Przez cały seans zastanawiałem się w którym roku Kidman straciła władzę nad swoim czołem? Wydaje mi się, iż w "Inwazji" dawała sobie jeszcze radę z brwiami i grymasami. Sam film jest strasznie bezkształtny. Takie dzieła z zasady oparte są o dwie, standardowe osie fabularne. Mamy więc tutaj zarówno próbę ratowania bliskich jak i starania ukierunkowane na wynalezienie szczepionki mającej ocalić ludzkość. Całość jest jednak nudna jak przygotowywanie farszu na rolady.