To kolejny film skupiający się na genezie bohatera Marvela... no ileż można? Początek z więzionym Starkiem i jego przemianą bardzo przypadł mi do gustu, była tu jakaś dramaturgia i zapowiadało się na coś nieco ambitniejszego. Niestety potem dostajemy bezpłciowe kino rozrywkowe, które bardzo gryzie się z początkiem. Owszem, jest kilka dobrych scen akcji później, które pozwalają jakoś dotrwać do końca, ale jest ich mało. Przez większość czasu jednak dostajemy nudny film okraszonymi nieśmiesznymi żartami, który chyba rozpoczął na nie jakąś manię (Sherlock Holmes i Kac Vegas, haha D:). I bardzo zawiódłmnie też Jeff Bridges, który zawiódł na całej linii i był przy tym bardzo irytujący. Ostateczne starcie zostawia po sobie mocny niedosyt. Hellboy II wraz z Dark Knightem podnieśli poprzeczkę zbyt wysoko abym mógł przetrawić takiego przeciętniaka. 5/10

Bez przesady. Iron Man to nie jest film w stylu TDK, nie można patrzyć na niego w taki sam sposób. Mniej poważnie po prostu... . Zresztą - Starka w wykonaniu Downey'a nie da się nie lubić... .

Tak , ale po obejrzeniu Tych filmów podniosły się trochę standardy i zrobienie origin-superhero movie okraszonego średnią fabułą i nieśmiesznymi żartami to trochę mało, no a poza tym ile już można? (Hulk, Daredevil, Spider-Man, Ghost Rider).

Chociaż z drugiej strony nowy Hulk nawet mi się podobał, ale to Hulk, po filmie z nim nie liczę na zbyt wiele.

Dochodzę do wniosku, że nie lubię Iron Mana.

Możliwe, ale ja uwielbiam tę postać i dlatego film mi się podobał. Kwestia gustu.

A co by kogo obchodzil los bohatera bez ukazania jego historii? To co dla niektorych nudne dla mnie jest wciagajace i sprawia ze akcja lepiej "smakuje".

W przypadku tego filmu problem był taki, że origin był dobry a reszta mocno zasysała. Dalszą część filmu mogli zrobić z pomysłem a nie jechać na schematach good vs. evil.

Każdy film o superbohaterach sprowadza się do schematu good vs. evil, taka jest konwencja.
Zresztą chyba trochę narzekasz, aby narzekać. Raz mówisz, że nie podoba Ci się, że to kolejny origin movie, raz, że ta część akurat przypadła Ci do gustu. Moim zdaniem nadal jest miejce na filmy obrazujące początki bohaterów. Dla mnie osobiście stanowią wielką frajdę. A jak to Bartez666 napisał, superbohater nie może wziąć się z próżni. Sama potyczka z jakimś przeciwnikiem albo trudności, które superhero napotyka z powodu bycia superhero mało dla mnie znaczą, jeśli nie znam jego genezy i nie wiem, co go motywuje.

Nie mówiłem nigdy, że jedynka przypadła m ido gustu, pewnie chodzi o moją opinię o dwójce, którą uważam za znośny film do obejrzenia.

To jest kolejny NUDNY origin movie zrobiony bez żadnego polotu. Gdyby zrobili go np. w stylu Batman Początek czy originu Magneto z First Class to byłoby ok, a tak to mamy kolejny film dołączający do pospólstwa w stylu ekranizacji komiksów nowej fali (The Hulk, Punisher, Daredevil, Spider-many). Era takich pospolitych cienizn przeminęła, teraz są Batmany Nolana i X-Men Vaughna.

Wiesz, mi się wydaje teraz to to moooonotonne wprowadzenie było celowe dla drugiej części. Ja się nie nudziłem, ale masz dużo racji, Film mi się bardzo podobał dlatego zganiał bym właśnie, że to specjalnie przedłużali jego ''wprowadzenie".

Pierwszy kontakt z Iron Manem miałem w wieku 4-7 lat poprzez komiks oraz bajkę puszczaną na Fox Kids albo Jetix. W ogóle nie przemawiała do mnie ta historia, wszystko wydawało się takie "poważne". Po obejrzeniu filmu Iron Man zmienił zdanie na ten temat. Myślę że to przez inny sposób przedstawienia tytułowego bohatera który jest "fajny" dla młodszego pokolenia (do których też należę). Według mnie dobry film, moja ocena 7/10