Ot takie sobie filmidło. Widzieć jak cieniasy z marines dostają lanie od „talibskiej hołoty" daje do myślenia. Blond agentka oraz dowódca snajper to dwie postacie trochę rozświetlające szaroburość tej produkcji. Za to główny „bohyter” to egocentryk, arogant i szpaner. Postać dwuznaczna. Produkcja zapewne zrobiona pod zamówienie, ale co fakt to fakt - scenarzyści i reżyser to triada dwóch szmirusów i patałacha.