Gdzieś na tutejszym forum znalazłem ładny cytat ilustrujący oczekiwania widzów wobec sfery romantycznej filmu, który z pamięci zacytuję - "kocham filmy kostiumowe, w których pod tymi wszystkimi konwenansami, aż kipią skrywane emocje". Sęk w tym, że "Jaśniejsza od gwiazd" nie jest tego typu kinem. Tutaj konwenanse przeszkadzają zakiełkowaniu się uczucia, a problemy materialne nie pozwalają o nie należycie zadbać.
Romantyczna miłość kojarzy się najczęściej z wielkimi emocjami. "Jaśniejsza od gwiazd" dostarcza ich w niewielkim stopniu, a cały romantyczny wątek buduje znacznie subtelniejszymi metodami: drobnymi gestami, słowami, spojrzeniami, chwilami zadumy. W filmie jest też parę pięknych, poetyckich zdjęć, wśród których prym wiodą pokój pełen motyli i odpoczynek w koronie drzewa.
Miłość bohaterów w trakcie filmu nieco się zmienia. Z początku obserwujemy fascynację, która przerodzi się w jeszcze nienazwaną potrzebę bliskości. Gdy jednak pojawi się moment, w którym bohaterowie chcieliby nazwać uczucie, z jednej strony pojawiają się wątpliwości, obawy podsycane wcześniej wspomnianym statusem materialnym. I chociaż to dość życiowe podejście, jeszcze bardziej oddala ono film od namiętnego romansu który sam z chęcią bym tu zobaczył. Miłość z tego filmu wydała mi się na równi romantyczna i uwzniaślająca, co i toksyczna i wyniszczająca.
Niestety, jest to raczej film dla inteligentnych widzów. Nie tyle dlatego, że jest tak nieprzeciętnie wymagający, co raczej dlatego że jest zbyt subtelny aby zapewnić rozrywkę po ciężkim dniu pracy. Film jest tak subtelny, że emocji i uczuć można tu w ogóle nie dojrzeć. Wymaga skupienia, co może przełożyć się na znużenie - także i u tego inteligentnego widza.
3/5
PS
Po seansie przypomniał mi się film z '39 r. - "Mroczne zwycięstwo" http://www.filmweb.pl/film/Mroczne+zwycięstwo-1939-32645
Nie jest to film kostiumowy, nie przepełniony poezją, ale bardziej w typie "burzy uczuć". Polecam widzom, którym spodobała się ta historia.
"Niestety, jest to raczej film dla inteligentnych widzów. Nie tyle dlatego, że jest tak nieprzeciętnie wymagający, co raczej dlatego że jest zbyt subtelny aby zapewnić rozrywkę po ciężkim dniu pracy. Film jest tak subtelny, że emocji i uczuć można tu w ogóle nie dojrzeć. Wymaga skupienia, co może przełożyć się na znużenie - także i u tego inteligentnego widza."
czyli co...? jak mi się film nie podobał to oznacza, że jestem co najmniej nie inteligentna...? nice...
pozdrawiam
"Wymaga skupienia, co może przełożyć się na znużenie - także i u tego inteligentnego widza."
Czyli, że właśnie nie. Sam liczyłem na bardziej emocjonalne podejście. Po prostu film już samym tempem i subtelnością ograniczy sobie widownię, a czy się jej spodoba - rzecz gustu.
Pozdrawiam!