Jest to bardzo dobry film, który polecam wszystkim szukającym w polskim kinie świerzego powiewu. W tym przypadku jest nim dzieło, które nie wiąże sie ściśle z polską rzeczywistoscią, ale opwiada o ogólnoludzkich sprawach, takich jak: życie i śmierć, milość i nienawiść, prawda i fałsz, podłość i bohaterstwo. Postacie nie są schematyczne i posągowe, co jest częsta wadą polskiego kina. Pani Holland stworzyła film, będący dzięki swej poetyckości, elementom fantastyki, interesujacej fabule bliżej prawdziwego życia niż wiele produkcji narodowych, z założenia pragnacych ukazać jakiś wycinek realności. Dzieje Janosika wydają się tutaj być tylko pretekstem do opowieści o człowieku jako takim w jego złożoności, wymykającej się wszelkim uogólnieniom. "Janosika. Prawdziwą historię" polecam tym, którym znudziły się już polskie filmy,mające na swoje usprawiedliwienie tylko to, że poruszają tematykę polskiego męczeństwa, nie dając nic w zamian.
Ale,żeś się naprodukował(a).Nuuuuuuuuuuuda i tylko tyle.Pani Holland stworzyła WIELKIE NIC.O tym filmie nie powinno się w ogóle mówić.Powinniśmy o nim zapomnieć a film na śmietnik.
Dla mnie ten film był interesujący.
Pani Holland stworzyła dobry film.
A ty sobie zapominaj jeśli ci się nie podobał
''O tym filmie nie powinno się w ogóle mówić.Powinniśmy o nim zapomnieć a film na śmietnik.''
Sorry ale piszesz jak komunista,a mamy wolność koleś
Ja również uważam, ze nie należy wyrzucać go na śmietnik, gdyż może on zostać odnaleziony i powtórnie przez kogoś obejrzany. Jako, że mamy wolność słowa głosowałbym za spaleniem na popiół, oraz zmianą reżysera, który stworzyłby może mniej prawdziwą, ale i mniej nudną "historię"
Ja sądzę iż ta historia nie była nudna. Bardzo drastyczna i pesymistyczna, ale to nie znaczy że zła. Przyznam szczerze, że mam co do tego filmu trochę mieszane uczucia. Bardzo nie podobało mi się większość ujęć. Podczas biegu czy tańców... to po prostu się źle oglądało. Również nie podobało mi się to, że było dużo seksu, ale dzięki temu też, ta opowieść wydała mi się taka ludzka. Mimo tego jednak, że nie było tam jakichś wielkich słów, wielkich porywów miłości, happy endu i innych cech typowych dla hollywoodzkich produkcji, to po obejrzeniu czułam nasycenie. Mimo, że bardzo nieprzyjemnie mi się oglądało, to jednak cieszę się, że obejrzałam. Może właśnie dlatego, że ten film uwolnił mnie na chwilę, od wszystkich pustych, powierzchownych filmów i ukazał, że życie nie zawsze musi być różowe. Mogłam sobie przypomnieć, że świat nie jest taki słodziki, że mało kto kieruje się szczytnymi ideami. To na pewno nie jest bajka, albo jakiś film z morałem, czy do przemyślenia. Na pewno go też nikomu nie zaproponuję, ale myślę, że nie warto "wrzucać go do kosza". I jeszcze raz napiszę, że cieszę się, iż go obejrzałam.