Nie jest to na pewno film wybitny; nie jest nawet bardzo dobry - co najwyżej przyzwoity. Historia wybitnego talentu, który jednak nie został doceniony za życia i umiera w buedzie nie jest niczym nowym - znamy to choćby ze szkoły, gdy uczyliśmy się o Chopinie, czy Norwidzie. Temat miłosny w tym filmie też nie jest w niczym odkrywczy - ot jeszcze jedna miłość zagubiona w meandrach społecznych konwenansów.
Zdjęcia też nie rzucają na kolana, choć jak każdy film kostiumowy, film ma swój nastrój. Zatem bez szału - ogląda się dość przyjemnie, tylko chwilami nieco za bardzo zamula. 6/10.