No niestety,ale marny ten film,wg mnie szkoda czasu na jego ogladanie mimo szacunku do Jeana Clauda.Ani to komedia ani sensacja taki obyczaj jakby mizerny.
Bo to był dramat, zresztą bardzo dobry. Wielki plus dla Van Damme'a za ten film. Zastanów się kim naprawdę jest JVCD: zniszczonym przez show-biznes aktorem, który tęskni za czasami gdzie miał matę, gdzie był szacunek, zasady, honor. Przemysł filmowy go zniszczył, stał się ćpunem, rodzina mu się rozpadła, boryka się z problemami finansowymi, nie może właśnie się wybić, bo agent proponuje mu kolejny angaż w gównianej produkcji z bezmyślną kopaniną podczas gdy on sam chce zagrać ambitną rolę.
Film jest niesamowity, mało kto w ogóle w Hollywood byłby zdolny do samokrytyki takiej, przyznać się jaki stał się zepsuty i że chyba jedyną kotwicą jaka pozwoliła mu się wybić było właśnie karate, jego pasja. Do tego jest zrobiony naprawdę nieźle(podwójna scena jak wyzwala się spod rąk rabusia pod koniec filmu jest zajebista).
8/10 w pełni zasłużone i obok Blood sportu najlepszy film Van Damme'a.