Jako iż widać że recenzent filmwebu filmu po prostu nie oglądał postanowiłem napisać coś od siebie.
Iron Man to widowisko komercyjne, nie można temu zaprzeczyć w żaden sposób. Duża kampania reklamowa, mnóstwo efektów specjalnych, doborowa obsada i co za tym idzie duże koszty bo aż 180mln dolarów. Tyle pochłonęła producentów realizacja tego przedsięwzięcia ale czy było warto? Otóż tak. Producenci wykazali się dużym optymizmem powierzając jego realizację mało komu znanemu reżyserowi. Jon Favreau odwalił kawał dobrej roboty a pokazał tym samym że nie traktuje widza jak idiotę przez co wiemy za co płacimy idąc na seans. Mamy tutaj popis świetnego aktorstwa Roberta Downey Jr. który niejako odgrywając niestroniącego od alkoholu playboya parodiuje swój własny wizerunek sprzed lat. Ofiarność Jeffa Bridgesa widać najlepiej patrząc na jego ogoloną głowę. Niestety Gwyneth Paltrow po raz kolejny udowodniła że grać nie potrafi. Najlepiej zrobiłaby oddając akademii statuetkę za film "Zakochany Szekspir" zachowując tym samym resztki godności i zajęła się czymś bardziej przyziemnym. Nie będę rozpisywał się o fabule bo raczej jest znana. Skupie się na innych aspektach. Dialogi pełne są dobrego humoru i nie pojawia się tutaj irytująca doza infantylizmu. Efekty specjalne są celujące, w końcu stoją za nimi eksperci z Industrial Light & Magic. Co do mówienia o tym że film jest instrukcją, która pokazuje jak z szanowanego Republikanina zrobić naiwnego Demokratę jak to pisał recenzent filmwebu jest wielką bzdurą i nie warto nawet się nad tym zastanawiać. Reżyser puszcza oczko do fanów komiksu kilkakrotnie z czego mogą być oni zadowoleni. Jednym słowem bardzo dobra ekranizacja komiksu jakich wiele ostatnio nie było. Do minusów należy: angaż Gwyneth Paltrow, film strasznie wydłuża się w samym środku i ma się nieoparte wrażenie że można by było pozbyć się kilku scen czy też nieco je skrócić,brakuje mocnych brzmień a szkoda bo film rozpoczyna się nutą AC/DC a kończy Black Sabbath,natomiast oglądając pościg myśliwców za Ironem słyszymy jedynie ich odgłos, świst powietrza,strzały, wypadałoby dać mocne muzyczne uderzenie, z resztą nie tylko w tej scenie ale i w paru innych. Na koniec trzeba odnotować brak w tej wersji filmu Samuela L. Jackona w roli Nicka Fury. Ogólnie polecam. Mocne 8/10