W dzieciństwie po obejrzeniu filmu przytuliłam swoją mamę mówiąc, że nigdy bym jej nie chciała zamienić. Teraz mam wrażenie, że morał wcale nie jest jednoznaczny. Po odświeżeniu sobie fabuły zdaje się, że bardziej tu pasuje stwierdzenie "skoro każda mama ma wady, a tylko do 3 razy sztuka, to lepiej już wziąć swoją prawdziwą.." aniżeli "mama - jaka by nie była, własna = najlepsza". Przygnębiający wniosek..