Nomen omen, akurat cudów tutaj na lekarstwo. Może i słusznie, że Sorbo zagrał, bo św. Józef zwarty socjalista-pacyfista zasuwający w pocie czoła na chleb powszedni tutaj jest.
Ani wyśmiewany stary mąż robiony w konia, ani natchniony prorok. Coś tam widuje od czasu do czasu, ale generalnie to rąbie i hebluje te deski. Jak już wspomniano w opisach na stronie, nieco zastanawiające są aluzje do klimatów wczesnochrześcijańskich. Można to odebrać jako anachronizm, a można uznać, że twórcy postawili na nieskomplikowany żywot pierwotnych wspólnot jako wzór idealnego życia, niezależnie od metki chronologicznej. W każdym razie wynika z tego filmu, że obaj ojcowie Jezusa byli zgodni co do przekazywanych mu treści, i nauka głoszona w Ewangeliach zawdzięcza to i owo zdrowemu rozsądkowi św. Józefa. A właściwie - czemu nie.