Ostatnio mam pecha do seansów w kinie, jak tylko na coś idę to zaraz żałuję. W zeszłym
roku trafiłam tak na "Sylwester w Nowym Jorku", po którym bolało mnie czoło od ilości
energicznych facepalmów, a teraz to. Filmy bardzo podobne są, jeśli chodzi o humor -
bardzo starają się rozśmieszyć, ale bardzo im to nie wychodzi. Pełno banalnych,
komediowo stereotypowych sytuacji, łatwe do przewidzenia dialogi. Główna bohaterka była
nawet urocza w swojej fajtłapowatości - fajnie, że nie wszyscy wokół niej skakali, tylko
chcieli lać po mordzie - ale scenariusz został słabo napisany. Wszystko złożyło się na mdły,
właściwie-nie-wiadomo-o-czym gniotek. Z fatalną muzyką w tle.
Nawet, jeśli się bardzo nudzicie i macie opcję za darmo iść do kina, a właśnie nie leci nic
innego jak powyższy film - poczekajcie na następny albo idźcie ku*wa na spacer, nie
polecam.