Piękny, mroczny, cool-jazzowy motyw - z tym szczególnym nastrojem zarówno przytulności
jak i niepokoju. Polska muzyka filmowa z tamtych czasów jest absolutnie wyjątkowa. Gdy
słucham np. Milesa w "Windą na Szafot" czuję zachwyt i szacunek - ale takich ciarek, jak
tutaj - brak.