skręca mnie jak sobie pomyślę, że ktoś bierze kasę za błędne tłumaczenie... Host oznacza gospodarza, żywiciela... powiedzcie informatykom że hosting to intruzowanie, to Was wyśmieją drodzy tłumacze... ja rozumiem wymyślanie chorych tytułów jak rzeczywiście nie da się tego przenieść na polski, ale tu? o ile się orientuję ze spotów TV o czym ten film jest oraz wiem co "host" oznacza, to tytuł "żywiciel" lub gospodarz bardziej pasuje... wg google translatora host oznacza również chmarę, tłum... no jak byk pasuje Żywiciel - tajemnicze jak cholera, a nie jakiś intruz !!! po takim tytule to ja się mogę spodziewać kolejnego filmu na faktach gdzie facet rozkochał kobietę a potem się nad nią znęcał... albo jakiegoś wścibskiego sąsiada - komedia... polscy dev'si filmowi stracili wenę twórczą i przeginają z tłumaczeniami i to równo... napisy kinowe pewnie też będą na odwal się zrobione...
właśnie... a mnie Intruz wcale nie rusza... mało było intruzów w kinie? Żywiciel... taki tytuł mnie ciekawi, bo nie wiem czy ktoś nie ma jakiegoś kosmity w sobie, który go zjada od środka... a może jakiś psychopata trzyma kogoś w domu, znęca się nad nim i utrzymuje go na skraju wyczerpania, ale jednak utrzymuje... intruz mówi samo za siebie...
NIe zgadzam się, "Żywiciel" brzmi jak tytuł jakiegoś filmu gore. Lepiej brzmi "Intruz", ten tytuł jest krótki i chwytliwy. I wg. mnie nie zdradza fabuły, nie bardziej niż jakikolwiek inny tytuł. A przecież nazwa filmu musi pasować do fabuły.
przytoczę tylko:
- polowanie na czarownice
- 1408
- uczeń czarnoksiężnika
- dzień zagłady
- armageddon
- terminator
- predator
- pijany mistrz
- kung fu panda
- łowcy umysłów
- zgromadzenie
dalej wymieniać filmy? tytuł ma ogromne znaczenie dla filmu... i tu nie chodzi o tytuł, tylko o jego tłumaczenie... dlaczego nikt nie wpadł na to, żeby przetłumaczyć mrocznego rycerza inaczej? przecież to może być o średniowieczu, a nie o batmanie !! pomijam już fakt, że wielu tytułów nie tłumaczą wcale i ja osobiście jakbym miał wybierać to wolałbym żeby ten film nazywał się Host i było by po problemie... przecież wcale nie trzeba było tłumaczyć tego tytułu, tak sobie teraz myślę
I gdyby to nie była ekranizacja, to bym się zgodziła. The Host by wystarczyło. Ale tutaj trzeba było się trzymać tytułu polskiego książkowego, a ogromną większość tytułów się tłumaczy w przypadku książek. I znowu - nie uważam, żeby ten tytuł był przetłumaczony jakoś koszmarnie. Owszem, zmienili sens tytułu, ale brzmienie pozostaje równie dobre. Co innego z "Eternal sunshine of the spotless mind". Po polsku? "Zakochany bez pamięci". Nasi tłumacze wgl. jakoś szaleją dziwnie.
no właśnie do tego zmierzam - często niepotrzebnie kombinują... dobrze że predatora i terminatora nie przetłumaczyli, bo pewnie byłoby "drapieżnik z kosmosu" albo "zabójca z przyszłości"... jak dobrze, że nie znam chińskiego, bo pewnie bym się jeszcze bardziej ubawił przy tłumaczeniu tytułów
Dokładnie. A poza tym jeśli wszystkie tytuły tłumaczonoby dosłownie, to większość byłaby niezrozumiała dla nikogo i bezsensowna.
a przeczytałaś/łeś moje wypowiedzi? czy ja pisałem, że wszystkie mają być tłumaczone dosłownie?
Ten Film powstał na podstawie książki, która została wydana pod tym samym tytułem pierwszy raz w 2008 roku, więc możesz mieć pretensje do wydawcy książki a nie filmu.
to że wydawca tak zatytułował książkę nie oznacza wcale, że za przeproszeniem dev'si filmowi mają być podobnymi tępakami w tłumaczeniu... o ile szklaną pułapkę rozumiem, bo mamy szklany biurowiec (niestety kolejne części to bardzo mała ilość szkła) i jakoś można to naciągnąć, to tutaj nie trzeba było robić żadnego chorego zabiegu, tylko przetłumaczyć wprost, bo oryginalne słowo odzwierciedla sens filmu...
Ale, jak już wyżej wspomniano, film powstał na podstawie książki, więc musi mieć z książką wspólny tytuł, żeby się kojarzył... Ja to tak czuję. I według mnie jest w sam raz.
historia kina nie raz pokazała, że film wcale nie musi nosić tytułu książki i również może odnieść sukces i się z książką kojarzyć - wystarczy, że na początku mamy adnotację "na motywach powieści..." albo "na podstawie książki..." proste? dla jasności - ja nie popieram tłumaczenia wprost, dosłownego itd. bo nie zawsze się da i wychodzą brednie; ale bardziej przeciwny jestem głupim wymysłom w sytuacjach gdy wystarczy przetłumaczyć wprost; przykłady:
- con air - klimatyzacja, dobrze zmienione na lot skazańców
- spieces - gatunek, trafione
- splice - splatać, co też poniekąd oddaje treść filmu, bo mamy splecione łańcuchy DNA, ale w tym wypadku Istota brzmi OK.
więc tam gdzie trzeba, zgadzam się że można zmienić tytuł, uwzględniając słowotwórstwo amerykanów, ale tam gdzie nie potrzeba lepiej zostawić oryginalny; a moje doświadczenie z kinem i filmami pokazało mi, że polscy tłumacze filmowi paprają robotę, bo bardzo często wycinają zdania istotne dla kontekstu; dubbing (bajek chociażby) to odrębna kwestia, bo musi uwzględniać kulturę, poczucie humoru danego narodu itd. aby został dobrze odebrany;
że się tak przyczepię: con air nie oznacza klimatyzacji (to by był lekko idiotyczny tytuł:P), air conditioning to klimatyzacja. tytuł filmu zaczerpnęli od linii lotniczych, które przewożą skazańców, nazywane są potocznie con air (con to skrót od convict - skazaniec, a 'air' to chyba wiesz - w wielu nazwach linii lotniczych się go używa). Tak więc 'lot skazańców' to tłumaczenie idealne :)
co do hosta, wolę intruza, mimo, że te tłumaczenie akurat zmienia perspektywę, tzn. tytuł host wskazuje, że nacisk jest na perspektywę "przejętego ciała"/żywiciela, intruz natomiast przenosi nacisk na drugą stronę konfliktu.
znajdź w słowniku - con air - klimatyzacja, potocznie skrót od air conditioning, tyle że air con brzmiało by głupio... cała zabawa słowna amerykanów, jak chociażby S.H.I.E.L.D. - oni po prostu lubią takie gierki słowne, dlatego mamy die hard, którego nie da się prosto przetłumaczyć... i cieszę się, że zauważyłaś (fibi to żeńskie imię) że host wskazuje na żywiciela, a to jak na razie we wszelkich znakach medialnych zauważyłem - odegranie roli żywiciela... nie ma info o intruzach, których sugeruje nam tytuł...
ehm. Tak brawo, jestem kobietą :P sprawdziłam con air, jakoś nigdzie twojego tłumaczenia nie znalazłam, a dodam, że jestem magistrem ang (kierunek.... tłumaczenia :P), ale specjalizuję się w brytyjskim, więc może rzeczywiście. Podaj mi tylko słownik, w którym to znalazłeś.
Bo nie wiem czemu air con miałoby brzmieć śmieszniej niż con air :P przykładowo mówią rom coms na romantic comedies, a nie com roms :P
Z resztą nawet jeśli jest też takie znaczenie, to moje chyba jest sensowniejsze w odniesieniu do filmu, prawda? :D z resztą sprawdziłam na wiki, nawet tam napisali, że w tytule chodziło im o odniesienie do tamtych linii lotn.
być może... nie będę się spierać ze specjalistą... wiem, tylko że są różnice między EnUS i EnGB i wiem że amerykanie mają hopla na punkcie neologizmów i tworzenia słówek z 3-4 innych słów...
No tak, to prawie dwa odrębne języki, ale to nie zmienia faktu, że podany przez ciebie skrót po prostu nie istnieje w odniesieniu do klimatyzacji (chocby nie wiem jak bardzo amerykanie lubili ułatwiać sobie życie). Podałam poniżej stronę, ale dla pewności: http://pl.glosbe.com/en/pl/air-con
przykładowe zdanie ze strony: Turn on the air con!
więc wreszcie wiesz co naprawdę ten tytuł znaczy.
OK -szukałem i... zwracam honor - jedyny słownik, który con air podaje jako klimę to.... google translator... zapomniałem jaki on głupi jest - pewnie robiony przez polskich tłumaczy napisów kinowych... także con air to transport lotniczy skazańców/więźniów... a w oxfordzkim słowniku samo 'con' oznacza sztuczkę (trick) w celu oszukania kogoś by na nim zarobić... coś w tym stylu... "sztuczka powietrzna" - nowy tytuł dla filmu :P albo "powietrzny przekręt" :D angielskie słowa (zwłaszcza amerykańskie) mają tyle znaczeń pobocznych, co niektóre polskie słowa i myślę, że w tym jest główny problem z tłumaczeniem tytułów - niezapoznanie się z etymologią słowa i wklepywanie pierwszego lepszego marketingowo słowa/zdania
no bez przesady... dwa odrębne języki.... :) jako lingwista tłumacz (pozdrawiam koleżankę fibi_3) lecz z zamiłowania amerykanista czuję się prawie obrażony :)
filmonieznawco - rozumiem twoje oburzenie słabym tłumaczeniem, ale niestety w dzisiejszych czasach przy sprzedarzy praw do ekranizacji powieści i takich tam wyszukanych kontraktach tłumacze mają często związane ręce w sprawie wielu rzeczy. Wydawcy książki zależy na tym, żeby książka na półce rzuciła się w oczy, bo ludzie widzieli w kinie taki sam plakat. Przy zmianie tytułu i dopisku "na podstawie powieści..." efekt robi się mizerny.
Na koniec o napisach do filmu, o czym akurat pracę mgr pisałem - a po co biedni tłumacze mają się starać napisać porządne napisy? Jak ktoś nie zna angielskiego to się nie połapie, jak ktoś zna, to ich nie czyta (może czyta, ja nie czytam). Bardzo demotywujące :)
Bardzo uczulam na krytykowanie tłumaczy bo mają bardzo trudną i niewdzieczną pracę. Podam przykład: "Jak ugryźć 10 mln dolarów" po angielsku "whole nine yards". Spotkałem się z mgr filologii angielskiej, który wyśmiewał beznadziejne tłumacznie, przecież "whole nine yards" to całe dziewięc jardów - i tak to sobie tłumaczył. Kolega mój niestety zrobił z siebie samego największego imbecyla, bo "whole nine yards" to idiom z czasów WWII na pacyfiku, gdy pas amunicji sięgał 9 yardów długości, po wystrzeleniu wszystkiego żołnierze mówili że poszło "whole nine yards" - czyli "wszystko". ale film o tytule "Wszystko" brzmi jak melodramat a nie komedia i o..
tłumacz .... trudna praca.
Ej! "prawie" napisałam! :P A jak wszyscy dobrze wiemy, "prawie" robi wielką różnicę ;)
ja miałem okazję poznać wiele odmiennych słów, poczynając od frytek... specjalistą lingwistą nie jestem, ale na szczęście znam angielski na tyle dobrze by wyłapać brakujące tłumaczenia... napisy czytam bo jestem polakiem i raczej słabo uśmiecha mi się myślenie po angielsku gdy siedzę w polskim kinie... kto był za granicą wie o czym mówię - w domu jakoś myślenie w obcym języku przychodzi trudno, ale jak tylko pojedzie się za granicę to taki pstryczek się włącza i wszystko przychodzi automatycznie... przynajmniej ja tak mam... mimo, że znam angielski i jestem ścisłowcem, to jestem wielkim przeciwnikiem chorych tłumaczeń i głupich zapożyczeń lub co gorsza jeszcze durniejszych przeróbek, spolszczania angielskich słów... a co mnie najbardziej irytuje? zastępowania polskich słów angielskimi, szczególnie w pracy...
z ostatniej chwili:
http://pl.glosbe.com/en/pl/air-con
trochę mi się śmiać chce :P i to nie dlatego, że air con śmiesznie brzmi :D
no już nie róbmy paniki bo Intruz też pasuje jakby nie patrzeć. Według mnie nawet lepiej to brzmi niż jakiś Żywiciel... Kojarzy mi się z jedzeniem ;)
cytata z opisu filmu: "...Najeźdźcy opanowali ludzkie ciała umieszczając w nich Dusze, dla których ludzie są jedynie żywicielami. ..." tyle odnośnie tłumaczenia tytułu
".Najeźdźcy opanowali ludzkie ciała" - więc kim innym jak nie intruzami są najeźdźcy? tak trudno to pojąć?
a kim innym jak nie żywicielem (hostem) jest człowiek, ofiara najeźdźcy? mało tego najeźdźca nie musi być intruzem... intruz to ktoś kto przychodzi i przebywa i nie chce wyjść, a najeźdźca może po prostu dokonać eksterminacji i zniknąć tak po prostu... mało tego intruz jest niechciany, a najeźdźca pod pozorem przyjaźni i pokoju może być przyjęty z otwartymi rękami...
Prawda jest taka, że to co sobą reprezentujesz to typowy butthurt i jechanie po filmie/tytule tylko po to, żeby coś zjechać. Nie mam zamiaru angażować się w rozmowę, dziękuję, dobranoc.
eee... to źle trafiłeś... ja się nie czepiam filmu, tylko polskich tłumaczy, którzy z mojej wieloletniej tradycji oglądania filmów zawsze coś pokręcą...
Jeśli chodzi o tytuł to jest on powiązany z książką.. W książce główna bohaterka była intruzem bo tu nie chodziło o to ciało w którym została umieszczona tylko o samą Duszę, która znalazła się wśród ludzi choć była ich wrogiem.
Tłumacze nie zajmują się 'przekładaniem tytułów', tylko dystrybutorzy. Film jest najpierw oglądany i dopiero później następuje decyzja o nadaniu tytułu, który byłby zgodny z treścią owego filmu. Większość oryginalnych tytułów nie może zostać przetłumaczona dosłownie z uwagi na dwuznaczność niektórych fraz, co nie oddawałoby w pełni jego sensu. Ta sama zasada tyczy się także tłumaczenia tytułów książek.
Najczęstszym zabiegiem jaki stosuje się przy tłumaczeniu tytułów jest korzystanie z już gotowych tłumaczeń tytułów, jak w tym przypadku na podstawie książki (gdyż jest to tytuł zakorzeniony w ludzkiej świadomości i jest kojarzony przez większość odbiorców). Polecam zapoznanie się z pojęciem intertekstualności :)
ja myślę, że zamiast tej całej intercośtam większą rolę odgrywa kasa - gdyby zmienili tytuł filmu, to główni zainteresowani mogli by nie zarobić tyle kasy...
co do dwuznaczności - no właśnie o tym też pisałem, że wiele angielskich słów ma wiele znaczeń, tak samo w j.polskim i na szczęście się one nie pokrywają...
każdy ma swoje zdanie, ja mam swoje i zgadzać się nie musimy... ja twierdzę, że polscy devsi mogli sobie darować takie tłumaczenie i o ile nie przetłumaczyć dosłownie, to zostawić oryginalny tytuł "Host"... ja mam po prostu awers do polskich tłumaczy filmowych (do tłumaczy z gier również) i niektórych polskich tytułów filmów... do napisów kinowych, to chyba bym się do każdych przyczepił... dobrze znać angielski, bo człowiek nie traci czasami dość istotnych zdań z filmu... zaznaczam czasami
pozatym słowo Intruz pojawia się w książce.
Kino już wiele widziało i przykłądy można mnożyć i mnożyć. Wiele tytułów dla nastolatków nie ma wiernego tłumaczenia. Przykład pierwszy z brzegu - jaki tytuł bardziej cię przyciągnie do kina Głodowe Igrzyska czy Igrzyska Śmierci bo moim zdaniem młodego widza bardziej jednak ta śmierć przyciągnie
primo - w polskiej wersji książki czy w oryginalnej?
secondo - pisałem już w kilku postach tutaj, ale widzę że muszę napisać raz jeszcze - są tytuły których nie da się wiernie przetłumaczyć ze względu na zabawę słowną tak uwielbianą przez Amerykanów (najlepszy dowód to tytuły odcinków strusia pędziwiatra); ale są tytuły, które można spokojnie przetłumaczyć lub nawet zostawić w oryginalnym kształcie
kończąc wątek, bo chyba nie ma nic do dodania więcej - ani Intruz, ani Żywiciel... spokojnie mógłby zostać Host, bo takie słowo obecnie też występuje obecnie w j.polskim, fakt że zapożyczone, ale jest... wydaje mi się, że to najbardziej neutralne rozwiązanie, które filmowi by nie zaszkodziło
zgadzam się z tobą jeśli chodzi o tłumaczenia polskie i z tym lepiej by było że dostawili Host wtedy nie było by wq rozmów na ten temat :D
Chyba że chodziło i o to żeby wynikły kłótnie z powodu tłumaczenia .
Intruz bardzo dobry tytuł. To w głównej mierze on zachęcił mnie do przeczytania książki 3 lata temu.
Dla mnie zastanawiające jest jeszcze co musiał sobie myśleć taki jeden z drugim tłumacząc imię tej dziewczyny z Wanderer na Wagabunda. Po hiszpańsku Vagabunda to dosłownie "włóczęga" czyli by się zgadzało chociaż w potocznej mowie tak się mówi na dziwki. Po portugalsku to słowo ma tylko jedno znaczenie (google) i zgadnijcie co .... nadal dziwka :)