Ostatni film mistrza. Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach przeplatających się nawzajem, wprowadzając tym samym widza w rozkojarzenie.
Rozkojarzenie - to bardzo dobry termin dla tego filmu. Paradoksalnie, uroczy w partiach najbardziej irracjonalnych co pozostaje, zapewne, w zgodzie z zamysłem twórcy. Za to my kinomani domagamy się suspensu, wszak to mistrz ,, trzymania za mordę widza". W ten sposób rozjeżdżają się intencje z oczekiwaniami co ja kwituję terminem otwierającym ten wpis.Ale i tak jest lepiej niż w filmie ,,Szał" nacechowanym złym smakiem, nie wiadomo skąd przyswojonym. Good night, and good luck, esforty.
5/10