, nie mam ochoty nawracać kogokolwiek na mój gust, bo to jest MÓJ gust, ani tym bardziej sama nie pozwolę się zbałamucić :D natomiast zawsze chętnie pogadam, czy mamy takie samo zdanie, czy inne. Twórcze dyskusje są git :)

ocenił(a) film na 8
emo_waitress

"Jestem pod wrażeniem - miłośnik filmu Interstellar i nie zieje nienawiścią i nie zrobił ani jednej chamskiej uwagi odnośnie inteligencji adwersarza :D Jesteś w mniejszości, wręcz gatunkiem ginącym :)"

Nie no, to że mamy różne opinie na ten sam temat to jeszcze nie znaczy, że trzeba się pozabijać :). Akurat ten film jest dla mnie jak skomplikowana mozaika, bo i można sobie naukowo rozprawiać (musiałbym sporo jeszcze doczytać), i omówić względy czysto ludzkie, wybory moralne, scenografia, rekwizytornia, muzyka, itd. Chętnie bym powiedział co myślę w temacie kilku punktów, które wymieniłaś, jak ja to widzę, ale na takim forum to się mija z celem, bo nikt nie czyta elaboratów. Zresztą to co się napisze często inaczej przekazuje to co tak naprawdę chciało się powiedzieć. Nie czas, ale przede wszystkim nie miejsce. Na żywo, może przy chmielu i w ładnych okolicznościach przyrody, w luźnej atmosferze jak najbardziej :). Super pożywka do ciekawej rozkminy.

JFR

Moje recenzje odcinków seriali (na których głównie urzęduję) to właśnie SĄ elaboraty, toteż jestem ostatnią osobą, która rzuciłaby kamieniem w długi post :D jeżeli o mnie chodzi, to nie krępuj się ;)
Naturalnie że przy chmielu, najlepiej z małego browaru i z dodatkiem miodu, to się dyskutuje że hoho.

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

To niesamowite jak różne doświadczenia można wynieść z tego samego wydarzenia. Podczas seansu, na który wybrałem się z całą rodziną (również czternastolatką), nikt nie świecił telefonami komórkowymi, nie hałasował popcornem, nawet nikt nie wyszedł za potrzebą. Prawie cała sala była zapełniona, a widzowie przez trzy godziny nie mogli oderwać wzroku od tego co się działo na ekranie. Co więcej: niektórzy płakali wraz z bohaterami, w napięciu ściskali oparcie foteli, drżeli o ich życie - ogólnie przeżywali emocje wraz z bohaterami filmu.
Czyż nie o to chodzi w sztuce filmowej, aby za pomocą obrazu, opowieści i gry aktorskiej wywoływać emocje i uczucia?
Gdzieś wcześniej piszesz, że "W filmie s-f, jak w każdym filmie, powinna być przede wszystkim dobra fabuła i wiarygodni bohaterowie" - ale to nieprawda. Chodzi o przekaz, który potrafiłby poruszyć ludzkimi emocjami, a nie rozumem. Sądzisz, że ci, którym film się spodobał nie zauważyli błędów logicznych, uproszczeń i wypunktowywanych na tym forum wielokrotnie naukowych niedociągnięć? Nawet się z tych niedoskonałości śmieję i zapewne sam mógłbym ich znaleźć jeszcze bez liku. Ale to jest bez znaczenia, ponieważ film mi się bardzo podobał.
Właśnie o to chodzi samurajgrzes'owi: po oglądnięciu filmu bez względu na błędy, uproszczenia czy niedoróbki, o których zdajemy sobie sprawę, my je akceptujemy i nie przeszkadzają nam one w pozytywnej ocenie obrazu. Ciągłe wymienianie ich przez krytyków, którym z jakichś powodów film nie przypadł do gustu jest stratą czasu oraz, w mojej opinii, leczeniem frustracji spowodowanej zauważeniem odmiennego odebrania go przez większość (80%) widzów.
Cały czas powtarzasz ludziom jak to się cieszysz, że im się film podobał. Ja się cieszę, że tobie się nie podobał. Przynajmniej wiem z kim mam do czynienia.

switcher

Czyli z kim? :)

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Osobą posiadającą odmienną wrażliwość emocjonalną, czego innego oczekującą od sztuki filmowej, a najprawdopodobniej po prostu kogoś kto nie potrafi wybrać właściwego kina :)

switcher

Trafiony, trafiony, a co do ostatniego: mam dwa kina w mieście i trafiam w nie bezbłędnie :D Ale tak na serio - wiedziałam mniej więcej, czego się spodziewać po Interstellar i miałam niskie oczekiwania wobec pewnych aspektów filmu (spełnione w całości) oraz wysokie oczekiwania co do pozostałych (tu ku mojemu ubolewaniu spotkał mnie zawód).

Nie mogę się zgodzić co do tego, że nie można wybrać właściwego kina :) Z jednego prostego powodu: czasem film który wpisuje się w osobiste preferencje okazuje się chałą, a czasami filmy, od których człowiek trzyma się normalnie z daleka, okazują się super.
Z własnego podwórka podam ci przykład: na Prometeusza poleciałam na skrzydłach jako ortodoks Obcego, na Hobbita leciałam z rozwianą grzywką jako ortodoks WP. Oba filmy: kosmiczny horror i fantasy to są moje tematy i oba mnie rozczarowały :D Natomiast, hm, jaki by tu przykład podać... o, to może film Rush o wyścigach Formuły, film o Niki Laudzie. Zapierałam się przed nim jak osioł, sport to całkowicie i kompletnie nie moja bajka i moja przygoda z filmem sportowym zaczęła i zakończyła na Space Jam :D Długo szłam w zaparte, aż w końcu z WIELKĄ ŁASKĄ zasiadłam do niego z zastrzeżeniem, że obejrzę 15 min i spadam. Bo film mnie na stówę nie zainteresuje. Na stówę! I co? Dosiedziałam do końca z wypiekami na twarzy :D Super film, od razu poleciałam na forum podzielić się moim szczęściem :) Nikt mnie nie zjechał, pewnie dlatego, że napisałam pozytywa :P Ale też głosów krytycznych na forum tamtego filmu nie było prawie nic :)

No i tak się kończy wybór właściwego kina: pewniaki potrafią zachwycić, ale też czasem zdołować, "szajs na stówę" może się okazać dokładnie oczekiwanym dnem, lub mile zaskoczyć :)

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Nie zgodzę się, trailery pokazywały że będzie to głównie dramat ludzi bez wyjścia, którzy porzucają być może na zawsze swoich bliskich by dać cień szansy na przetrwanie gatunku. Forma jest surowa wszystko wygląda realistycznie a wręcz depresyjnie, łatwo jest narzekać że bohaterzy za bardzo kierują się emocjami a nie twardymi kalkulacjami, ale nic na to nie poradzimy iż tak nas bog/bogowie/ewolucja/kosmici (niepotrzebne skreślić :D) uczyniły, że gdy wchodzą w grę ważne sprawy emocje kierują naszymi poczynaniami? Co mieli wysłać ludzi którzy przeszli pranie mózgu i są wyzuci z uczuć, i wygłaszać dialogi z kamienną twarzą będąc o włos od śmierci? a może same roboty? (obniżyło by to koszt prpdukcji bo wielkie gwiazdy by nie grały :D) To by było dopiero komiczne i durne. Natomiast twórcy poszli w drugą stronę i do załogi dołączono robota, nieco pokracznego ale z zaprogramowaną symulacją uczuć i poczuciem humoru który potrafi rzucać sarkastycznymi komentarzami nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach.

ocenił(a) film na 10
tomiszczak

Właśnie, zastanawia mnie to skąd bierze się ta fama, że to film "100% scientifically accurate"? Widziałam zapowiedzi w kinie i szczerze się bałam, że to będzie melodramat. Kto i gdzie obiecywał, że to będzie film stricte "science"?

ocenił(a) film na 10
Maskedmumbler

Bo sobie ubzdurali ,że jak konsultantem jest wybitny fizyk teoretyk to w kazdym aspekcie film bedzie naukowo doskonaly. A to jest kino tak czy siak rozrywkowe jednak zmuszajace do myślenia. Nolan wciagnal nas w pewnego rodzaju zabawe-zagadke która staramy sie rozwiazać, tak to widze.

ocenił(a) film na 10
tomiszczak

A teraz wmawiają każdemu komu film się podobał, że jest debilem... Super...

ocenił(a) film na 10
Maskedmumbler

Trzeba mieć swoj rozum i troche dystansu do swiata, umieć odróżnić fikcje od rzeczywistości nawet w kinie, książkach i na dać sie prowokować. To nie jest biografia kosmonautow, tylko rozważania na temat co by bylo gdyby bylo i to co zakladaja naukowcy okazalo sie w przyszlosci prawda. A zeby film byl super realistyczny i wszystko bylo w nim wyjasnione i pokazane jak na talerzu to by musial trwać tyle co ok 6 odcinkowy serial. A tu mamy ok 100 (dla zalogi Endurance relatywnie krocej liczas predkosci grawitacje i hibernacje) lat akcji zaprezentowane w 3h

samurajgrzes

Właśnie. To nie dokument jak wielu myślało. To osobista wizja reżysera i jako taka jest według mnie świetna. Nie idzie się do kina na film fabularny szukając prawdy absolutnej i rozwiązania tajemnicy naszego bytu. Nolan pokazał tylko własną propozycję, podobnie jak w Incepcji. Walizka "na sen" jest równie abstrakcyjna jak trójwymiarowa biblioteka wspomnień.

ocenił(a) film na 10
samurajgrzes

Ja mam wrażenie, że film rozczarował permanentnych malkontentów, którzy po prostu są zaprogramowani na disowanie wszystkiego i to im przesłania tak rewolucyjne rozwiązania, współgrające z nowymi teoriami astrofizyki jak kulisty wormhole czy nowatorski obraz czarnej dziury, którego opracowanie wymagało zaprzęgnięcia nowoczesnej technologii komputerowej i napisania zupełnie nowego programu, ponieważ stary system bazował na obliczeniach, że promienie światła rozchodzą się po liniach prostych i nie zakrzywiają się. Dopiero nowa technologia pokazała nam obraz czarnej dziury, który zaskoczył wszystkich. W żadnym innym filmie wcześniej tego nie pokazano. Żaden inny film wcześniej, nie spowodował, że ludzie masowo zaczęli czytać publikacje na temat teorii strun, dylatacji czasoprzestrzennej, etc. Naprawdę trzeba być skrajnym malkontentem, żeby tego nie docenić.

ocenił(a) film na 5
Maskedmumbler

to o czym piszesz, jest jedyna zaletą tego filmu.

ocenił(a) film na 10
davros

Zapomniałeś dodać: "dla mnie".

ocenił(a) film na 5
Maskedmumbler

heh nie tylko, ale ok, dla mnie. z tym, że ja mam wrażenie, że Twoje wrażenie jest mylne w samym założeniu: tym którym film się nei podobał, (owym "permamentnym malkontentom) , ten aspekt nowatorstwa był powodem, że nie dali temu filmowi poniżej 2 gwiazdek.

ocenił(a) film na 10
davros

Permanentnym, nie permamentnym kotku i mimo, że są ludzie Tobie podobni Ty powinieneś jednak mówić wyłącznie w swoim imieniu. Moja wypowiedź odnosiła się zaś do ludzi twierdzących, że w tym filmie nie ma kompletnie nic wartego uwagi. Zwróciłam uwagę na fakt, że nie potrafią docenić nawet tych trzech aspektów (kulisty wormhole, wkład pracy w nowatorski obraz czarnej dziury oraz to, że efektem domina ludzie zaczęli interesować się nauką). Jednym słowem mówię o braku obiektywizmu i nieuczciwej pseudoocenie ludzi, którzy dali nawet 1 gwiazdkę. Nigdzie nie insynuowałam, że jesteś malkontentem bo dałeś 5 gwiazdek.

Maskedmumbler

No ale... to jest film fabularny, nie dokument! Bez względu na cuda nauki pokazane w tym filmie, wysiada on przy takich scenach, jak palenie kukurydzy w czasach głodu, czy też skazywanie rodziny na śmierć niczym nie uzasadnione w zachowaniu bohaterów, czy zdziwienie Coopera czarną dziurą, o której to główny pilot nie miał pojęcia, że takowa istnieje tam gdzie leci. Nikt nie pomyślał wcześniej, że Coop powinien wiedzieć o takich rzeczach? Czy może jego talent jest tak gigantyczny, że tak jak nie potrzebował szkolenia po 10 latach przerwy w lataniu, to i takie informacje są nieistotne?
To właśnie na takich szczegółach wyłożył się ten film w mojej opinii. Nie mogę patrzeć na ten film jako dokument pokazujący nowe osiągnięcia w astrofizyce (to byłby oczywiście bajer ^^), wyłączając się widząc gile po pachy bohaterów i 500 zarodków. Patrzę na niego całościowo, nie wybiórczo :(

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Wait... what? Gdzieś napisałam, że to jest dokument? :D W kilku innych wątkach osobiście podkreślałam, że to film sci-fi i nie można od niego oczekiwać czysto naukowego bełkotu, bo zawiera o wiele więcej i jest w nim miejsce na interpretacje reżysera. Możnaby się teraz sprzeczać, że spalenie kukurydzy było aktem desperacji, skazywanie na śmierć utratą wiary, a zdziwienie było dyktowane pośpiechem, tylko po co? :D Nie podobał Ci się film, nie ma sprawy, świetnie. O co ten szum? :D

Maskedmumbler

Cały twój powyższy post dotyczy naukowej reprezentacji w Interstellar, za którą jak napisałaś już samą w sobie powinno się doceniać ten film :) Dlatego napisałam, że film dokumentem naukowym nie jest, jest fabularny i na jego ocenę wpływa masa innych aspektów, nie tylko to, że jest zgodny z najnowszą wiedzą naukową. Dodałam od siebie jedynie przykłady jednego z tych aspektów.
Dlaczego od razu sprzeczać, dlaczego od razu te teksty "nie podobał ci się film to o co się szumisz" :D, naprawdę wystarczy, żeby odpisać jaki był twój odbiór tej sceny. Czy wymiana argumentów wymarła na tym forum? Trzeba się od razu okopywać na swoich pozycjach i sprzeczać? Nie chcę się sprzeczać, chcę pogadać o filmie :)

ocenił(a) film na 10
emo_waitress

Ale co to ma do rzeczy? Wymieniłam 3 aspekty, których nie spotkaliśmy w żadnej innej produkcji ever, podkreślając jedynie fakt, że ten film nie zasłużył na 1/10. Ani mniej, ani więcej. To że wymieniłam akurat te trzy aspekty nie oznacza, że nazywam film dokumentem, tylko że sprowokował do zainteresowania nauką i nawiązywał do nowych teorii nie poruszanych wcześniej w kinematografii.

ocenił(a) film na 8
samurajgrzes

problem polega na czymś innym. W Incepcji mieliśmy świetny wstęp, wytłumaczenie pewnych zasad świata wykreowanego przez reżysera, a dalej jechanka. Każdy mógł interpretować film na swój sposób, każdy pomysł się bronił. W 'Interstellar' Nolan od początku aż niemal do końca musiał nam tłumaczyć 'co autor ma na myśli', wiele rzeczy jest naciąganych, słabych. Cenię oba filmy, ale Incepcja wg wymienionych kryterii się broni - Interstellar - moim zdaniem nie.

ocenił(a) film na 9
cichy89

Moze dlatego ze w Interstellar Nolan probuje sie poruszac, (a proby te sa bardzo interesujace) glownie w obszarze fizyki teoretycznej , a incepcja to czysta fantastyka, wymysl rezysera (dosyc atrakcyjnie pokazany), gdzie latwiej o pokierowanie widzem. W moje opinii w Interstellar jest pokazana tajemnica ktora czlowiek chce poznac i stara sie zrozumiec, w incepcji nic takiego nie ma. Film ten stawiam duzo wyzej od Incepcji.

samurajgrzes

Zgadzam się samurajgrzes! Bardzo dobra recenzja Interstellar- http://tymerwkinie.pl/ polecam!

ocenił(a) film na 9
samurajgrzes

Podzielam Twoją opinię. Niektórzy prawdopodobnie oczekiwali filmu dokumentalnego, nadającego się na lekcje fizyki i astronomi. Przy Gwiezdnych wojnach nikt się nie czepiał, że film nierealny.

ocenił(a) film na 5
samurajgrzes

Głównym problemem Interstellar jest to, że obraża inteligentnego widza. Od czego by tu zacząć:

1. Interstellar zaczyna się jako hard-sf: mamy brak dźwięku w próżni, prom kosmiczny z załogą wynosi rakieta podobna do Saturn V, lot do Saturna trwa dwa lata itd.. Film ustala pewne reguły, takie jak grawitacja, ilość potrzebnego paliwa na kosmiczne manewry jest kluczowa itd.

2. By potem zacząć je łamać. Gdy lądują promem na wodnej planecie z 130% ziemskiej grawitacji a potem bez problemu wchodzą na orbitę. Ja się pytam, to po co im była cała rakieta potrzebna do wyniesienia na ziemską orbitę skoro prom lata na jakieś super wydaje magiczne paliwo?

3. Potrzeba wylądowania na planecie by zebrać o niej dane. No sorry ale zwykły bezzałogowy orbiter potrafi dziś to zrobić - podać skład atmosfery, temperaturę, natężenie promieniowania itd. Przecież gdyby Cooper wraz z resztą wysłali najpierw sondę na orbitę wokół wodnej planety to by zauważyli fale wielkości gór. Zresztą sam fakt, że występuje na niej tak olbrzymia dylatacja czaso-przestrzenna skreśla ją jako miejsce do kolonizacji.

4. Dziura logiczna w scenariuszu polegająca na tym, że wg Nolana roboty przyszłości nie posiadają instynktu samozachowawczego. Bzdura do kwadratu. Robot działa tak jak zaprojektuje go jego twórca. Serio, robot wysłany na lodową planetę rzuciłby się w przepaść ot tak? Przecież wystarczy prosta komenda: "działaj tam gdzie jest w miarę równy grunt". Nigdy nie słyszałem aby jakikolwiek łazik na Marsie spadł do jakiej rozpadliny.

5. Cały wątek który ma miejsce w czarnej dziurze. Deus ex machina do kwadratu. Serio, porozumiewanie się w czasie i przestrzeni za pomocą spadających książek i tykania zegarka? Przecież to jest bezsens. Tajemniczy ONI stawiają worm-hole koło Saturna zamiast bliże np. koło Księżyca. Tajemniczy ONI którzy tworzą wielowymiarową bibliotekę we wnętrzu czarnej dziury. Serio, czy nie łatwiej aby tajemniczy ONI po prostu wysłali drogą radiową równania na kwantową-grawitację?

6. Cooper "bosko" przeniesiony w czasie i przestrzeni i cudownie odnaleziony przez jeden ze statków kolonizacyjnych. Wzięty potem na pokład zamienia 2 zdania ze swoją córką która jest na łożu śmierci, bierze statek i leci spotkać się z panią doktor. Ojciec 1000 lecia bulwo.