Od lat kocham się w filmach kostumiowych, zwłaszcza w romansach. Nigdy nie oceniałam filmów na filmweb'ie, z tegoż względu, iż uważałam, że zbyt łatwo się zakochuje w hisotrii, zbyt często obraz wkręca się się w moją świadomość... Po prostu zwykle po świetnie nakręconych filmach kostumiowych byłam oczarowana i zauroczona. Ale to się zmieniło po obejrzeniu tego filmu. Sama jestem w szoku, że mi się nie podobał. Poezja, owszem, piękna, ładnie wplatana - ale to nie powód by się zakochać w tej ekranizacji i mówić o czymś więcej niż papierowej opowieści! Sama baza, czyli historia, z pewnością jest piękna, sama zaś jego ekranizacja jest dnem totalnym. Scenariusz jest źle napisany, chodzi mi o zarys sylwetek postaci. Poznajemy pannę Fanny (jak popełniłam błąd to mnie nie zjedzcie...) i poznajemy i poznajemy... Aż tu nagle dowiadujemy się z ust pana Browna, że to kokietka, która często przebywa na balach! Ta cecha nie wynika z ukazanej postaci przez scenariusz! Widze, że te cechy egzystują jedynie w świadomościach bohaterów i być może reżysera, ale ja i moi towrzysze nie zauważyliśmy żadnej cechy, o których była mowa w filmie. A aktorka to inna bajka. John moim zdaniem jest czarujący i ma dużo w sobie pasji - podoba mi się. Ale aktorka co gra Fanny - nieporozumienie! Kompletnie jej twarz nic nie wyraża, jedynie jak wyła do księżyca coś się w niej ukazało. W ogóle nie czułam tego romnasu, nie czułam tej chemii - wszystko mi się wydawało takie puste i że to prawdziwe, namiętne uczucie żyje jedynie w świadomościa bohaterów, bo ja tego nie widziałam. Drewniak z tej panny Fanny. BBC ma lepszych aktrów do swoich filmików kostiumowych. Jak był pocałunek - w tej dziewczynie nie było nic, po prostu nic. Nie czułam tej hsiotrii... Nie była dla mnie wzruszająca, przez sposób jaki została ukazana. Aktorka po prostu FATALNA. Pusto, pusto, pusto... Zero chemii, nie było żadnej namiętności między bohaterami, zdawało mi się, że istnieje ona tylko w ich słowach. Naprawdę się nudziłam na tym filmie... Koszmar. Może jakby inna aktorkę obsadzili w roli Fanny - może Keirę Knightley, która naprawdę jest dobrą aktorką i świetnie wciela się w bohaterki romantyczne. Co z tego, że piękna opowieśc, skoro od głównej pary nic nie czułam? Ech, film naprawdę mi się nie podobał. Żadne to arcydzieło nie jest... No cóż, czekam na baty.